Dodany: 07.08.2005 16:48|Autor: Indiana Jones

Średnie...


Arturo Pérez-Reverte ma opinię pisarza prawdziwych, porządnych książek przygodowych. Tą książką miał wielką szansę udowodnić, że to opinia zasłużona, a nawet, że jest wręcz wybitnym autorem. Gruba, ciekawa, z odpowiednią dozą faktów historycznych i emocji powieść o skarbie w zatopionym okręcie, o miłości, silnym mężczyźnie i złych poszukiwaczach skarbów. Tak MOGŁO byc. Niewiele z tego wyszło.

Książka zaczyna się ciekawie, obiecująco, ale już po kilkudziesięciu, góra stu stronach opowieść zaczyna męczyć. Głównego bohatera można by nawet polubić, gdyby nie to, że w swojej marynarskiej prostoduszności i romantyzmie jest też po prostu głupi, momentami prymitywny i ograniczony intelektualnie w wyjątkowo drażniący sposób. "Czytam tylko książki o morzu", powtarza kilkanaście razy. Każdą sytuację rozwiązuje w jeden sposób - rzucając się z pięściami i nożem na rozmówcę.

Kobieta, równorzędna pierwszoplanowa bohaterka, jest zawziętą, skrzywdzoną przez życie, mężczyzn i ogólnie niesympatyczną osobą. Nie da się jej lubić ani za stosunek do całej ich wspólnej przygody, ani za sposób bycia.

Jedyne barwne postacie to wredny poszukiwacz skarbów i jego karłowaty zbir na posyłki.

Jakby tego było mało, cała akcja rozwija się tak wolno, że niebezpiecznie zbliżając się do ostatniej strony zastanawiałem się, KIEDY W KOŃCU ZACZNĄ SZUKAĆ SKARBU?! Dużym błędem jest też przesycenie każdej strony masą fachowych terminów, a jest jeszcze gorzej, kiedy autor poświęca kilka stron, by te terminy tłumaczyć.

Także wyjątkowo nudne wspomnienia głównego bohatera - zesłanego na ląd marynarza - zajmują sporo miejsca, a odnoszą się ciągle do tego samego: wybijania zębów napotkanym ludziom w kolejnych odwiedzanych portach, upijania się z kolegami na wszystkich kontynentach i testowania dziwek w burdelach krajów Trzeciego Świata.

Całość nieco rekompensuje ciekawe (jak na tę książkę) zakończenie.

Książka byłaby dobra, gdyby zamiast 560 stron miała 300, bohatera łatwiej było polubić, a skarb znalazł się wcześniej!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7003
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: tomszel 11.02.2008 09:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Arturo Pérez-Reverte ma o... | Indiana Jones
Znakomita recenzja, która pozbawiła mnie chęci na dodanie swojej gdyż... musiałbym napisać niemal identycznie.

Od siebie dodam tylko tyle, że momentami głupota i całkowite nierozgarnięcie głównego bohatera są tak irytujące, że mamy ochotę książkę cisnąc w kąt, a po ochłonięciu i powróceniu do lektury liczymy, że może w którymś momencie coś zrozumie i odeśle wredną i cyniczną współbohaterkę tam gdzie jej miejsce... ;)
Użytkownik: WBrzoskwinia 20.01.2012 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Znakomita recenzja, która... | tomszel
A my mamy ochotę tę recenzję cisnąć... itd., i nie mamy chęci na dodanie swojej, gdyż musielibyśmy napisać niemal identycznie. Np.:
Arturo Pérez-Reverte ma opinię pisarza prawdziwych, porządnych książek przygodowych. Tą książką miał wielką szansę udowodnić, że to opinia zasłużona, a nawet, że jest wręcz wybitnym autorem - tylko że nie chciał niczego udowadniać. Gruba, ciekawa, z odpowiednią dozą faktów historycznych i emocji powieść o skarbie w zatopionym okręcie, o miłości, silnym mężczyźnie i złych poszukiwaczach skarbów. Tak MOGŁO być, gdyby to miał być standard XIX-wiecznej powieści tego typu - ale ta nie powstała w wieku XIX, lecz na przełomie XX/XXI. Wtedy, co i film "Piraci z Karaibów" (III), w którym mowa: Dziś świat jest mniejszy, niż dawniej - Nie. Świat jest, jaki był, tylko coraz w nim mniej. I to właśnie, że coraz w nim mniej, i czego coraz w nim mniej, miało wyjść i wyszło w tej książce. Jak i to, że skoro świat jest, jaki był, to choć coraz w nim mniej, wciąż bywają na nim skarby - jak dawniej. Jak dawniej, bywają nie tylko w punktach określonych geograficznymi współrzędnymi, lecz i określonych współrzędnymi dzieł morskiej literatury, w tym właśnie XIX-wiecznej (no ale, jak widać, można i kilkanaście razy powtórzyć, że ktoś czyta tylko morską literaturę, i to jeszcze podać, jaką - a i tak te współrzędne pozostaną nie dość, że niezauważone, to jeszcze wykpiony i wzięty za złe będzie fakt, że one w ogóle są podawane).

Kontynuację sobie i wszystkim daruję - o przepraszam; darujemy. Kto książkę zna, ten sobie dośpiewa; kto nie, temu owa recenzja nie pomoże. Dodam tylko, że Indiana Jones nie mógłby napisać i nie napisał owej recenzji. On bowiem dobrze się znał na rzeczy, toteż skoro powiedział swego czasu (i to na wykładzie, czyli ucząc ludzi), że robota poszukiwacza rozgrywa się głównie w archiwach i bibliotekach, to widziałby, że w tej książce poszukiwanie skarbu rozgrywa się od pierwszej strony (co nie znaczy, że od razu wiadomo, czego to poszukiwanie). Wiedziałby zatem, że nie ma co czekać na rozpoczęcie poszukiwań pod koniec książki, skoro ono zaczęło się już na początku. A i Indiana był na tyle oblatany w te klocki, że znając sanskryt, grekę, łacinę (w tym i średniowieczną), wiedziałby, że falsum in unum - falsum in omnibus; a wtedy cofnąłby się, zaczął od pieca weryfikację swoich fałszów na temat tego dzieła, i może nie tylko napisałby recenzję pomocną, ale i znakomitą, a kto wie, może nawet znalazłby skarb?
Skarb oczywiście na miarę tego dzieła, bo powyższej krytyki recenzji wcale nie wynika, że to arcydzieło, ani nawet dzieło bardzo dobre.




Użytkownik: reniferze 10.10.2011 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Arturo Pérez-Reverte ma o... | Indiana Jones
Nie dotrwałam do zakończenia - po prostu zapomniałam o "Cmentarzysku..", i zaczęłam czytać coś innego.
Użytkownik: Marylek 30.03.2014 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie dotrwałam do zakończe... | reniferze
Oczywiście! Wszak to moja szóstka! :-)))
Użytkownik: reniferze 30.03.2014 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście! Wszak to moja... | Marylek
Kolejne potwierdzenie naszej reguły :)).
Użytkownik: Marylek 30.03.2014 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejne potwierdzenie nas... | reniferze
:-)))
Użytkownik: mivael 30.03.2014 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Arturo Pérez-Reverte ma o... | Indiana Jones
Ja również się zgadzam z powyższą recenzją. Bardzo lubię powieści marinistyczne, których częstą przypadłością jest powolna i monotonna akcja niczym kołysanie morza. Jednak "Cematarzysko.." jest po prostu nudne i stanowczo za długie. Jedna z tych książek, które zyskałby na wartości odpowiednio przycięte.
Użytkownik: Marylek 30.03.2014 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również się zgadzam z ... | mivael
Z tym, że to nie jest powieść marynistyczna. To opowieść (z elementami sensacji) o tym, jak femme fatale manipuluje mężczyzną. A ten mężczyzna w dodatku, nie jest macho. :)
Użytkownik: mivael 30.03.2014 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym, że to nie jest pow... | Marylek
Tak, racja technicznie to nie jest powieść marinistyczna. Ja podobnie jak Coy lubię książki związane z morzem. Femme fatale jest bardzo ciekawa, marynarz zresztą też co do postaci zastrzeżeń nie mam, ale sama książka jak na powieść przygodową jest za wolna. I jeszcze motyw narratora burzącego czwartą ścianę ... zupełnie niezrozumiały motyw dla mnie.
Użytkownik: Marylek 30.03.2014 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, racja technicznie to... | mivael
Ten motyw z kobietą fatalną jest stale obecny u Reverte. Może w innych jego książkach akcja jest szybsza, mam jednak wrażenie, że to nie jest najważniejsze. To jeden z tych pisarzy, których się albo lubi, albo nie. Ja go akurat bardzo lubię i jestem w stanie wiele mu wybaczyć. I język, bardzo podoba mi się język!

A w "Cmentarzysku..." jest taka scena, gdy Coy słucha muzyki, jazzu chyba? Nie pamiętam, w każdym razie byłam zachwycona, prawie słyszałam to samo, co on.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: