Dodany: 19.07.2004 20:36|Autor: Vilya
bez tytułu
"Wydaje mi się, że to już daleka przeszłość, gdy ostatni raz rozczarowałem się kobietą. Wiesz, ktoś wymyślił dom, w którym usypia się kobiety tak, że nie mogą się one obudzić. Może właśnie te śpiące, niemówiące i niepytające o nic dziewczęta mówią o wszystkim i chętnie wysłuchują wszystkiego tego, co mają na duszy starzy ludzie, którzy - jako mężczyźni - nie mogą już być partnerami dla kobiet? Eguchi teraz po raz pierwszy spotyka się z taką kobietą. Dziewczyna na pewno już wiele razy towarzyszyła tu starym mężczyznom. Wszystko im powierzyła, nieświadoma niczego, w stanie tak silnego zamroczenia, jakby śmierci tymczasowej, leżała na boku z miną niewinnego dziecka, oddychając spokojnie. Jedni zapewne pieścili każdą cząstkę jej ciała, inni natomiast szlochali nad swoim losem. Ani o jednych, ani o drugich dziewczyna nic nie wiedziała".
Na zewnątrz szumi morze. Ten nieustanny szum sytuuje niejako miejsce w przestrzeni, pory roku się zmieniają, ale przemiany zaznaczone są jak na japońskich rysunkach tuszem - drzewa, z których nie do końca jeszcze opadły liście (i nie opadną, wszakże klimat jest tu stosunkowo ciepły), delikatne płatki śniegu. Wewnątrz na ścianie zawieszona reprodukcja Kawai Gyokudo, niespodziewanie dobra herbata podawana gościom i zawsze ta sama kobieta, przyjmująca, ostrzegająca i strzegąca tajemnic domu. Potem tylko drugi pokój, on i ta młodziutka dziewczyna. I karmazynowe zasłony, zaskakującym rumieńcem zabarwiające jej skórę. Starzec Eguchi przyjdzie tu po raz pierwszy niepewny, będzie się bał uczynić cokolwiek, jego ruchy będą ostrożne, stosunek do leżącej obok niego "śpiącej piękności" będzie miał w sobie sporo rezerwy i... zachwytu. A także zdziwienia samym sobą. Dla Eguchiego każde spotkanie (a przecież będzie ich w tym domu więcej) stanie się pretekstem do rozważań, do rozmyślań, do wspomnień. Pomyśli w ich trakcie o swoich córkach, o żonie, o kobietach, które mu w życiu towarzyszyły (i o tym, jak wiele mu dały), ale także o problemie zła, przede wszystkim zaś - o przemijaniu. Będzie Eguchi spoglądał na leżące przed nim "nie kobiety, lecz dziewczyny" i zastanawiał się... Próbował się wyrwać, zbuntować, pokonać rządzące tutejszą rzeczywistością zasady, ale tak de facto przede wszystkim to, co tkwi w nim. Eguchi nie umie się przyzwyczaić do tego, co widzi - nie umie zrozumieć, że zmienił się sposób, w jaki na niego patrzą kobiety. Na próżno będzie tęsknił za spojrzeniem, głosem, słowami. Podobnie jak inni, przychodzący do tego domu starcy, nie jest już właściwie mężczyzną (jakże to interesująca refleksja, także o przekraczaniu granic płci - Eguchi nie jest już właściwie mężczyzną, jest starcem - w kobiecie nie dostrzega kobiety, więc spotkanie takie jest dla niego tylko "pogonią za radością życia, które odeszło, jest zwodniczą pociechą", jakże rozpaczliwa jest więc jego walka z samym sobą, gdy próbuje w sobie - na różne sposoby - do źródeł własnej męskości dotrzeć, udowodnić ją samemu sobie raz jeszcze), spotyka się z dziewczyną, dzieckiem prawie, które, poprzez sam fakt uśpienia, sprowadzono do roli żywej zabawki, narzędzia pocieszenia dla tych rozgoryczonych i rozczarowanych życiem ludzi, którym nic innego nie pozostało, poza siedzeniem naprzeciwko nagiej kobiety i dotykaniem jej, wracaniem do swoich wspomnień, bardziej rzeczywistych niż teraźniejszość. A czasem także poza gorzkim płaczem.
"Ci starzy mężczyźni nie mają swojego Buddy, przed którym mogliby ugiąć kolana i pomodlić się. Nagie piękności o niczym nie będą wiedzieć, oczu w żadnym wypadku nie otworzą, nawet jeśli mężczyźni będą trzymać je mocno w objęciach, oblewać zimnymi łzami albo łkać i szlochać. Starzy nie czują wstydu i nie ranią swej godności osobistej. Mogą do woli żałować, do woli się smucić. Czyż więc »śpiące piękności« nie są dla nich kimś w rodzaju Buddy? Są przy tym żywe. Młode ciało dziewczyny, jego zapach, jest pewnie wybawieniem i pocieszeniem dla tych nieszczęśliwych starych ludzi".
A kim są w tej opowieści one? One - milczące towarzyszki. One - ciche, nienarzucające się źródła życia. Oni odchodzą w niebyt. One - odchodzą na moment, na jedną noc, aby przez dowolne dysponowanie ich ciałami (to również interesująca myśl - kobiety bardzo często są tu sprowadzone do samego ciała - "Nagle wydało mu się, że nie jest ona czarującą nierządnicą, lecz po prostu dziewczyną zaczarowaną. »Jednak żyje, chociaż śpi«, to znaczy: serce jest pogrążone w głębokim śnie, ale kobiece ciało pozostaje wciąż rozbudzone. Dziewczyna przeistoczyła się w ciało bez ludzkiego serca") dać im, odchodzącym, złudzenie życia jeszcze przez moment - poprzez własny zapach, młodość, delikatność, poprzez tlące się mimo wszystko wewnątrz życie, które tak naprawdę dopiero ma wybuchnąć.
Przepiękna i bardzo subtelna opowieść o rozrachunku, jakiego każdy z nas w pewnym momencie musi dokonać. Opowieść chwilami cierpka, także o traceniu złudzeń. Zbudowana z okruchów - pojedynczych gestów, zapachów, dotyków. I bez wątpienia warta tego, żeby się z nią zapoznać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.