Dodany: 01.10.2005 18:25|Autor: dyt
Poeta prozy
Taki właśnie jest Bruno Schulz, zaskakuje przede wszystkim językiem, który jest tak pełny obrazów poetyckich, że - jak twierdzą niektórzy - gdyby podzielić tę prozę na wersy, powstałyby po prostu wiersze.
"Sklepy cynamonowe" opisują świat widziany oczami dziecka. Schulz pisze dosłownie o wszystkim, każdy drobiazg rzeczywistości potrafi rozłożyć na "czynniki pierwsze poezji". Chłopiec, który jest narratorem, zafascynowany jest osobą ojca - niezwykłego człowieka, przypominającego romantycznych bohaterów (przez swoją pasję poznawczą, ciągoty do magii i tego, co metafizyczne). Ojciec nosi to samo imię, co rzeczywisty ojciec Schulza, akcja opowiadań dzieje się w Drohobyczu - tam, gdzie mieszkał Schulz. Można by więc mówić o autobiografizmie w tej książce. Lecz ze względu na jej niezwykły charakter - oniryczność, fantastykę, metamorfozy rzeczywistości przedstawionej, silną metaforyzację języka - zapominamy o tym. Książka zachwyca przede wszystkim językiem, niezwykle wrażliwym zmysłem obserwacyjnym autora. Schulz mówił gdzieś o odnowieniu świata przez moc zachwytu, tak zostaje odnowiony świat w tej książce.
Ciekawa jest sama sylwetka pisarza; był człowiekiem bardzo nieśmiałym, na zdjęciach wygląda na kogoś przestraszonego i poniżonego, prowadził życie, jakiego nikt by sobie chyba nie życzył - nielubiana praca, samotność, matka i siostra na utrzymaniu. Był jednak tak olśniewający i nieprzejednany, tak odważny i stawiający na swoim w sztuce, tak nowatorski i genialny. Do tej książki trzeba mieć jednak pewną określoną wrażliwość estetyczną. Nie każdemu może się spodobać.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.