Dodany: 22.07.2005 13:04|Autor: carmaniola

Chaotycznie nieco...


"Jest to historia kobiety i mężczyzny, którzy kochali się z tak całkowitym oddaniem, że uniknęli pospolitej codzienności"*.

Tak pisze Allende we wstępie do tej książki i takie jest jej autorskie przesłanie. Dla mnie jednak miłość tych dwojga jest przede wszystkim przewodnikiem po znacznie mroczniejszych obszarach. W miarę rozwoju tego uczucia czytelnik zanurza się coraz głębiej w świat terroru, ludzkiego okrucieństwa i wynaturzonej, przez nadmiar władzy, ludzkiej psychiki. Także wprowadzenie nadprzyrodzonych zjawisk poprzez postać Ewangeliny wydaje się tylko pretekstem dla możliwości przedstawienia losu ofiar reżimu; tych prześladowanych i... tych będących jego przedstawicielami. "Ludzie poddani despotycznej dyscyplinie panicznie obawiają się każdego, kto żyje wolny. Pragną siłą narzucić innym tę samą brutalną dyscyplinę i głupi porządek, którego sami są ofiarami"**.

Miłość w tej książce jest jaskrawym kontrastem dla przerażających zdarzeń, a one podkreślają jej wagę i znaczenie jako jedynego oparcia, które pozwala przetrwać w okrutnym świecie. Nie tylko miłość Iren i Francisca – głównych bohaterów powieści. Także cudowna i trwała miłość Hildy i profesora Leala, Digny i Hipolita oraz inny rodzaj miłości - miłość rodzicielska i synowska.

Inną rzeczą, która przyciągnęła moją uwagę, jest motyw uchodźców – problem wygnańców z własnych krajów, ich niezatarte pragnienie powrotu na łono ojczyzny, nawet jeśli w nowym miejscu korzenie sięgnęły już tak głęboko, że wydają się nie do wydarcia. Nie 'jeśli tam wrócimy' ale 'kiedy tam wrócimy' - profesor Leal do końca życia śni o Hiszpanii, jego syn Francisco uciekając z Chile, myśli już o powrocie do niego.

Chociaż nie miała być to powieść polityczna, bo autorka, mimo swych powiązań rodzinnych, od polityki stroniła i nie bardzo się na niej znała, to jednak przyjęte za podstawę prawdziwe wydarzenie – odkrycie masowego grobu ofiar terroru Pinocheta - oraz fakt przynależności pisarki do grona emigracji politycznej i jej stała styczność z uchodźcami odcisnęły na powieści swoje piętno. Moim zdaniem wyszło to jej jedynie na dobre.

---
* Isabel Allende, Miłość i cienie, przeł. Agnieszka Rurarz, Muza, 2002.
** Isabel Allende, Miłość i cienie, przeł. Agnieszka Rurarz, Muza, 2002.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8314
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: norge 13.11.2005 22:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jest to historia kobiety... | carmaniola
Bardzo trafna recenzja, w której uwypukliłaś najważniejsze elementy powieści. To moje pierwsze zetknięcie z prozą Allende i chyba chętnie sięgne po nastepne książki. Są trochę inne w klimacie od wszystkich innych. Gdzie spotkać taką miłość jak ta przez nią opisana? Chyba tylko w literaturze, ale za to jak chwyta za serce...
Użytkownik: Sabik 03.08.2006 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jest to historia kobiety... | carmaniola
Podoba mi się twoja recenzja. Jest bardzo trafna. Podobnie jak ciebie, mnie bardzo zainteresował problem reżimu wojskowego, który panował w wielu krajach Ameryki Południowej.Dopiero gdy sięgnęłam po tę pozycję uświadomiłam sobie jaki ogromny, a zarazem niszczycielski może być wpływ takiej zdeprawowanej włdzy na życie ludzi.Zauważyłam podobieństwo do stanu wojennego,którego tragiczne wydarzenia wielu ludzi nadal pamięta.
Użytkownik: carmaniola 03.08.2006 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Podoba mi się twoja recen... | Sabik
Cieszę się,że moja notka Ci się podoba ( do miana recenzji jej daleko, stąd i tytuł ;-) ). Co podobieństw dyktatur wojskowych w krajach Ameryki Południowej i okresu stanu wojennego w Polsce to byłabym ostrożna. Wydaje mi się,że to zupełnie inna skala wydarzeń.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: