Dodany: 21.01.2006 15:23|Autor: bono

Piękna powieść


Znakomita, klasyczna powieść Waltera Scotta o podbiciu Saksonów przez Normanów oraz walce o tron Anglii między braćmi: Ryszardem Lwie Serce a Janem bez Ziemi. Główny bohater to rycerz Wilfryd Ivanhoe, rozdarty między miłością do pięknej księżniczki Roweny a zauroczeniem Żydówką Rebeką. Bohater musi też wybrać między wiernością swojemu ojcu-Saksonowi i lojalnością wobec normandzkiego króla Ryszarda. Mimo iż jest to książka historyczna, nie ma w niej dat i nudnych faktów, jest to opowieść przygodowo-komediowa, z wartką akcją i dawką napięcia. Obfituje w niezwykłe opisy pościgów, walk i turniejów rycerskich. Najbardziej emocjonująca jest tu bitwa o zamek Bawolego Łba, która toczona jest w celu odbicia uwięzionych tam zakładników. Nie zabrakło też rubasznego humoru, ale także niezbyt smacznych dowcipów na temat moralności dostojników kościelnych. W książce występuje cała plejada znakomitych, krwistych bohaterów, z których każda postać wzbogaca treść i wnosi coś do fabuły. I najważniejsze. Powieść obfituje w zaskakujące zwroty akcji (bez obaw, niczego nie zdradzę) i pełna jest zagadek, które sprawiają, że do samego końca nie będziemy znać prawdziwego zakończenia.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12347
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: beetlejuice 31.05.2006 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Znakomita, klasyczna powi... | bono
Nie zgadzam się w kilku kwestiach. Po pierwsze nie zauważyłam, żeby Ivanhoe przeżywał jakieś miłosne rozterki jeśli chodzi o uczucie do Raweny. Od kiedy tylko się okazało, że Rebeka jest Żydówką, jogo zachwyt nią (o ile te określenie tu pasuje...) rozwiał się szybko. Po drugie, nie przypominam sobie, żeby Rawena była księżniczką. Pochodziła ze świetnego tronu, to prawda ale od razu wynosić ją na pozycję księżniczki? Po trzecie i ostatnie... Zakończenie jest przewidywalne...Zanim otworzyłam pierwszą stronę wiedziałam, że będzie happy end. Można się czepiać szczegółów ale ogólnie rzecz biorąc wszystko było oczywiste. Także to kim jest rycerz Czarny Gnuśnik i jaką rolę spełni w konflikcie pomiędzy Ivanhoe, a jego ojcem Cedrykiem. Co do "plejady zankomitych, krwistych bohaterów" to w zasadzie masz rację. Tylko bym się sprzeciwiła jeśli chodzi o samego głównego bohatera. Został potraktowany trochę po macoszemu. O Ivanhoe w zasadzie mało wiemy...Dużo ciekawszą postacią jest templariusz - Brian de Bois - Guilbert. Właściwie to jego najbardziej polubiłam. Wydaje się najbardziej...hmmm ludzki. Szkoda, że to taka naiwna powieść. Było by ciekawiej gdyby Brianowi się udało to co zamierzył ;)
Użytkownik: Hypnos 17.08.2006 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgadzam się w kilku k... | beetlejuice
W większości zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Chociaż mimo, że już znacznie wcześniej odgadłem kim jest Pielgrzym, Wydziedziczony czy też Czarny Gnuśnik oraz jakie jest zakończenie książki to jednak nie odebrało mi to przyjemności czytania. A Rowena chyba jest księżniczką, dlatego też Cedrik tak bardzo zabiegał o jej ślub z Athelstanem potomkiem ostatniego saksońskiego króla.
Autorowi nie spieszy się ma czas, żeby wszystko dokładnie opisać, np. otaczającą przyrodę czy też ekwipunek rycerzy bądź objaśnić nam stare zwyczaje. Mimo, że nie ma tu szybkiego tempa tak jak w wielu współczesnych powieściach, akcja w żadnej mierze się nie dłuży.
Jeżeli chodzi o Briana to rzeczywiście jest to bardzo dobrze przedstawiona postać, jednak co do stwierdzenia, że jest on najbardziej ludzki miałbym spore obiekcje. Wydaje mi się, że jest on pozbawiony uczuć, a jego życiem kierują żądza władzy i sławy. Również to co czuje do Rebeki nie jest miłością, a jedynie szaleńczą namiętnością. Szlachetny de Bois- Guilbert jest jedną z najbardziej egoistycznych postaci z jakimi się do tej pory spotkałem. Nigdy nie zrobił dla nikogo nic bezinteresownie. Gdyby kochał Rebekę uwolnił by ją wszelkimi możliwymi sposobami, a on tymczasem stawiał warunki. Chociaż przyznaję się do tego, że również polubiłem tego mrocznego rycerza.
Użytkownik: beetlejuice 18.08.2006 00:47 napisał(a):
Odpowiedź na: W większości zgadzam się ... | Hypnos
Pisząc "ludzki" o Brianie miałam głównie na myśli to, że nie był taki nieskazitelny jak reszta bohaterów. Czarny Gnuśnik, Iwanohe, Cedryk to postacie zbyt dobre i szlachetnie by wzbudzić moje większe zainteresowanie. Każdy z nich był do bólu honorowy, waleczny, oddany ojczyźnie. Słowem - każdy z nich zbyt idealnie wpisywał się w model rycerza. Nie wiem, może denerwuję mnie to w powieści, że postacie są od razu podzielone na dobre i złe. Templariusz był tym "złym", ale z jego rozmowy z Rebeką dowiadujemy się jak do tego doszło, że stał się tym kim jest. To pozwala mi o nim myśleć jako o najbardziej "ludzkiej" postaci w książce. Poza tym jestem kobietą i odczuwam pewną słabość do Briana... Głównie za gaskoński temperament. Masz rację co do tego, że był człowiekiem bezlitosnym, bezwzględnym, upartym ale mimo to, polubiłam go za ambicję, przebojowość i waleczność.
Użytkownik: bono 01.09.2006 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Pisząc "ludzki"... | beetlejuice
A widzieliście film na podstawie "Ivanhoe", ale nie ten żałosny miniserial tylko wersję kinową z lat pięcdziesiątych? Nie tak dobry jak książka ale można zobaczyc. A z ciebie beetlejuice ognista kobietka skoro lubisz takich facetów jak Brian. Fajna jesteś, mimo że nie do końca się zgadzamy.
Użytkownik: beetlejuice 21.12.2006 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A widzieliście film na po... | bono
Nie, nie widziałam ani filmu, ani serialu. A czy ze mnie ognista kobietka? Można polemizować ;D
Pozdrawiam
Użytkownik: aiczka 01.08.2009 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: W większości zgadzam się ... | Hypnos
Lady Rowena pochodzi z rodu dawnych władców Wyspy, w wersji angielskiej bywa nazywana saksońską księżniczką (znam powieść tylko w oryginale). Oczywiście należy się zgodzić, że jest to jedynie tytuł honorowy nadawany jej z wielkiej czci przez przedstawicieli jej własnego narodu (zwłaszcza mających nadzieję na przepędzenie kiedyś normańskich najeźdźców) a nie tytuł związany z władaniem jakimkolwiek księstwem, pozycją w rodzinie królewskiej czy inaczej umocowany prawnie.

Dla mnie jest to powieść bardzo wciągająca nawet gdy znam tożsamości wszystkich zamaskowanych postaci (czytam ją co najmniej trzeci raz). Jak ktoś zauważył, główny bohater jest zbliżony do ideału, co dla niektórych czyni go nieciekawym. Wydaje mi się jednak, że czasem bohater taki jest potrzebny, aby całą historię można było złożyć w całość (spójrzmy ilu tu najrozmaitszych bohaterów, ich sprzecznych interesów i zawirowań akcji - musi się to kręcić wokół jakiejś osi).
Mnie osobiście podoba się, że Ivanhoe, mimo że jest człowiekiem honoru, miłosiernym obrońcą słabszych itp. (tu można sobie przypomnieć ćwiczenie z podstawówki "opisz cechy prawdziwego rycerza"), czuje jednocześnie, że należy do wyższej klasy. Choć wyróżni się na tle innych honorowym traktowaniem Żydów i zobowiązań wobec nich, to nie znaczy, że uzna Żydów za ludzi równych sobie (albo choć należących do klasy "takich samych, tylko niższych"). Ta cecha, którą dziś uznalibyśmy to za rysę na jego kryształowym charakterze, sprawia że jest dla mnie bardziej wiarygodny i mniej mdły.

Beetlejuice określa mianem "zbyt dobrego i szlachetnego" również Cedryka Saksona - dla mnie ten zgryźliwy stary dyktator, wyżywający się na służbie a w umiłowaniu nie zawsze mądrych czy ważnych tradycji przypominający pewnie niejednego z naszych dziadków, jest wystarczająco nieidealny, żeby z czystym sumieniem uznać go za dość niesympatycznego.

Bois Guilbert jest zdecydowanie postacią robiącą duże wrażenie: jednocześnie odrażającą, przerażającą i budzącą współczucie a chwilami podziw np. dla jego determinacji. Jak napisały już dwie osoby (a i ja się przyłączę) budzi w ten sposób pewien rodzaj przekornej sympatii (podobnie jak np. Bohun z "Ogniem i mieczem").

Jednoznacznie negatywną postacią jest natomiast książę Jan, jednocześnie zły, tchórzliwy, przebiegły, niegrzeczny i niezręczny. Ten pechowiec nie ma chyba żadnej cechy, która wzbudziłaby czyjąś mimowolną sympatię. A może się mylę?
Użytkownik: vokoban 01.09.2012 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgadzam się w kilku k... | beetlejuice
Moim skromnym zdaniem absolutnie nie jest żadną nadinterpretacją stwierdzenie, że miał miłosne rozterki między wspomnianymi paniami.
Po pierwsze, ledwo żyjąc pojechał ratować koleżankę Żydówkę, mimo, iż już w tym momencie wiedział kim jest i że niemal na pewno zginie.
Po drugie książką kończy się słowami:
"Ivanhoe żył długo i szczęśliwie z Roweną, gdyż łączyły ich więzy młodzieńczego uczucia (...)Ale mimo to nie należy badać zbyt wnikliwie, czy wspomnienie pięknej i wielkodusznej Rebeki nie nasuwało się rycerzowi częściej, niżby tego pragnęła urodziwa córka rodu Alfreda..."

Dziękuję za uwagę :)
Użytkownik: JERZY MADEJ 18.09.2010 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Znakomita, klasyczna powi... | bono
Czytałem tę książkę w wydaniu Naszej Księgarni z 1972 r. (tłumaczenie Teresy Tatarkiewicz) i na końcu znalazłem taką notatkę od Redakcji: "Niniejsze wydanie "Ivanhoe" zostało skrócone o rozdział XXXIII oryginału..." bez wyjaśnienia przyczyn, ktoś może wie o co chodzi?
Jest jeszcze po polsku inne tłumaczenie tej książki (Agnieszki Ślusarczyk i Marty Stęplewskiej), wydane przez Wydawnictwo Zielona Sowa, ale uważam, że jest ono gorsze od poprzedniego - sądząc po fragmentach, które przeczytałem.
Użytkownik: vokoban 12.09.2012 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałem tę książkę w wyd... | JERZY MADEJ
Mam identyczne pytanie. Też nie wiem. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem...

może była tam opisana sex scena Ivanhoe z dwiema kochankami naraz?
Użytkownik: JERZY MADEJ 13.09.2012 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam identyczne pytanie. T... | vokoban
Może? ;-)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 24.03.2020 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałem tę książkę w wyd... | JERZY MADEJ
Kolejny przyczynek do przyznania mi złotej łopaty ;)

Także mnie zmartwiła adnotacja o owym "skróceniu", postanowiłem więc dostać się do źródła i sprawdziłem tu:

en.wikisource.org/wiki/Ivanhoe/Chapter_33

Uspokajam więc: nic czytelnik nie stracił, okazało się, że w polskim wydaniu ów rozdział XXXIII został w całości (jest dość krótki) włączony do rozdziału poprzedniego, tj. XXXII. Ot, i cała tajemnica!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: