Długie 6 lat leżały w mym schowku
Dzieci Jerominów (
Wiechert Ernst)
– polecane jako "książka życia" przez kolegę z pracy, odkładane na później (bo kniga słusznych rozmiarów: 732 strony!), wycofywane z kolejnych bibliotek (szczęściem w 2023 wznowione nakładem mazurskiej Oficyny Retman).
Rys fabuły:
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Powieść opisuje życie w zgodzie z naturą, ale bez animistyczno-ekologicznych ideologizacji. Fabuła jest bardzo rozbudowana, toczy się niespiesznie – i jest to piękne. Wszechobecna jest religijność ludowa, przenikająca każdą sferę życia swoją filozofią, opartą na odnajdywaniu w Biblii właściwych słów dla wszelkich życiowych kolei. To nostalgiczny pean na cześć tego, co minęło bezpowrotnie; to żałosny hymn tęsknoty za życiem prostszym – a pełniejszym. To niezwykle delikatny sprzeciw wobec chorej odmiany postępu. I to książka aktualna także dzisiaj:
"(…)ale dziś jest coś gorszego niż praca dzieci. Dziś jest zatruwanie świata przez zatruwanie dusz dziecięcych. To gorsze niż upijanie dzieci, niż dziecięca prostytucja. Tak, gorsze niż wąż w raju, bo Adam i Ewa nie byli dziećmi. Oni byli tylko jak dzieci. (…) Podają im opium i odurzają dusze. I nie po to, by się przyglądać, jak występni i zblazowani starcy, lecz by posługiwać się odurzonymi"[2].
Trudnym tematem dla polskiego czytelnika może być miejsce akcji – i fakt, że Prusaków po wojnie wypędzono, kierując się (słusznym skądinąd) resentymentem wobec wszystkiego, co choćby kojarzy się z Niemcami. Cóż temu jednak winni ci, którzy zwyczajnie chcieli żyć swoim spokojnym, wiejskim, nabożnym życiem, nie szkodząc innym i nie pragnąc zdobyć pół świata? Najcelniejsze epitafium tej kronice daje wiersz "Deszcze nad Mazurami" Woroszylskiego:
"Starowina pod lasem podpiera się patykiem,
w kancjonale opasłym składa słowa gotykiem.
Hoduje dwie owieczki, zbiera jagody, grzyby,
z nikim nie szuka sprzeczki, a ktoś jej wybił szyby.
Pożyje jeszcze chwilkę, potem pójdzie do raju.
Lecz patrzą na nią wilkiem i Niemrą nazywają"[3].
Zaś sam Wiechert pisze na ostatniej stronie:
"Trzeci tom tej książki ciężkimi i straszliwymi literami napisała historia i żadna twórczość literacka nie ma prawa opromieniać blaskiem tych okropności"[4].
[1] Ernst Wiechert, "Dzieci Jerominów", tłum. Tadeusz Ostojski, Jerzy Ptasyński, wyd. Pojezierze, 1972, s. 11.
[2] Tamże, s. 639.
[3] Wiktor Woroszylski, "Deszcze nad Mazurami", z pamięci.
[4] Ernst Wiechert, op. cit., s. 727.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.