Dodany: 02.12.2005 12:26|Autor: yenne

W chichoczącej krainie bulterierów


Przez długi czas wydawało mi się, iż Jonathan Carroll jest jednym z tych nudnych pisarzy-klasyków, którzy pod żadnym pozorem nie mają prawa mnie zaciekawić swoimi książkami. Pogląd ten umocnił się, gdy sąsiadka zza ściany pożyczyła mi "Drewniane morze". Przepłynęłam przez nie z trudem, nawet nie wysilając się na tyle, żeby dowiedzieć się czegokolwiek na temat tej książki. Dużo później - przez zupełny przypadek - odkryłam, iż jest ona trzecią częścią cyklu "Crane's View" i być może moje niezrozumienie jej wynikało z nieznajomości dwóch poprzednich.

Dziś nie pamiętam nawet o czym ona opowiadała. Treść umknęła z mojego umysłu prawie tak szybko, jak do niego trafiła, a Jonathan Carroll został bezpodstawnie wepchnięty w najdalszy i najciemniejszy zakątek mojego mózgu i nigdy więcej miałam do niego nie wracać. Stało się jednak inaczej, gdy wczoraj przekopując się przez półki rodziców w poszukiwaniu czegoś do czytania, natknęłam się na "Krainę Chichów". Tytuł ten nie był mi obcy, a co więcej, zwrócił już wcześniej moją uwagę na stronach biblionetki, gdzie dostał zarówno dobre recenzje, jak i oceny. Zdjęłam zatem "Krainę Chichów" i przeczytałam - umieszczoną na czwartej stronie okładki - wypowiedź samego Jonathana Carrolla na jej temat. Zaintrygowała mnie na tyle, że zabrałam ją ze sobą i leżąc już w łóżku późnym wieczorem otworzyłam na pierwszej stronie. Oderwałam się dopiero w połowie, gdy wskazówki zegara dochodziły do godziny pierwszej w nocy. Z żalem odłożyłam na bok "Krainę Chichów" i poszłam spać. Po to tylko, bo od samego rana do niej powrócić.

Obecnie zbliżam się do końca i nieustająco czuję magię, jaka z niej promieniuje. Czasami kojarzy mi się ona z tą, którą odkrywam czytając "Gwiezdny pył" Neila Gaimana czy "Szkatułkę" Orsona Scotta Carda. I chociaż są to tak różne książki, chyba umieszcze je obok siebie na półce, wśród tych, które wywarły na mnie największe wrażenie.

Mimo to nie wiem, czy w najbliższym czasie odważę się podejść do innego utworu Jonathana Carrolla. Parokrotnie już słyszałam opinię, iż "Kraina Chichów" jest jego najlepszą książką ze wszystkich, które napisał. A ja nie mam ochoty zabijać tej magii, która od wczoraj wisi nad postacią dotąd nie zauważonego przez mnie pisarza.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1907
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Erna Eltzner 02.12.2005 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Przez długi czas wydawało... | yenne
Pamietam siebie z okresu liceum- za żadne skarby świata nie chciałam sięgać po Carrolla-a bo to fantastyka, a bo to głupie, a bo to nie prawdziwa literatura. Dwa lata temu dostałam "Krainę Chichów" na urodziny. Myślę sobie, 'świetny prezent od przyjaciół....zero wyczucia taktu'itp. Ale przeczytałam. I olśniło mnie. I polecialam do biblioteki. Przeczytałam "Kości Księżyca". Nagle okazuje się, że Carroll piszę książki tworząc z nich jedną historię. Przeczytałam wszystkie, może nie jednym tchem-musiałam robić sobie przewry, czasami nawet miesięczne. Ale przeczytałam. I warto. Choćby po to, żeby zamknąć tę Historię w sobie. Poza tym, lubię te jego perełki słowne, np. "Może wszystko, co nas przeraża, jest w swej najgłębszej istocie czymś bezradnym, pragnącym naszej milości.Może wszystkie smoki w naszym życiu są księżniczkami, które czekają, abyśmy choć raz postąpili pięknie i odważnie." I pokochałam Wiedeń Carrolla.

Nie jestem czymś-kimś w rodzaju 'fanki' książek Carrolla, nie mniej jednak - myślę,że warto Go przeczytać - i najlepiej chronologicznie.
Użytkownik: jakozak 02.12.2005 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamietam siebie z okresu ... | Erna Eltzner
Nie lubię, oj nie lubię, nie znoszę.:-)))
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: