Dodany: 19.01.2024 00:09|Autor: benzmanOpiekun BiblioNETki

Czytatnik:

1 osoba poleca ten tekst.

Wyzwanie '24


Być może to dobra poezja - tylko mnie nie poruszyła, nie zachwyciła, nie urzekła... Mowa tu o pierwszej pozycji po jaką sięgnąłem w ramach tegorocznego wyzwania czytelniczego, którą jest tomik wierszy Wiatrołomy: (Kronika jednego sezonu) (Karasek Krzysztof) (laureat Nagrody poetyckiej im. K. I. Gałczyńskiego za rok 2012) - 4/6. Trudne wiersze. Odniosłem także wrażenie, jakby autor w trakcie tworzenia gubił gdzieś myśl przewodnią i niektóre utwory są, w moim odczuciu chaotyczne, bez sensu. Choć pewnie się mylę, nie jestem krytykiem czy znawcą poezji. Nie potrafiłem wychwycić symboliki lub odniesień do historii etc. Z pewnością wiele jest w tych wierszach osobistych doświadczeń i przeżyć autora, cóż, mnie są one obce, nie odnalazłem w nich nic, co by mnie porwało. Mam na myśli wiersz w całości.
Zacytuję kilka fragmentów, wyrwanych, spostrzeżonych w paru wierszach, które odnotowałem jako ciekawe:

- z wiersza 'Orfeus redivivus'

"Anioł Boży zgubił pióro,
nie ja je podniosłem.
Ono mnie podniosło.

Wszystkie dobre fabuły
kończą się śmiercią, wszystkie złe
rozwodem.
Mam jeszcze wiele opowieści do snucia,
do przebaczenia."

- z wiersza 'Traktat o powinnościach języka'

"Pewien malarz, zachęcając do portretu:
może pan przejść do historii.
Na to tamten: wolę być porządnym."

- z wiersza 'Astamaniana'

"Wszystko jest tak samo
tylko inaczej."

- z wiersza 'Republika słów'

"Poleruj co dzień lustro swego wnętrza.
Dbaj o to, by nigdy nie osiadł na nim kurz."

z wiersza 'Sztuka łysienia'

"Gdy ktoś nie panuje nad sobą
znajdzie wojnę wszędzie.
Dowodem znajomości rzeczy
jest na ogół wątpienie.

Czego dziś dokonałeś? Wielu pomyłek
ale bardzo ważnych.
Nie wszyscy jesteśmy jednakowi. Są rzeczy
które owocują długo później."

z wiersza 'Symultanka'

"Nie oswoiłem się jeszcze z własnym urodzeniem
a już muszę przymierzać się do trumny.
(...)
Do wiersza organizuję całą orkiestrę świata.
Gram na wszystkich instrumentach równocześnie.
Wszystkie słowa są równe. Ale niektóre równiejsze."

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 501
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 04.02.2024 15:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może to dobra poezja ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
#2
Opowiadania wybrane (Kawalec Julian) - 4,5/6
[Nagroda im. Jarosława Iwaszkiewicza, 2005] za całokształ twórczości.
Zbiór opowiadań, którego ostatnią część jak się okazało, czytałem w 2017 roku jako osobno wydany tom. Zrobiłem więc sobie nie planowaną powtórkę z kilku opowiadań. Do około 100 strony są to miniatury, czasem liczące tylko 2 strony (ciekawe doświadczenie czytelnicze), później opowiadania są coraz dłuższe, najdłuższe liczy 76 stron. Króciaki wypadają najsłabiej, trafiło się kilka 3-ek. Następnie mamy dłuższe formy, głównie tematyka chłopsko-wiejska. Forma i styl dobra, czasem bardzo dobra. Ale jest to inne pisarstwo niż np. Myśliwskiego czy Tadeusza Nowaka. Julian Kawalec nie filozofuje, nie ma mistyki, mało zabobonności chłopskiej, natomiast jest miłość i przywiązanie do ziemi, do sadu, do lasu, wreszcie do zwierzęcia. Są to także opisy proste, powiedziałbym chropowate; realne, w rzeczywistości zanurzone ukazanie życia wiejskiego, chłopskiego myślenia i postępowania. Bardzo realistyczne, a przez ten realizm myślę, także piękne. Postaci odarte z idealizmu, nie przerysowane, ukazane jak żywe. Historie niebanalne, czasem trudne do wyobrażenia, ale nie do wiary. Autor ma styl "włóczkowaty", czyli snuje opowieść rozwijając niczym z kłębka włóczki (pamięci) opowiadaną historię, powoli zdąrzając do końca. Któryś z jego przyjaciół przypomniał, że Kwalec był nazywany polskim Faulknerem. I rzeczywiście, czasami ma faulknerowski styl pisania.
Z czystym sumieniem polecam tę książkę. Tym goręcej, że Kawalec dziś jest zapomniany, w B-netce mało ocen, a naprawdo warto spotkać się z jego twórczością. Dwa cytaty:

- z poruszającego serce opowiadania "Najokrutniejszy jest wierzchołek drzewa"

"A nie ma większego nieszczęścia dla człowieka, gdy przez niego płacze zwierzę, bo ono płacze cicho; bo gdy zwierzę płacze, to tak jakby płakało stu ludzi naraz, choć ono płacze cicho; i nie ma trudniejszego widoku do zniesienia jak widok cichego płaczu zwierzęcia; a gdy się zwierze cieszy, to jest podobnie, tak jakby się cieszyło stu ludzi naraz."

- z ostatniego opowiadania w zbiorze "Furka toczy się drogą"

"Pamiętaj, że zawsze znajdzie się taki, który ci nie wybaczy wygrzebania się z biedy.
Choćby nawet to wygrzebywanie miało miejsce w pobliżu twojego własnego grobu, zawsze znajdzie się taki, który ci nie wybaczy."

Przy okazji tego ostatniego cytatu uświadomiłem sobie, oczym są te opowiadania - o pamięci; o pamięci chłopa, o pamięci wsi, o pamięci ziemii i przyrody. I z ludzkiej pamięci wychodzą. Również z pamięci autora, który z dzieciństwa zapamiętał wiele, i całe życie do wsi go ciągnęło. Idąc za ciosem zabieram się za Tańczący jastrząb (Kawalec Julian), ostatnią rzecz autora z własnej półki.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 06.02.2024 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może to dobra poezja ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
#2°
Tańczący jastrząb (Kawalec Julian) - 5,5/6 [Nagroda im. Jarosława Iwaszkiewicza, 2005] za całokształ twórczości.
Powieść wielowątkowa, budząca spore emocje (o czym świadczą bardzo rozbierzne oceny tej książki), napisana ciekawym stylem narracyjnym, dobrym językiem, ze zwartą, trzymającą się zamierzonego celu fabułą. Styl bardzo podobny do tego z wcześniej czytanych opowiadań. Historia życia Michała Topornego, małorolnego chłopa, któremu dzięki trwającym zmianom systemowym i obyczajowym w kraju, udaje się wykształcić i osiągnąć stanowisko dyrektora naczelnego dużego zrzeszenia górniczego. Spotykamy się z nim na cmentarzu, przy jego trumnie; i już przez całą powieść będziemy się raz oddalać od niej, to znów przybliżać, aż poznamy całą historię życia głównego bohatera. Jest również ta powieść, w mojej ocenie pomnikiem historycznym tamtych czasów swoją szczerością i otwartością opisu. Ale głównym wątkiem wydaje się być awans społeczny Michała. Jak do tego doszło i jakim kosztem? Odsyłam do przeczytania powieści, naprawdę warto.
Jest to powieść w wielu miejscach opisująca tamtą przedwojenną i powojenną rzeczywistość otwartym tekstem, bez koloryzowania, ale i bez wybielania, zarówno ludzi, jak obyczajów. Prosty, otwarty język wydaje się być również rysem charakterystycznym twórczości Kawalca. Często opisy zdarzeń czy tylko myśli osób są dość kontrowersyjne dla dzisiejszego czytelnika; cóż, w tym roku mija 60 lat od jej napisania, a wiele w naszym świecie i kraju, jak i w naszym postrzeganiu życia się zmieniło. Polecam, książka z gatunku takich, które poruszają struny w człowieku, czy to do zadumy, czy to do wspomnień, czy wzbudzające gniew i gorycz. W PRL-u była lekturą szkolną przez jakiś czas, dla mnie trochę dziwne, że taką książkę ktoś uznał za dobrą dla młodzieży, ale taki był wtedy klimat, hmm. Nie pozostawi Was obojętnymi co do opisanej historii.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.02.2024 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: #2° Tańczący jastrząb - ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Ach, ja to przecież czytałam i pamiętam, że zrobiło na mnie duże wrażenie - ale było to tak dawno, że chyba musiałabym zrobić powtórkę, żeby z czystym sumieniem wystawić ocenę...
Użytkownik: Monika.W 21.04.2024 07:27 napisał(a):
Odpowiedź na: #2° Tańczący jastrząb - ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Zaintrygowana oboma Twoimi wpisami o książkach Kawalca, postanowiłam zapoznać się z tymże.
I zaskoczenie.
W bibliotekach krakowskich prawie nie ma (od razu wyjaśniam - nie mówię, że jest totalnie niedostępny, stwierdzam: prawie nie ma, jak na to, że powinny mieć księgozbiory po czasach PRL, nie będę jechać na Hutę czy Prokocim).
Nic to pomyślałam - kupię w antykwariacie. W Warszawie na Solcu mam taki ulubiony, książki wszędzie, dawno wyszły z półek na stosy, które są wszędzie i tylko wąskie przejścia pomiędzy. I - nie ma. Ani jednej książki. Właścicielka powiedziała, że to rzadkość.
Wiem, ze na Allegro znajdę.
Ale zaskoczyło mnie to, że Kawalec zniknął zupełnie. To chyba znak czasu - zanika nam literatura PRLu.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.04.2024 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaintrygowana oboma Twoim... | Monika.W
W BŚ jest kilkanaście tytułów, w tym oba wymienione. "Tańczącego jastrzębia" właśnie wypożyczyłam, opowiadania pójdą w następnej kolejności.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 21.04.2024 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaintrygowana oboma Twoim... | Monika.W
Chyba masz rację, troszkę zanika literatura tamtego czasu. A szkoda! Wydaje się, że wiele złego zrobiła nagonka transformacyjna lat 90 na autorów, którzy w jakiejś mierze byli prokoministyczni lub tylko do pewnego momentu swojej kariery tworzyli utwory propagujące socjalizm itp. Lub też przez jakiś czas żyli niejako z łaski państwa. Co ciekawe z niektórych (jak Miłosz czy Szymborska) dość szybko zdjęto odjum proreżimowych, a z niektórych do tej pory nie. Myślę, że mógłby to być dobry temat na pracę doktorską, dlaczego się tak działo i dzieje. Co do Kawalca, z niego chyba nie zdjęto tej łatki. Chętnie i w dużych nakładach drukowany w PRL-u, od lat 90-tych mocno zapomniany. Ja czytałem tylko te dwie pozycje. I wysoko oceniłem. Mam w domu jeszcze jedną powieść, którą może jeszcze w tym roku przeczytam.
Co do tych dwóch książek mogę Ci pożyczyć jeśli nie uda Ci się zdobyć.
Użytkownik: Monika.W 22.04.2024 07:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba masz rację, troszkę... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Mnie najbardziej martwi zapomnienie trzeciej grupy - takiego Jana Józefa Szczepańskiego. Ani nie był gwiazdą PRLU-u jak Kawalec, z ogromnymi nakładami, ani też nie miał proreżimowej szufladki swojej. Tej opozycji krajowej. Przecież nawet Konwicki czy Różewicz też są zapomnieni. Więcej chyba się mówi i pamięta o emigracyjnych pisarzach. Szymborska to chyba wyjątek, zapewne przez Nobla.

Zapomnienie jest oczywiście skutkiem transformacji. Ale nadal jest niesłuszne. Bo wielu dobrych twórców było w PRL.

Dziękuję za ofertę pożyczki, ale chyba raczej kupie sobie na Allegro. Napisałam o trudnym dostępie, bo po prostu byłam tym zdziwiona.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 22.04.2024 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie najbardziej martwi z... | Monika.W
Pomyślałem, że może tu zachodzić jeszcze jedna zależność. Mianowicie rynek wydawniczy. Ostatnio słuchałem wywiadu z właścicielem księgarni Multibook z Warszawy (jest również właścicielem małego niszowego wydawnictwa), który powiedział, jak duże są dziś nakłady książek papierowych. Mianowicie, jeśli książka ma ok 1500 sztuk nakładu, uważa się ją za bestseller. Przeważnie jest to ok. 1000 sztuk na pozycję, i to nie zawsze się wyprzedaje. Oczywiście są autorzy, którzy mają większe nakłady, ale i tak nie są to wartości jakie znamy z PRL-u, kiedy to była masówka. Przy okazji rozwiązał się problem, jaki miałem od dłuższego czasu, dlaczego mniej więcej po 2000 roku nie podaje się nakładów danej książki na stronie redakcyjnej. Są to strasznie małe liczby. O czym to świadczy? Chyba o tym, jak mało się w Polsce czyta i kupuje książek. To może być również powód zaniku autorów, którzy już nie są tak poczytni. Co dziś Polacy czytają? Hmmm, odpowiedź mogłaby być aż nazbyt pesymistyczna...
Czytajmy więc tych zapomnianych. Swoją drogą zaciekawiłaś tym Szczepańskim, nie przypominam sobie, żebym coś czytał. W domu też raczej nie mam. Ale nadrobię braki ;)

W TVP jest program Kuby Moroza "Sądy przesądy", ma podtytuł "W powiększeniu". Ja telewizji nie oglądam, ten program śledzę na YT. Bardzo często popularyzuje i przypomina w nim autorów już zapomnianych, jak Rembek, Zajdel, Mackiewiczów dwóch, Toporska, Brzozowski i wielu, wielu innych. Ma jedną wadę, bardzo często występują w nim ci sami znawcy i goście. Natomiast merytorycznie uważam, że jeden z ciekawszych programów o pisarzach i ludziach ideii jakie istnieją w sferze mediów społecznościowych. I głównie o Polakach.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 16.03.2024 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może to dobra poezja ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
#3 Martin Eden (London Jack (właśc. Chaney John Griffith)) - 4/6 [laureat plebiscytu na książkę miesiąca - maj, 2023]
Książka tak powszechnie znana, zaszczycona tyloma recenzjami i opiniami, że nie wiele mam do napisania. Moje co do niej odczucia? Zdecydowanie nie mój klimat, nie chodzi mi o fabułę, ta dość interesująca, jednak przesłanie jak dla mnie aż nazbyt prosocjalistyczne. Ale pisana w takim czasie, gdy socjalizm był w modzie, podobnie jak to jest i dziś, niestety. Ciekawe, czy London, zdeklarowany socjalista podczas pisania tej powieści i chyba do końca życia nim pozostał (nie znam jego biografii zbyt dokładnie), byłby nim nadal, gdyby zdecydował się pożyć dłużej i skonstatować owoce tegoż ustroju. Jak wiadomo jest to mrzonka i utopia, podobnie jak utopijne były wyobrażenia Martina Edena. Wracając do powieści - zdecydowanie nie polubiłem żadnej z postaci występującej w utworze, co jest rzadkie jak mniemam nie tylko u mnie; chyba tylko Joego, ale jedynie w pierwszym epizodzie, w którym się pojawia. Zdecydowanie antypatyczną postacią jest sam główny bohater. W miarę jak poznawałem jego charakter i zmieniającą się osobowość, nasuwał mi się tekst, który wydaje się dobrze charakteryzować Martina: "Przed ruiną idzie pycha, a przed upadkiem - wypaczone myślenie" z księgi przysłów 16 rozdziału; dobrze na pewnym etapie jego życia charakteryzuje go taki tekst: "Gdzie wkradła się pycha, tam i pogarda(..)", ten pochodzi z 11 rozdziału w/w księgi.
Cóż, daleki jestem od idealizowania Edena, a kiedy dochodzimy do końca jego historii, nie jest mi go żal. Poza samym życiem oczywiście, ale dla mnie życie każdego człowieka jest cenne. W ogóle ta książka to jakaś iluzja, takie odniosłem wrażenie. Wszyscy bohaterowie żyją w jakimś zawieszeniu, w jakiejś iluzji rzeczywistości. Książka jest dobra (4, wg klasyfikacji ocen B-netki), i tylko lub aż dobra. Ale to moja, subiektywna ocena.
Użytkownik: yyc_wanda 16.03.2024 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: #3 Martin Eden - 4/6 [lau... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Miałam bardzo podobne odczucia przy czytaniu tej książki. Polubiłam Martina na początku powieści za jego pasję do nauki, za wytrwałość w dążeniu do celu, za miłość do książek i słowa pisanego. Ale kiedy Martin wychodzi ze swego nędznego pokoiku zawalonego książkami lub opuszcza mury biblioteki, to jest to tylko prosty chłopak, któremu wiedza nie pomogła w obyciu, a za to przewróciła mu w głowie. Ciągle zachowuje się prostacko, choć ma o sobie niewyobrażalne mniemanie. Pycha, zarozumialstwo i nieodparta chęć udawadniania swej ideologicznej i intelektualnej wyższości na każdym kroku. Ten Martin Eden nie zaskarbił sobie mojej sympatii a i towarzystwo, w którym się obracał, miało go już powyżej uszu. Nawet rodzina Ruth, która tolerowała go zadziwiająco dlugo, zdecydowała się w końcu zerwać tę znajomość.

Piszesz: „... kiedy dochodzimy do końca jego (Edena) historii, nie jest mi go żal”. Też nie było mi go żal. Bardziej żal zmarnowanego życia. I trochę żal Londona, bo czytając tę powieść, oczami wyobraźni widziałam jej autora.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 15.04.2024 00:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może to dobra poezja ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
#4 W 80 dni dookoła świata (Verne Jules (Verne Juliusz)) - 6/6 [laureat plebiscytu na książkę miesiąca - wrzesień, 2023]
Książka musiała być prawdziwą rewelacją w czasie gdy się ukazała. Świetna rzecz! Aż dziw, że do tej pory jej nie znałem. Tylko (tu ?, na który nie mam sensownej odpowiedzi dlaczego) zawsze myślałem, że będzie to książka nudna i nie interesująca, więc nie sięgałem. A teraz mam ogromną ochotę na więcej Juliusza Verne! Akcja powieści prawdziwie pędzi wraz ze wszystkimi ekspresowymi środkami lokomocji - jak na owe czasy! - wymienionymi w powieści: poczynając od najszybszych parostatków, poprzez koleje, pędzącego słonia, a także sanie z żaglami po ośnieżonej amerykańskiej prerii. A zaczęło się przez niewinny zakład pomiędzy pewnymi dżentelmenami renomowanego londyńskiego klubu "Reforma". Wszystko zabarwione niezwykle flegmatycznym i schematycznym charakterem głównego bohatera - Fileasa Fogga. Może właściwiej byłoby napisać odwrotnie, że to w/w usposobienie Anglika zostało ubarwione tymiż środkami transportu. Byłaby to jednak nieprawda, bohater w każdej sytuacji zachowywał niezmącony spokój i równowagę emocjonalną. Wokoło wszystko zdaje się pędzić i grozi nieuniknioną katastrofą, a pan Fogg wydaje się być nieporuszony, spokojnie przyjmując każdą sytuację. Zachwycające opanowanie! Historia zawiera w sobie moc przygód i zwrotów akcji, zdecydowany atut każdej dobrej powieści przygodowej. Nasz bohater miał niezmiernie dużo szczęścia, któremu sprzyjał często fakt posiadania równie dużej ilości pieniędzy. Mistrzowsko ukazana filuterna, beztroska natura służącego - Jana Obieżyświata - niezamierzonego sprawcę większości problemów na trasie. Równie ciekawa postać nazbyt gorliwego detektywa, który widzi w panu Foggu bardzo cwanego złodzieja wielkiej sumy pieniędzy i za wszelką cenę próbuje popsuć jego plan wygrania zakładu. Dodatkowy smaczek powieści: subtelna ironia w ocenie charakteru Anglików pióra Francuza - odwiecznych przeciwników - bezcenna i nieunikniona ;) choć swoim rodakom również nie szczędzi cierpkich uwag. Słowem - polecam!
Użytkownik: ahafia 15.04.2024 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: #4 W 80 dni dookoła świat... | benzmanOpiekun BiblioNETki
A ja wczoraj właśnie zmagałam się z adaptacją filmową prawie umierając z nudów. Musiałam szybko poznać fabułę i sięgnęłam po ekranizację z 1989 r. - to prawie niewiarygodne, jak można zamordować powieść przygodową. Uspokajasz mnie zachwycając się książką.

W filmie zaciekawił mnie za to gruby tom w ciemnoczerwonej oprawie, który Fogg zabiera w podróż nazywając go "my Bradshaw's", a pamiętałam przecież niezwykle ciekawą podróżniczą serię BBC z taką samą księgą jako główną bohaterką. Trochę poszukiwań i znalazłam: to Michael Portillo podróżował po Europie z "Bradshawa rozkładem jazdy kontynentalnych kolei żelaznych" w serii pod tytułem "Great Continental Railway Journeys", a księga, prócz rozkładów jazdy, zawiera też przewodnik.
Kolejną ciekawostką jest to, że BBC zrealizowało kilka takich serii, a jedna z nich wiodła śladami Phileasa Fogga, oczywiście w 80 dni.

Podsumowując, mam ochotę przeczytać książkę, tylko nie wiem które wybrać tłumaczenie, bo jednak Obieżyświat zamiast Passepartout jest trudny do zdzierżenia.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 15.04.2024 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja wczoraj właśnie zmag... | ahafia
Wiesz, dziś już po lekturze rzuciłem okiem na zwiastuny ekranizacji, bo zapragnąłem sprawdzić, jak filmowcy poradzili sobie z przeniesieniem jej na ekran i byłem w szoku jak wiele jest nieścisłości na pierwszy rzut oka. Myślę, że ekranizacje mnie zawiodą, a jedyną jaka wydawała się być blisko oryginału to ta z 1959 roku. Jest też (chyba ośmioodcinkowy) dość świeżo nakręcony serial, ale ten również wydaje się niezbyt trzymać oryginalnej fabuły, niestety :(
Ja czytałem w tłumaczeniu Zbigniewa Florczaka, wydawnictwo Nasza Księgarnia z 1952 roku. Tłumaczenie żywe i wciągające, ale nie jest to arcydzieło oczywiście. Mam na myśli tłumaczenie, jak i samą powieść. No i wydanie, które posiadam też pozostawia wiele do życzenia. Nie umiem Ci doradzić co do wyboru tłumaczenia. Jednak jestem pewien, że ktoś za chwilę Ci poleci dobre tłumaczenie, miłośników literatury francuskiej na B-netce nie brakuje :D
Książkę Ci polecam, z pewnością będzie lepsza niż ekranizacja.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki przedwczoraj, 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może to dobra poezja ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
#5
Belcanto (Patchett Ann) - 3/6 [laureatka plebiscytu na książkę miesiąca, grudzień 2023]

Straszna nuda. Fabuła płaska i bez akcji. Przez przeszło 300 stron nudziłem się strasznie, na ostatnich 100 stronach coś jakby zaczynało się dziać (w sferze uczuć, bo nie w akcji), autorka dość dobrze postarała się żeby czytelnik polubił co niektórych bohaterów, czy z pośród zakładników, czy z grupy terrorystów, i na ostatnich dwóch(!) stronach... Możecie się domyślić, nie chcę pisać wszystkiego, żeby zbyt nie spojlerować. A epilog dobił mocnym gwoździem moją ocenę tej powieści. A temat, z którego wytrawny autor powieści sensacyjnych zrobić mógłby naprawdę świetną historię!
Jeszcze postacie, bohaterowie: stereotypowe i nieciekawe osobowości, nie wzbudzający żadnych mocniejszych emocji w czytelniku, papierowe charaktery.
Zastanawiam się jak ta książka mogła wygrać ten plebiscyt? I jak mogła zdobyć tę nagrodę, którą chwali się z okładki?
Ze zdziwieniem stwierdzam, że na konkurencyjnym portalu czytelnicy (choć nie często się to zdarza) ocenili trafniej tę książkę niż tu, na B-netce. Moim skromnym, subiektywnym zdaniem, oczywiście ;)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: