Dodany: 19.06.2005 18:12|Autor: magnidude

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Najemnik
Banks Iain M.

Kim jest Cheradenine Zakalwe?


W anglojęzycznych recenzjach i opiniach dominuje niekłamany zachwyt. Wielu nawet uważa tę książkę za największe dokonanie SF! Być może to wina przekładu (tytuł – sic!), ale na mnie ta książka nie zrobiła aż takiego wrażenia.

Oczywiście jest to dobra książka. Natomiast, po pierwsze, nie czyta jej się dobrze (poza kilkoma wyjątkami). To skutek niestandardowej narracji, która nie dość, że prowadzona w dwóch osobnych wątkach, to jeszcze w odwrotnym porządku chronologicznym, a także skutek takiego a nie innego nakreślenia sylwetek bohaterów (a szczególnie głównego bohatera), które nie sprzyja specjalnie utożsamieniu się z nimi czytelnika. Czytelnik ma naturalną skłonność do podążania za zwykłym (chronologicznym) biegiem wydarzeń, a w tej książce właśnie ten z dwóch głównych wątków, który jest taką narracją prowadzony, jest zaledwie pretekstem, stelażem, na którym autor rozciąga prawdziwie ważną opowieść. I jako takiemu, autor nie poświęca mu tak naprawdę specjalnej uwagi. Ot, standardowe perypetie międzygwiezdnego agenta w trakcie pełnienia jednej z misji. Nie czytałem innych książek z serii o Kulturze, więc nie wiem, jakie jest zwykłe podejście autora do świata przedstawionego, ale mniemam, że zupełnie inne – tzn. głębsze i bardziej konkretne. Tutaj, ponieważ całe uniwersum Kultury jest zaledwie pretekstem, spotykamy masę miejsc, które nawet nie mają nazwy, ludzi, którzy - przeciwnie - mają (dziwne) nazwiska, ale pojawiaja się tylko raz, na zasadzie rekwizytów, nie mając większego znaczenia dla opowieści, i mamy całą menażerię gadżetów technologicznych, głównie po to, żeby nikt nie zapomniał, że to SF. W moim odczuciu, czytając „Najemnika” ledwie muskamy prawdziwą złożoność i bogactwo świata Kultury – to, co naprawdę ważne w tej książce to główny bohater - i wszystkie literackie atrybuty zostały tu podporządkowane tylko jemu. Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której autor, jak mi się wydaje, świadomie pozbawia pewne elementy blasku po to, by uwypuklić i zwielokrotnić to, co naprawdę chce nam powiedzieć. A tym czymś jest analiza ludzkiej duszy (mimo iż może sam Banks w istnienie takowej nie wierzy). Czy możliwe jest odkupienie win? A jeżeli nie odkupienie, to być może, jak sugeruje ktoś na jednej z grup dyskusyjnych poświęconej książkom SF, znalezienie racjonalnego uzasadnienia własnych działań, które doprowadziły do potępienia i wykluczenia w oczach innych. To również postawienie pytania o tożsamość. Na ile, tak naprawdę, jesteśmy tymi, za których się uważamy i co to właściwie znaczy „być sobą”? Takie poważne pytania stawia Banks, konstruując tę książkę w sposób na pewno bardzo dobrze przemyślany - wieńcząc ją puentą, która zmusza nas do przewartościowania właściwie wszystkiego, co z niej dotychczas wyczytaliśmy – i milcząco zapraszając nas do ponownej lektury – dla samej przyjemności sprawdzenia koherentności całości z zakończeniem (wystarczy przeczytać połowę rozdziałów).

„Najemnik” jest więc trochę literackim odpowiednikiem „Szóstego zmysłu” – dziełem, które swą wartość z początku trochę maskuje, po to, by z większą mocą ujawnić ją na końcu. Kto lubi takie podejście do literatury, ten będzie zadowolony. Ja lubię, ale pełny zachwyt, w przeciwieństwie do anglojęzycznych recenzentów, rezerwuję dla dzieła, które, mając do powiedzenia o człowieku tyle co "Najemnik", przedstawi jednocześnie wciągającą i zapierającą dech w piersiach historię.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4094
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Amhotep 20.06.2005 01:02 napisał(a):
Odpowiedź na: W anglojęzycznych recenzj... | magnidude
Hmmm...
Aż chyba przeczytam to jeszcze raz, czytałem tę książkę już parę lat temu i pamiętam tylko że mi się podobała.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: