Dodany: 07.11.2005 10:31|Autor: Moni
Słownictwo w bajeczkach
Czytam moim (dwujęzycznym, ale polski jest na drugim planie) dzieciom bajeczki po polsku i jestem rozczarowana słownictwem, jakie w nich występuje. Zmieniam treść na bieżąco i spontanicznie, bo musiałabym wciąż tłumaczyć co to jest, bądź co to znaczy. Mam np. taki zbiór króciutkich bajeczek (po 5-7 zdań) do czytania na dobranoc dla małych dzieci, ale i tam nie brakuje "kwiatków". Jak mam wytłumaczyć maluchom przykładowo takie zdanie (bez zmiany tekstu na prostszy): "myszka stąpała między kłosami, a żabka rechotała w sitowiu, podczas gdy małpi mędrzec i małpi kacyk dziękowali niebiosom za kwiecie". Jeszcze parę takich bajeczek i moje dzieci zniechęcą się do języka polskiego.
Kolejny przykład: Czytam książeczkę o Bobie Budowniczym (Bob to Bob, tylko Marta ma w niemieckiej wersji inne imię) i z niemieckich wydań, a także z polskich wersji filmów i książek wiem, że zawsze pada tam pytanie: "Damy radę? - Tak, damy radę!". Wszystko jasne, ale nie do końca, bo właśnie chłopcy dostali kolejną książeczkę i tam jest zwrot: "Czy sobie z tym poradzimy? - Tak, poradzimy!". Inna książeczka o Bobie ma zaś tekst: "Czy potrafimy to zrobić? - Potrafimy!". W każdej chodzi o to samo, ale są różni tłumacze i to jakoś dziwnie brzmi, gdy dziecko czeka na to standardowe: "damy radę?"
A co Wy o tym myślicie i jakie ewentualnie zbiory łatwych bajeczek możecie zaproponować?