Dodany: 30.09.2005 20:12|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Dziennik amerykański
Hartwig Julia

Ameryka w oczach poetki


Dziennik ten wyszperałam, spoczywający w stanie haniebnie zakurzonym, nie w dziale literatury polskiej, nie pomiędzy biografiami i dziennikami innych pisarzy, ale – nie wiedzieć czemu – wśród pozycji socjograficznych. Choć może to i racja, bo tworzywem jego są nie tylko osobiste przeżycia i refleksje autorki z czasów kilkuletniego pobytu w Stanach, ale także obszerne opisy i analizy tamtejszych realiów z 2. połowy lat 70. Podczas lektury nasuwają się nieuchronne porównania z wydanymi może 10 lat później „Delicjami ciotki Dee” Teresy Hołówki. Obie autorki piszą bowiem o tych samych zjawiskach: o dezintegracji rodzin; o snobizmie; o chorobliwej zapobiegliwości, nakazującej w grudniu nabywać kostiumy kąpielowe, a w lipcu – gogle i łyżwy, zaś kilkuletnie dzieci zmuszać do poznawania wartości pieniądza poprzez skłanianie ich do symbolicznego choćby zarobkowania; o obłudzie, nakazującej niezależnie od stanu ducha radośnie szczerzyć zęby w kierunku każdego, kto zada (obowiązkowe) pytanie „How are you?”; o obojętności wobec krewnych, znajomych, sąsiadów etc. Hołówka jednak, portretując scenę po scenie, człowieka po człowieku, instytucję po instytucji, nie ukrywa swojej dla nich dezaprobaty, wahającej się od uszczypliwej ironii do głębokiej pogardy. Toteż po lekturze jej książki czytelnik gotów natychmiast spieszyć z gratulacjami, że aż tak długo udało jej się wytrzymać w tym niewiarygodnym siedlisku głupoty i kabotyństwa. Hartwig natomiast jest w ocenach bardziej wstrzemięźliwa, odnosząc się do zaobserwowanych zjawisk z wdziękiem i chłodnym obiektywizmem godnym zawodowego reportera. Widać, że traktowanie z założenia otaczającej rzeczywistości jako tworzywa literackiego zwiększa dystans, z jakim się na nią spogląda, ułatwia wyzwolenie się od emocji. A może to zabieg celowy? Może poetka, prowadząca w Stanach m.in. kurs twórczego pisania na jednym z uniwersytetów, specjalnie odfiltrowała owo tworzywo, oddzielając spostrzeżenia od budzonych przez nie uczuć? Kręgi, w jakich się podczas pobytu obracała – złożone praktycznie z samych intelektualistów, głównie twórców i wykładowców literatury – też mogły wpłynąć na postrzeganie tamtejszej rzeczywistości jako lepszej, niż była w istocie, bo przecież akurat w tej grupie zawodowej najtrudniej napotkać charakterystyczną dla przeciętnego Amerykanina miałkość umysłową. Nie znaczy to jednak, że autorka owej miałkości nie dostrzegła; dociekała nawet jej przyczyny, analizując poziom wykształcenia humanistycznego studentów pierwszych roczników: amerykańska szkoła średnia uczy bowiem myślenia schematycznego, umożliwiającego rozwiązywanie testów, ale w żadnym wypadku – swobodne wypowiadanie swoich myśli i poglądów na piśmie, dokonywanie syntez i analiz czytanych treści.

Prócz zapisu wydarzeń i obserwacji socjograficznych książka Hartwig obfituje w – nieobecne prawie w „konkurencyjnym” reportażu Hołówki – poetyckie opisy spostrzeganych pejzaży i scenek. Dlaczego przeszła niemal niezauważona – oto jest pytanie, na które po ćwierćwieczu chyba już nikt nie odpowie. A szkoda, bo to naprawdę kawałek dobrej literatury, wart upublicznienia wielekroć bardziej, niż byle jakie powieścidło...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3539
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: norge 05.10.2005 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziennik ten wyszperałam,... | dot59Opiekun BiblioNETki
Bardzo mnie twoja recenzja zafascynowała, bo chętnie poczytałabym coś na ten temat. Nigdy nie byłam szczególnie zachwycona poezją Julii Hartwig i przyznaję "bez bicia", że tak dokładnie jej nie znam. Natomiast te "Dzienniki" wydają mi się godne uwagi, zwłaszcza po twojej rekomendacji. Zachęciło mnie odniesienie do książki Hołówki, która czytałam i odniosłam podobne wrażenie. Jej reportażowość i powierzchowność może nieco męczyć :)))Ameryka widziana oczyma poetki i intelektualistki - to musi być interesujce!
Użytkownik: SiostraDarka 29.11.2013 14:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo mnie twoja recenzj... | norge
To jest bardzo interesujące.
Jak napisała dot59 "Hartwig [...] jest w ocenach bardziej wstrzemięźliwa, odnosząc się do zaobserwowanych zjawisk z wdziękiem i chłodnym obiektywizmem godnym zawodowego reportera."
Może właśnie to jest powodem nieporównywalnie mniejszej popularności "Dzienników amerykańskich". "Delicje ciotki Dee" są łatwiejsze w odbiorze, ciut tabloidowe :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: