Wiśniowa historia
Przeczytałam, nastawiona z góry dość krytycznie do tych "nowych" serii młodych autorów. Ta seria jest jeszcze dodatkowo "owocowa", ale tych owoców to ja za dużo nie zauważyłam, nie licząc imion dwóch bohaterek i troszkę jakby "na siłę" tworzonych nawiązań, zwłaszcza na początku książki, z irytującymi "cytrynowymi piorunami" włącznie.
Jeśli chodzi o samą formę, denerwuje jeszcze to, że dość często ostatnie zdanie jednego rozdziału staje się tytułem następnego. Prawdopodobnie to celowe, ale przeszkadza.
Książka ma opowiadać o współczesnej młodzieży. Bohaterowie to bardzo sympatyczna grupka młodych ludzi, zaczynających studia w Krakowie. Problemy ze studiami, ze znalezieniem odpowiedniego lokum są wciągające (z tym lokum to nawet przerażające). Wielki grzyb w łazience jest zdecydowanie interesujący. Poczucie humoru też jest, raz lepsze, raz gorsze. Poza tym wszystkim dziwi mnie trochę naiwność bohaterek (z których jedna ma przecież IQ 157), dających się łatwo omotać pierwszym lepszym facetom, pozującym na intelektualistów. Troszkę też dziwi, skądinąd sympatyczny, bohater narkoman, który rzuca nałóg ot, tak, bez szczególnych przeżyć, ale może tak właśnie bywa? Nie wiem.
Spoza tego wszystkiego wygląda bardzo interesujący konflikt głównej bohaterki, Wiśni, z rodzicami. Jest, według mnie, prawdopodobny psychologicznie, trochę smutny. Ciekawą postacią jest też niejaki Miłosz - młodociany, podobno, geniusz. Dobrze robi książce trochę autokrytycyzmu i ironii.
Książka ma jeszcze jeden plus: można, poprzez porównanie, docenić własną rodzinkę. Reasumując, książka nie jest zła, chociaż ma słabe strony.
Tylko cóż to jest ten SNOB i PAPKA...? ;)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.