Dodany: 19.10.2023 09:03|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Bractwo Zagrożonych
Cousteau Philippe, Aslan Austin

2 osoby polecają ten tekst.

Czy naprawią to, co myśmy zepsuli?


Recenzja oficjalna PWN
Recenzent : dot59

Z jakiego powodu dorośli mogą sięgać po książki dla dzieci? Po pierwsze, z nostalgii; pewnie nie przesadzę, twierdząc, że co drugi czytający człowiek ma taką lekturę z dzieciństwa (najczęściej zresztą nie jedną, tylko kilka), do której po prostu musi co jakiś czas wrócić, żeby się nasycić jej atmosferą, poobcować z postaciami i ze światem, który w odróżnieniu od niego samego ani trochę się nie postarzał, pozostał całkiem taki sam, jak wtedy, kiedy się go poznawało, z niecierpliwością przerzucając kartki. Po drugie, z sympatii do miejsca czy motywu: jeśli od dzieciństwa kochamy, powiedzmy, Bieszczady i konie, to gotowi jesteśmy zajrzeć do każdej książki, która ma na okładce bieszczadzki krajobraz albo konia w tytule, nieważne, czy jest przeznaczona dla czytelnika w wieku dojrzałym, czy przedszkolnym. Po trzecie, z potrzeby: ma się w rodzinie dzieci (stopień pokrewieństwa nieistotny), chce się im zaszczepić własną pasję, to się im czyta, póki się same do czytania nie wezmą, a gdy już złapią bakcyla, daje się im książki w prezencie. A żeby nie dać czegoś mało wartego lub wręcz szkodliwego, najlepiej sprawdzić samemu.

„Bractwo Zagrożonych” w moim przypadku kwalifikowałoby się do kategorii trzeciej jako potencjalna lektura dla dziecka dziesięcioletniego, żywo zainteresowanego przyrodą i gustującego w zwariowanych przygodach – ale także i do drugiej, bo połowę okładkowej ilustracji zajmuje dorodny biały niedźwiedź (jak się okaże w czytaniu, płci żeńskiej). Dodatkowym magnesem było nazwisko jednego z autorów; nie wiem, na ile może ono budzić jakieś skojarzenia u osób młodszych niż 30-40 lat, ale starsi, którzy siadywali przed czarno-białymi telewizorami z ekranami mniejszymi, niż w dzisiejszych tabletach, by z zapartym tchem oglądać programy przyrodnicze i krajoznawcze, na pewno mają jeszcze w pamięci kapitana Jacquesa Cousteau, pioniera badań podwodnych na dużą skalę z użyciem batyskafu i akwalungów. Trop okazał się trafny: Philippe Cousteau jest jego wnukiem, który po dziadku odziedziczył pasję zgłębiania tajemnic oceanów, a od siebie dodał drugą, działania na rzecz ochrony środowiska. Drugi autor, Austin Aslan (zbieżność personaliów z narnijskim lwem chyba przypadkowa) z wykształcenia jest przyrodnikiem, a jako twórca „książek z serii »TURBO Racers«”[1], reprezentujących, jak można wywnioskować z opisów, SF dla młodszych nastolatków, zapewne dołożył do fabuły swoją techniczną fantazję. A co z tego wynikło?

W arktycznych lodach ma miejsce scena, jaką już pewnie nieraz widzieliśmy, jeśli wciąż jesteśmy fanami filmów przyrodniczych: dwie białe niedźwiedzice – matka i dorastająca córka – tkwią uwięzione na pływającej krze, choć o tej porze roku powinny móc przejść na stały ląd. „Ale ze Szlakami stało się coś złego”[2] i „w tym roku pokrywa lodowa nie zamarznie”[3], więc muszą spróbować przepłynąć dystans dzielący je od stałego lądu. Dociera tam tylko młodsza z nich, a wkrótce potem zostaje przyłapana przez ludzi na pustoszeniu ich zapasów. Zostaje wywieziona gdzieś daleko, w miejsce, które „znane było jako Arka. Powstało, by chronić gatunki najbardziej zagrożone na ziemi”[4]. Zwierzęta żyją tam w klimatyzowanych siedliskach, maksymalnie przypominających ich własne – tylko, że niepozwalających się przemieszczać na większe odległości. I, przynajmniej niektóre, doznają dziwnej przemiany. Ich mózgi zaczynają funkcjonować podobnie do ludzkich, pozwalając również ciałom na swego rodzaju „uczłowieczenie”: czworonogi zyskują zdolność chodzenia na tylnych łapach, przednich używając jako rąk (i to niekiedy całkiem precyzyjnie, jak samica łuskowca Wangari, wytwarzająca ze skradzionych ludziom części zestawy słuchawkowe „pasujące do różnych kształtów naszych głów”[5]), zaś te, które nie mają szans dopasowania dodatkowych funkcji do cech anatomicznych, zyskują przynajmniej możliwość porozumiewania się z innymi gatunkami oraz korzystania z ludzkich technologii (tak, jak narwal Murdock, który „podwodny ekran dotykowy z interfejsem (…) wykorzystał (…) by zhakować komputer mainframe Arki”[6]). Wkrótce orangutan Arief proponuje Nukilik przyłączenie się do Bractwa Zagrożonych, tajnej organizacji mającej na celu pomoc dzikim zwierzętom, którym grozi wyginięcie. Niedźwiedzica odmawia, pragnąc przede wszystkim wrócić do domu i odszukać zaginioną matkę, jednak dalszy bieg wydarzeń sprawia, że mimo woli zmienia plany…

Koncepcja fabuły – zwłaszcza motyw rozwijania hiperinteligencji przez zagrożone zwierzęta i wykorzystywania przez nie osiągnięć ludzkiej nauki – jest bardzo ciekawa, a wzbogacenie jej elementami edukacyjnymi (prócz przemyconych w tekście informacji o naturalnych zwyczajach danych zwierząt i o charakterze ich siedlisk są i szczegóły, jakich zwykle w książkach dla dzieci się nie znajdzie – np. w podtytułach rozdziałów, pisanych z punktu widzenia poszczególnych bohaterów, podano nazwy łacińskie danych gatunków) wcale nie czyni lektury trudniej przyswajalną. Z mojego, dorosłego, punktu widzenia akcja od momentu, gdy drużyna Zagrożonych ląduje w Four Corners „na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych”[7], robi się nieco nazbyt dynamiczna i nazbyt zagmatwana, przypuszczam jednak, że czytelnikowi docelowemu akurat takie szalone tempo rozwoju wydarzeń może odpowiadać. Ciekawa jestem za to, czy ów czytelnik sam dojdzie do takiej refleksji, jaką mnie nasunęła postać Quaga (celowo nie zdradzam, kto to, by innym nie psuć przyjemności z dużej niespodzianki): ktoś obdarzony nawet najlepszymi cechami i największymi możliwościami – niezależnie od tego, czy jest człowiekiem, czy zwierzęciem – wcale nie musi ich wykorzystać dla dobra innych, wręcz przeciwnie, często tego nie chce, używając ich jako narzędzia zemsty czy dla zaspokojenia żądzy władzy; jakież to prawdziwe…

Myślę, że spokojnie można tę lekturę polecić dzieciom w przedziale wiekowym 10-14 lat (lub nawet nieco młodszym, jeśli należą do dużo czytających), zwłaszcza zainteresowanym tematyką przyrodniczą. A jeśli pierwsza część cyklu im się spodoba, to mogą liczyć na kontynuację: jest już dostępna część druga, "Bractwo Zagrożonych: Punkt topnienia".

[1] Philippe Cousteau, Austin Aslan, „Bractwo Zagrożonych”, przeł. Dorota Stadnik, wyd. Harper Collins Polska, 2021, z okładki.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 12.
[4] Tamże, s. 45.
[5] Tamże, s. 90.
[6] Tamże, s. 46.
[7] Tamże, s. 139.

Ocena recenzenta: 4/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 239
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: