Dodany: 31.01.2006 12:23|Autor: GeedieZ
Przebajecznie
Książka w zasadzie w porządku, ale Pierumow w swym dziele zdecydowanie przesadził z magią. Cała powieść to jedna wielka walka magiczna i niestety już w połowie czuje się jej przesyt. Czytam otóż, że mag taki a taki rzucił czar taki i siaki. I tak przekładają się tymi zaklęciami jeden przez drugiego. Można nawet zacytować jedną z postaci książki, która w pewnym momencie stwierdza:
"Czy to się nigdy nie skończy? - mruknął zniecierpliwiony Ojciec Drużyn. - Znudziło mi się stanie tu i patrzenie, jak Magowie przerzucają się czarami!"*
Ten cytat dokładnie odzwierciedla moje uczucia po przeczytaniu tej powieści.
Sytuacja przypomina mi nieco jakąś grę "Worms", a właściwie jej intro, gdzie to robale wyciągają coraz to większe spluwy. To samo u Pierumowa. Przywódca Magów, Merlin, rzuca wielki, potężny czar, ale Hedin oczywiście to przewidział wcześniej i ma już przygotowaną odpowiedź albo czar blokujący. Na to Merlin próbuje czegoś innego, co i tak zostanie odbite, tym razem przez inną postać. I tak w kółko. To może jest zabawne przez pierwsze sto stron, ale później staje się strasznie nudne i męczące.
Miałem wrażenie, że autor w którymś momencie się pogubił i nie wiedząc, co dalej poczynić z bohaterami, zaczął po prostu odsyłać ich do wyższych instancji i bóstw wszelakiego rodzaju. A to pomaga im Ciemność, a to Siły Chaosu, a to znów Duch Wiedzy czy Smoki Czasu. To wszystko sprawia, że czytelnik przestaje lubić głównych bohaterów i nudzi się, śledząc ich poczynania. Wiadomo przecież, że i tak sobie poradzą.
Przesyt - tak bym określił tę książkę - jeden wielki, magiczny przesyt. Tylko dla ludzi uwielbiających baśniowe dzieje wielkich herosów, tony magii i setki czarów. Jeśli szukasz w książce jakiejś większej intrygi i nieszablonowej fabuły, to "Śmierć Bogów" sobie odpuść.
---
* Nik Pierumow, "Śmierć Bogów", tłum. Ewa Skórska, Prószyński i S-ka, 2005, str. 410.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.