Dodany: 31.01.2006 13:09|Autor: bula

Ogólne> Offtopic

Jak nauczyliście się czytać?


Czy pamiętacie ten moment? Ktoś was zmuszał czy sami się domagaliście? Ile wtedy mieliście lat? Pomogli wam dorośli (rodzice, dziadkowie, wujostwo, przyjaciele domu, nauczyciele) czy dzieci (rodzeństwo, koledzy)? Jaki był pierwszy samodzielnie przeczytany utwór?

Do piątego roku życia litery interesowały mnie tylko wtedy, kiedy tworzyły moje imię. Oczywiście "rysowałam" je czasem w lustrzanym odbiciu albo do góry nogami wszędzie, gdzie się dało: w dowodzie osobistym mojej babci, na okładkach i wewnątrz książek oraz na ścianach. Chyba nie potrafiłam/nie interesowało mnie wyszukiwanie znanych mi liter w tekstach wierszyków lub książeczek, które czytała mi mama, chociaż zawyczaj tak trzymała książkę, żebym widziała, co czyta. Podejrzewam, że moją uwagę skupiały obrazki.
Chęć "naumienia" się literek oraz trudnej sztuki ich składania ogarnęła mnie w pięciolatkach w przedszkolu. Nie wiem czemu nasza grupa została zaprowadzona do sali sześciolatków, gdzie na tablicy wisiały obrazki przedmiotów z podpisami. Niektóre nie były dla mnie jednoznaczne, więc zapytałam koleżanki, co to jest.
- Cebula
- A skąd wiesz, że cebula. Wygląda trochę jak jabłko.
- Bo tam jest napisane, że cebula.

Bardzo mi się spodobała myśl, że można dokladnie określić, o co chodzi. Moje własne rysunki pozostawiały wiele interpretacji, co mnie bardzo denerwowało. Dorośli byli tacy niedomyślni. Mogłabym im napisać, że na rysunku jest koń, a nie żyrafa, a to obok to nie szafa tylko zamek i nie denerwowaliby mnie głupimi pytaniami.
Poprosiłam tę dziewczynę, żeby mnie nauczyła czytać. Nie była zbyt chętna, przyznaję, ale objaśniła mi co i jak. Musiałam się nauczyć literek (powiedziała mi co jest na każdym rysunku, więc miałam podstawy), a potem żmudnie je składać. To był pierwszy etap.

Drugi nastąpił w domu. Zaczęłam męczyć matkę, żeby mnie nauczyła czytać. Wzięła wiersze Tuwima i zaczęła mi je czytać wodząc palcem po czytanych słowach. Wszystko szło w miarę dobrze, dopóki miałam do czynienia ze znanym mi tekstem, kiedy brałam się za coś nowego - klapa. Zezłościłam się po kilku razach, trzepnęłam książką o ścianę i odmówiłam współpracy, oskarżając rodzicielkę, że mnie źle uczy :)))

Trzeci etap - samodzielny. Wzięłam dzieła zebrane Tuwima (dwa tomy, w tym wiersze dla dzieci - do dziś ten drugi ma zniszczoną obwolutę - pamiątkę po moich usilnych "czytaniach" - nie wiem, dlaczego wolałam to od książek dziecinnych z większymi literami i obrazkami), odszukałam w spisie treści mój wierszyk i zaczęłam dukać. Złość mną szargała co dziesięć minut, ale już nie rzucałam książką, nie było na kogo zwalać winy, więc opanowywałam się i znów wracałam do lektury. Potem inne wierszyki, potem wiersze dla dorosłych, a potem zaczęło się jeżdżenie palcem po grzbietach tomów na półkach. Co mi wpadnie w oko, to moje. Moją uwagę przykuł Jalu Kurek (długo nie chciałam przyjąć do wiadomości, że to imię i nazwisko) oraz Zapolska (znów nie wiem czemu). W zbiorze jej dramatów znalazłam sztukę pt. "Żabusia". Ponieważ uwielbiałam zwierzątka, a to w dodatku było tak słodko nazwane, wzięłam się za czytanie :))) Umościłam sobie siedzisko z kocy i poduszek na fotelu bujanym i zabrałam się do lektury. Nie czułam rozczarowania, że to nie o zwierzątkach, bardzo mnie zainteresowała, nie przeszkadzało mi zupełnie, że jest rozpisana na role, nie byłam przyzwyczajona do żadnej formy podawczej. Rozumiałam ogólnie o co chodzi, chociaż oczywiście wiele rzeczy mi umknęło. Moja matka przyglądał mi się z lekkim zdumieniem, ale nie ingerowała.

Potem panie w przedszkolu, kiedy byłam już w sześciolatkach wysyłały mnie do młodszych grup, żebym im czytała, kiedy one wychodziły na papierosa (wydało się!).
W pierwszej i drugiej klasie znowu miałam problemy z płynnym, bezbłędnym czytaniem na głos, może teksty były trudniejsze, może ja trochę "osiadłam na laurach". Mama mnie trochę przycisnęła, uznałam swoją winę, przysiadłam fałdów i udało się. Potem przyszła "Karolcia", "Filonek Bezogonek", "Dzieci z Bullerbyn", potem "Winnetou" i byłam załatwiona na cacy. Nie mogłam nie czytać.

Wyświetleń: 12994
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 34
Użytkownik: gosiaw 31.01.2006 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Nie pamiętam dokładnie kiedy nauczyłam się czytać. Na pewno umiałam już jak poszłam do zerówki.
Literki znałam dość wcześnie dzięki temu, że babcia kupowała makaron typu literki i tak, wyławiając makaron z zupy, nauczyłam się alfabetu. :)
Pierwsze książki jakie samodzielnie przeczytałam to był Kubuś Puchatek i Chatka Puchatka. Ale nie pamiętam ani treści, ani nawet wrażenia czy podobało mi się czy nie.
Na początku czytanie mnie cieszyło. Później rodzice musieli mnie trochę zmotywować, bo mi się znudziło.
Użytkownik: Marylek 06.02.2006 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pamiętam dokładnie ki... | gosiaw
A mnie mój Dziadek nauczył.
Kupowano mi takie pisemko "Miś". (Jest jeszcze? Wychodzi?) Dziadek, po powrocie z pracy i zjedzeniu obiadu kładł się na tzw. leżance, brał "Misia" i czytał mi. Ale po drodze często zasypiał. Budziłam go wtedy, szarpiąc i strofująć: "Dziadeeek! Nie śpij! Czytaj mi!" No i kiedyś Dziadek się zdenerwował; powiedział: "Sama sobie czytaj! Patrz: to jest "M", to "i", a to "ś". Widzisz: Miś. A ja teraz chcę spać."

Nie pamiętam żadnych trudności; wydaje mi się, że jak mi Dziadek pokazał te trzy litery, to potem już umiałam sama czytać;-))
Jakieś 5 lat miałam wtedy pewnie.
Użytkownik: joanna.syrenka 06.02.2006 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie mój Dziadek nauczy... | Marylek
"Miś" jeszcze wychodzi:)
Użytkownik: Marylek 07.02.2006 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: "Miś" jeszcze w... | joanna.syrenka
To miłe. Strasznie dobrze tego "Misia" wspominam. :-)
Użytkownik: jakozak 31.01.2006 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Pisałam wszędzie swoje imię. Czytać nauczyłam się w szkole w wieku szkolnym, czyli od 7 roku życia. Żadnych zerówek, ani przedszkolnych nauczań wtedy nie było... Zdążyłam. I to chyba całkiem nieźle.
Użytkownik: ella 31.01.2006 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisałam wszędzie swoje im... | jakozak
Pamietam, ze tata duzo mi czytal, a ja wciaz zadawalam pytania. Zazdroscilam sasiadkom, ze chodza do szkoly i maja elementarz (Falskiego). Nie wiem, jak go zdobylam, ale uczylam sie z niego glownie sama. W pierwszej klasie czytalam juz gazety, zeby sprawdzic, co tam takiego ciekawego, ze taty nie mozna od nich oderwac.
Wynikiem tego byla straszliwa nuda w szkole, a nastepstwem, ze w drugiej klasie zaczely sie klopoty, zanim zauwazylam, ze w szkole trzeba sie uczyc.
Pamietam pierwszy dwuje i uwage: Kto -uje kreskuje, ten dostaje dwuje. Hmm, za 2, czy 3 bledy. To byla rozpacz!. Ale nauczylam sie szybciutko ortografi :-)).
Użytkownik: bula 31.01.2006 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamietam, ze tata duzo mi... | ella
O, to, to! Nuda w szkole i jakoś do końca nie miałam nawyku uczenia się, co się na mnie srodze mściło potem. W klasach I-II jedyną nową dla mnie informacją było to, że kalafior jest kwiatem. Miałam piątki z odpowiedzi i klasówek i dwójki za notoryczne braki pracy domowej (po co mam robić zadania, przecież to umiem!). Potem oceny z klasówek i odpowiedzi zaczęły się obniżać, dwójki zamieniły się w pały (reforma), a moja sytuacja wyglądała coraz gorzej. Musiałam naprawdę włożyć wiele wysiłku w to, żeby zmienić nawyki. Zresztą, nigdy do końca mi się to nie udało, to już zależało od nauczyciela, potrafił mnie zainteresować albo nie.
Użytkownik: jakozak 31.01.2006 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisałam wszędzie swoje im... | jakozak
Falski był najlepszy.
Użytkownik: veverica 31.01.2006 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Nie pamiętam, ale na pewno umiałam już czytać kiedy szłam do podstawówki. Natomiast nie wiem, czy nauczyli mnie tego w zerówce, czy może w domu? Przypuszczam, że mogło się to odbywać równolegle. Bardzo chciałam, żeby mama mi czytała więcej niż to robiła, więc miałam dobrą motywację - mogłam zacząć sama:)
Użytkownik: Jaa 31.01.2006 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
A ja jak się nauczyłam czytać, miałam jakieś pięć lat. Czytać nauczyli mnie rodzice. Nie pamiętam dokładnie jaki był pierwszy utwór, który sama przeczytałam, ale tak mi się coś wydaje, że to była bajeczka dla dzieci "Kopciuszek" (ale to nie orginał). Za to bardzo dobrze pamiętam, jak chodziłam z "Elementarzem" i męczyłam rodziców swoim czytaniem. Kiedy po upływie pewnego czasu mieli już dość i nie chcieli mnie słuchać, to obrażałam się na nich i szłam do swojego pokoju, a tam czytałam sama sobie. Ta "mania czytania" nie opuściła mnie do dziś. Mogę z wszystkiego zrezygnować: komputer, serial, kolacja, spacer itd., ale jedyną rzeczą, z której nie jestem w stanie zrezygnować jest książka :)A ile dobrych filmów już przegapiłam, bo akurat czytałam coś ciekawego... tłumaczyłam sobie, że przecież książkę mogę dokończyć poźniej, ale i tak mi się nie udało nigdy, książka wygrywa zawsze bezapelacyjnie.
Ups, widze, że trochę mi sie zebrało na wspomnienia i się za bardzo rozpisałam.
Użytkownik: Annika 31.01.2006 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Też nie pamiętam dokładnie, kiedy nauczyłam się czytać, pewnie ok. 4-5 roku roku życia, bo w zerówce juz czytałam płynnie. Motywację miałam bardzo silną: otóż codziennie przed snem mama lub tata czytali mi po jednym rozdziale z książki. Kilka czytanych "na raty" bajek zniosłam, ale już przy Kubusiu Puchatku nie wytrzymałam. Na nic zdały się moje prośby ("ale jeszcze jeeedeeeeeen, proooszęęę"). Jak chciałam się dowiedzieć dalszej części przygód - to trzeba się było nauczyć:) Co ciekawe, w ogóle nie pamietam samego procesu nauki...:))) Pewnie to było bardzo stresujące;)) Ale nigdy nie trzeba mnie było gonić do książek, raczej odciągać:)
Użytkownik: yuki127 31.01.2006 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Mnie nikt do czytania nie zachęcał. NIe pamietam też by owo czytanie bardzo mnie interesowało, ja wolałam rysować zamiast podpisywać to co się rysuje. Więc zdolność czytania została mi wpojona wraz z pójściem do zerówki. Dziewne też bo z tego okresu pamiętam bardziej jak mnie brat uczył cyfr 1,2,3- sprawiało mi to trudnośc widocznie. Litery widocznie nie były trudne, nie pamiętam, początki napewno w zerwóce i mam mgliste wspomnienie z piewszej kalsy kiedy na każdej klekci poznawalo się po kilka klejnych literek. Jeśli chodzi o moją umiejętnoś płynnego czytania, wiem że w klasie byłam przeciętna, w końcu się nauczyłam ale nie było to jakoś nadzwyczajnie szybko. Jedna dzieczynka umiała czytać najlepiej ze wszystkich i sie potem za nią to ciągneło, nawet jeszcze w gimnazjum jak nauczyciel pytał kto wyraźnie czyta zawsze wskazywano na nia. Jeśli chodzi o pierwszą samodzielnie przeczytana ksiązke to możliwe że było to " na straganie" " na straganie w dzień targowy takie oto toczą się rozmowy..." " a to feler westchnął seler..." śmieszne do dziś pamiętam więc może to była własnie pierwszea przeczytana "ksiązka".
Użytkownik: joanna.syrenka 31.01.2006 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Nie mam pojęcia kiedy nauczyłam się czytać! Odkąd pamiętam to umiałam:)))
Użytkownik: reniferze 31.01.2006 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam pojęcia kiedy nau... | joanna.syrenka
Niektórzy po prostu się z tym rodzą, syrenko :)).
Użytkownik: joanna.syrenka 31.01.2006 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Niektórzy po prostu się z... | reniferze
Hihi, uważaj, po wpadnę w samouwielbienie;)
Użytkownik: jamaria 31.01.2006 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, uważaj, po wpadnę w... | joanna.syrenka
Syrenko, jak pacjent?
Użytkownik: joanna.syrenka 31.01.2006 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Syrenko, jak pacjent? | jamaria
O kota pytasz? Leje gdzie popadnie:/ Uważa, że brak oka zwalnia go z obowiązku informowania o potrzebie fizjologicznej (NIGDY nie było z tym probemów). Myłam podłogi dzisiaj juz trzy razy...:/

Poza tym dobrze. Straszy nas tą swoją gałą... Gorzej niż w filmie "Piła II":))
Użytkownik: jamaria 31.01.2006 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: O kota pytasz? Leje gdzie... | joanna.syrenka
Czy oko bezpowrotnie stracone?
Pogłaszcz go ode mnie :)
Użytkownik: joanna.syrenka 31.01.2006 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy oko bezpowrotnie stra... | jamaria
Bezpowrotnie. Nie tyle utracone, ile rozszarpane:( Pogłaszczę go dopiero jak przestanie lać mi po kątach:/
Użytkownik: jamaria 31.01.2006 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezpowrotnie. Nie tyle ut... | joanna.syrenka
No chyba go nie karcisz? Przecież to z traumy!
Jakbyś straciła oko, to może też robiłabyś pod siebie.
Pogłaszcz go teraz :)
Użytkownik: joanna.syrenka 31.01.2006 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No chyba go nie karcisz? ... | jamaria
Karcić nie karcę, bo powinno się od razu po "przewinie", a jakoś nie mogę go przyłapać na gorącym uczynku. I to nie trauma, tylko czyste lenistwo i rozbestwienie. Ostatnio pozwala mu się na wiele wiecej niż zwykle i takie są skutki. Ale pogłaszczę:)
Użytkownik: Wilku 31.01.2006 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
ja troszkę pamiętam, a raczej pamiętam z czym miałem problemy. Miałem problemy straszne z interpunkcją. Wydawało mi się to bzdetne i czytałem zdania pomijając przeciknki, kropki. Hehe, ale moja mama była tym rozdrażniona;) Ale dzisiaj chyba jakoś mi idzie czytanie;)
Użytkownik: bejbe 01.02.2006 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Wiem tylko, że jako dzieciak już dwuletni pytałam "Co tam jest napisane?" mniej więcej przy wszystkim, co choć trochę przypominało litery. Aż w końcu jako dzieciak trzyletni zaczęłam sylabizować tytuły gazet i... jakoś tak poszło. Były bajki z "Poczytaj mi mamo", były wszelkie inne dostępne w kioskach, potem w wieku lat sześciu było "W pustyni i w puszczy", czytane na głos na zmianę z mamą.
A później "Karolcia" i "Cudaczek wyśmiewaczek".
I też nie mogłam przestać czytać ;)
Użytkownik: martamar 03.02.2006 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Nie pamiętam czasów, kiedy nie umiałam czytać. Moi rodzice mówią, że nauczyłam się sama w wieku 3 lat. W zerówce razem z koleżanką czytałam innym dzieciom, a wcześniej mojemu starszemu o 2 lata bratu, który nauczył się czytać jakieś dwa lata po mnie.
Użytkownik: Marsia 04.02.2006 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Jak nauczyłam się czytać? Hym, to było tak.. . Pierwsza klasa, mama wróciła z wywiadówki. Kazała mi przynieść ksiąke "Litery" -pamiętam ją bardzo dobrze. Otworzyła na pierwszej stronie i kazała mi przeczytać... Oczywiście nie dałam rady, bo w zerówce jak mieliśmy czytać to mnie zawsze głowa bolała. Więc kiedy wszyscy czytali ja siedziałam przy biurku pani Asi. (pozdrawiam na marginesie) Pani Wiesia już nie była tak miła i nastawiała mi pałek za to, że nie składam literek w sylaby, a sylab w wyrazy, wyrazów zaś w zdania.Mama męczyła mnie cały wieczór "lata osa koło nosa".. .. Nie dała mi spokoju nawet gdy wyłączyli światło, przyniosła świece i na moją czytanke kapały już nie tylko łzy ale i stearyna.Nauczyłam się na pamięć kilku kolejnych czytanek, ale nie udało mi się oszukać mamy. kiedy oświadczyłam, że potrafie już czytać, otworzyła ksiązkę na ostatniej stronie.. .
Dziękuje mamie..
Użytkownik: bula 06.02.2006 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak nauczyłam się czytać?... | Marsia
Marsiu, nie zniechęciło Cię to do czytania, jak widzę :))) Dramatyczne przeżycia :)))
Użytkownik: Marsia 07.02.2006 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Marsiu, nie zniechęciło C... | bula
hehe.. . nie, ale było ostro..
Użytkownik: Marsia 04.02.2006 16:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Jak nauczyłam się czytać? Hym, to było tak... Pierwsza klasa, mama wróciła z wywiadówki. Kazała mi przynieść ksiąke "Litery" -pamiętam ją bardzo dobrze. Otworzyła na pierwszej stronie i kazała mi przeczytać... Oczywiście nie dałam rady, bo w zerówce jak mieliśmy czytać to mnie zawsze głowa bolała. Więc kiedy wszyscy czytali ja siedziałam przy biurku pani Asi. (pozdrawiam na marginesie) Pani Wiesia już nie była tak miła i nastawiała mi pałek za to, że nie składam literek w sylaby, a sylab w wyrazy, wyrazów zaś w zdania.Mama męczyła mnie cały wieczór "lata osa koło nosa".... Nie dała mi spokoju nawet gdy wyłączyli światło, przyniosła świece i na moją czytanke kapały już nie tylko łzy ale i stearyna.Nauczyłam się na pamięć kilku kolejnych czytanek, ale nie udało mi się oszukać mamy. kiedy oświadczyłam, że potrafie już czytać, otworzyła ksiązkę na ostatniej stronie...
Dziękuje mamie..
Użytkownik: Marsia 04.02.2006 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak nauczyłam się czytać?... | Marsia
ups 2 razy.... jakiś problem był i tak wyszło
Użytkownik: Sherlock 17.02.2011 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Świat dziecka: Moja pierwsza encyklopedia (Fonteneau Marthe, Theureau Suzanne)

Tę książkę przeczytałem jako pierwszą.
Na pewno płynnie czytałem, gdy miałem trzy i pół roku. Zacząłem się uczyć raczej wkrótce po ukończeniu trzech lat. Dostałem klocki, które zawierały litery (angielskie litery; było tam bowiem "Q", "V" oraz "X"). Mamę cały czas zamęczałem, pytając, co oznacza taka czy inna litera. Zatem nauczyłem się czytać dobrowolnie i z dużym zapałem :)
Użytkownik: lou0t 17.02.2011 09:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Nauczyłam się czytać w wieku około 3-4 lat, kiedy moja starsza siostra przychodziła ze szkoły i klepała wierszyki. Byłam po prostu zazdrosna, że to ona jest na piedestale każdej rodzinnej uroczystości :). Z tej racji z zapałem uczyłam się nowych literek, później wkuwałam wierszyki. Kiedy już zajęłam miejsce siostry, zaczęłam czytać książki. Nie pamiętam dokładnie którą książkę przeczytałam jako pierwszą, ale wiem, że były to oczywiście wszystkie lektury mojej siostry ;] (dobrze, że już wyrosłam z syndromu młodszej siostry). Najbardziej w pamięci utkwiła mi książka Romana Pisarskiego "O psie, który jeździł koleją", chociaż mile też wspominam "Zeszyt w kratkę" ks. Jana Twardowskiego.
Użytkownik: Kuba Grom 16.03.2011 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nauczyłam się czytać w wi... | lou0t
Ja nie pamiętam jak, ale pewnego razu na święta, kiedy miałem jakieś 4 latka, okazało się że już czytam, co bardzo zdziwiło krewnych przy wigilijnym stole. Przeczytałem to co napisane było na opłatku, potem podsunęli mi gazetę i poprosili o przeczytanie tytułów. Pamiętam, że irytowało mnie, że domagali się czytanie dużych nagłówków, podczas gdy te mniejsze literki też umiałem.
Użytkownik: Anncecile 12.04.2011 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Nauczyłam się czytać w wi... | lou0t
Oj tak, to starsze rodzeństwo... Też nauczyłam się czytać bardzo wcześnie przez zazdrość (mama miała ze mną urwanie głowy w domu przy ciągłym - "a jak to się czyta???" - a potrafiłam być bardzo upierdliwym dzieckiem:D). Niestety też wrobiłam się przez tę zazdrość w kilka nieprzyjemnych rzeczy typu zmywanie (bo mnie oszczędzali jako najmłodszą to stwierdziłam, że też chce), sprzątanie, wynoszenie śmieci - to wszystko od czego potem się migałam jak mogłam :P
Użytkownik: brzozek 12.04.2011 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy pamiętacie ten moment... | bula
Mnie czytać nauczyła ciocia, która była nauczycielką języka polskiego. Odbierała mnie z przedszkola, a później siedziałem u niej do przyjścia rodzicielki. Pierwszą książką, którą przeczytałem był "Mały książe". Może on też powinien, zamiast rysować, napisać: "To jest wąż po obiedzie, a nie kapelusz" :P Nauka pisania, podejrzewam, jest kolejnym krokiem po nauce czytania, więc gdyby miał podejście podobne do Twojego, może tak właśnie by było ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: