Dodany: 04.08.2005 11:39|Autor: Jean89
"Szaleństwa panny Ewy"
Wczoraj skończyłam czytać powieść Kornela Makuszyńskiego pt. "Szaleństwa panny Ewy". Właściwie bardzo mi się podobała. Ewa Tyszowska i Jerzy Zawidzki to wyjątkowa mieszanka humoru. Niektóre momenty naprawdę mnie rozbawiły. Odniosłam wrażenie, że ta książka jest przesycona szczęściem. Chyba nie powinnam mieć o to pretensji, bo przecież radość i śmiech też są człowiekowi potrzebne.
Podczas lektury "Szaleństw panny Ewy" czułam, ze coś nie jest w porządku. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, co nie daje mi spokoju. Zanim wzięłam do ręki książkę, zdążyłam wiele razy obejrzeć film. W ten sposób nie mogłam sama wyobrazić sobie wszystkiego. Obraz został mi po prostu narzucony. Nie oznacza to wcale, że film mi się nie podoba. Jest wprost przeciwnie. Uważam, że reżyser wybrał w większości odpowiednich aktorów. A jednak czegoś mi brakowało...
Nie będę porównywać książki i filmu. Nie lubię tego robić. Uważam, że są to dwa odmienne światy. Każdy ma swoje zalety. Ja czerpię większość przyjemność z czytania książek. To samo mogę powiedzieć o powieści Kornela Makuszyńskiego. Dzięki książce poznałam więcej szczegółów i udało mi się zaprzyjaźnić z bohaterami. Zanotowałam sobie równiez kilka cytatów :)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.