Dodany: 14.02.2024 20:51|Autor: Marioosh

Dobra rozrywka


Zaczyna się jak (prawie) zawsze: u Perry'ego Masona pojawia się Rita Swaine trzymająca klatkę z kanarkiem. Masona nie przekonuje opowiadana przez dziewczynę historia, ale intryguje go ptaszek: u lewej nóżki ma on jeden pazurek nieprzycięty, a pozostałe tak, u prawej z kolei pazurki przycięte są za krótko i dlatego kanarek kuleje. Właścicielką ptaszka jest Rosalind Prescott, siostra Rity i żona Waltera Prescotta, likwidatora szkód; to małżeństwo nie jest szczęśliwe i dlatego makler Jimmy Driscoll, jej były narzeczony, obecnie kochający Ritę, sugeruje, by Rosalind odeszła od męża. Sprawa się komplikuje, kiedy pod domem Prescottów dochodzi do wypadku samochodowego; w tym czasie Rita obcina pazurki kanarkowi, a wszystko obserwuje wszędobylska sąsiadka Stella Anderson. Wkrótce dociekliwy sierżant Holcomb odkrywa w domu Prescottów zwłoki zastrzelonego Waltera; z kolei Mason stwierdza, że Rita Swaine wraz z siostrą i Jimmym Driscollem polecieli do Reno. Detektyw Paul Drake uświadamia adwokatowi, że jego klientka jest w złej sytuacji („Według poufnej informacji z prokuratury mają wystarczającą ilość dowodów przeciwko Ricie Swaine, żeby ją powiesić” [1]); wkrótce też w jednym z wąwozów zostają znalezione zwłoki Carla Packarda, mężczyzny poszkodowanego w samochodowym wypadku („Zobaczył coś w oknie domu Prescotta mniej więcej w czasie, gdy popełniono morderstwo. Następnie ktoś go zabił, żeby zamknąć mu usta na wieki” [2]). Wszystko się ze sobą wiąże, a sprawa się niezwykle komplikuje – a tymczasem statek „Prezydent Monroe” czeka już na Dellę Street i Perry'ego Masona, którzy mają wykupione bilety na urlopowy rejs dookoła świata.

„– Cała sprawa brzmi kretyńsko – stwierdził Drake. – Bo taka jest” [3] – i faktycznie, początek tej historii jest trochę dziwaczny; z czasem jednak robi się coraz bardziej intrygująco, a rozwiązanie całej sprawy jest zaskakujące. Po drodze mamy typowego „Masona” z początkowego okresu serii – historia jest energiczna, żywa i lekko zwariowana; dialogi, jak zwykle, są cięte, a postacie frapujące; zastanawia mnie tylko, czy można zrobić zdjęcie pisma na spalonym papierze. Ale wszystko przebija scena finałowa: Della Street nie wie, co zrobić, bo na bagażach ma wytłoczone inicjały D.M., a adwokat sugeruje: „Gdybyś została panią Mason, inicjały pasowałyby wprost idealnie” [4]. Książka jest więc na pewno godna uwagi, czyta się ją przyjemnie i lekko. A w następnej książce, czyli „Sprawie podmienionego zdjęcia” oboje będą wracali z wycieczki – i właśnie wtedy spotka ich następne zadanie.

[1] Erle Stanley Gardner, „Sprawa kulawego kanarka”, tłum. Magda Białoń-Chalecka, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2000, str. 158.
[2] Tamże, str. 169.
[3] Tamże, str. 21.
[4] Tamże, str. 209.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 196
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: