Dodany: 28.07.2005 16:09|Autor: slawek.w
I to ma być mondo cane?
Na niesłabnącej fali popularności różnego rodzaju poradników typu "jak żyć..." wypłynęła też omawiana tu książka. Otrzymała przewrotny tytuł "Psi żywot", mający sugerować mizerię, jaka przypadła w udziale jej autorowi.
Powiedzieć, że mnie ta książka NIE zachwyciła - to stanowczo za mało. Reakcje mojego najbliższego otoczenia również odbiegały od normy.
Obserwowałem bliskiego mi przyjaciela, który podczas jej czytania zachowywał się co najmniej dziwnie. Czerwieniał na twarzy, parskał, rechotał, kwiczał i wydawał z siebie różne inne dźwięki stosunkowo dalekie od normalnej ludzkiej mowy. Co jakiś czas zrywał się z fotela i biegł do pomieszczenia, w którym aktualnie przebywała jego żona. Tam odbywało się głośne czytanie fragmentów tekstu. Te, które dobrze słyszałem (bo nie chciało mi się za każdym razem opuszczać wygodnej kanapy), były jaskrawym przejawem cynizmu, czystej wody ekshibicjonizmu albo prymitywną próbą wzbudzania litości czytelników.
Mówię szczerze, niewiele z tej książki będzie pożytku. Większość sytuacji opisanych przez autora niewiele mnie obchodzi. Traktuję je wyłącznie jako egzotykę. A brak jednoznacznego potępienia dla właściciela butów z cholewami i jego postępowania uważam za duży błąd.
Niezbyt zozumiałe są dla mnie opisy zachowania związane z wiewiórkami, kurami oraz kotami. Ale to są już kwestie doświadczeń jednostkowych. Ja od urodzenia żyję w mieście, na spacery do lasu nie chadzam, kury oglądam już tylko na talerzu, a koty są mi obojętne.
Krótko mówiąc, życie Francuzów na prowincji różni się od mojego diametralnie. Picie takich ilości win wyrabianych prywatnie - w naszym domu nie do pomyślenia. Tak samo jak goście w takich samych (dużych) ilościach. Mówiłem - egzotyka.
Autor udziela wielu porad i instrukcji - co należy robić, żeby wyprowadzić w pole swoje Kierownictwo, jak uniknąć kary i jak się zachowywać w przeróżnych sytuacjach.
Z uporem maniaka pytam: kto będzie miał pożytek z ogłoszenia tego drukiem? W czyim interesie napisana jest ta książka? Wygląda mi na to, że autor nie potrafi patrzeć dalej swego ogona. Nie uważam się za rasistę ani nacjonalistę, ale moje zdanie na temat autora nie nadaje się do druku. Owszem, jest sympatyczny, ma poczucie humoru, ale poważnie podejrzewam go o brak inteligencji i skrajny egoizm. Cytowanie Prousta czy powoływanie się na Sartre'a według mnie jest zwykłym francuskim snobizmem (czy ja się chwalę, że wsadziłem nos w Joyce'a?). Sądzę, że piszący popełnił tę książkę albo z chęci zysku, albo z głupoty. Pójdę dalej: uważam, że opublikowanie tego tekstu można właściwie porównać do zdrady. Czy dla krótkotrwałej sławy lub uzyskania jakiegoś tam honorarium warto ujawniać metody będące wynikiem wielopokoleniowych badań i, drogo nieraz okupionych, nieudanych doświadczeń? Przecież to kwestie stanowiące niejednokrotnie o być albo nie być dla wielu z nas!
Jako wychowany w mieście i obdarzony sporą inteligencją (mam świadków!) pies wyrażam swą stanowczą dezaprobatę dla tej książki i oceniam ją jako wyjątkowo szkodliwą dla naszego gatunku.
==========================================Argos (sznaucer)
Uwaga! Zgłaszam następujące zdanie odrębne:
Wszystkich posiadaczy psów gorąco zachęcam do lektury. Jeśli czasem zastanawialiście się nad powodami, dla których Wasz pies zachowywał się co najmniej dziwnie - spróbujcie przeczytać tę książkę. Tych, którzy psów nie mają, zachęcam również. Dowiedzą się, ile radości ich do tej pory ominęło.
Jako wspomniany w tej recenzji (i to na samym jej początku) mocno zaprzyjaźniony członek Kierownictwa uważam, że Argos mocno przesadził w swej negatywnej ocenie. Rozumiem jego zdenerwowanie, wynikające niechybnie z wyjścia na jaw niemal połowy sztuczek, jakie dotychczas stosował. Jestem jednak przekonany, że dzięki temu już w najbliższym czasie będę miał okazję poznać całą masę innych forteli, starannie dotychczas ukrywanych w inteligentnym przewidywaniu podobnej katastrofy.
Sławek
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.