Dodany: 12.03.2023 11:49|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pułapka na ćmy
Cleeves Ann

2 osoby polecają ten tekst.

Dwa ciała i ćmy


Recenzja oficjalna PWN
Recenzent: misiak297

Miejsce akcji: Valley Farm, urokliwa wioska w Northumbrii. Percy Douglas, starszy człowiek, wraca z lokalnego pubu. Przesadził trochę z piwem, więc zatrzymuje się po drodze za potrzebą. Nieopodal strumyka, w zaroślach dostrzega ciało młodego mężczyzny. to Patrick Randle, wynajęty do opieki nad miejscową rezydencją pod nieobecność właścicieli. Wezwani na miejsce śledczy udają się do posiadłości, aby obejrzeć ostatnie miejsce zamieszkania denata w nadziei natrafienia na jakieś tropy. Nieoczekiwanie znajdują drugie ciało – nijakiego, jakby szarego mężczyzny w szarym garniturze. Zadźgano go nożem. Nie był miejscowy. Co robił w tym miejscu? Czy coś go łączyło z Patrickiem? Co tu się właściwie wydarzyło? Tę zagadkę rozwiązuje inspektor Vera Stanhope:

„Podczas gdy wszystkie te myśli pędziły w jej głowie jak szalone, poczuła coś jeszcze. podniecenie. Dwa ciała, powiązane ze sobą, lecz znalezione oddzielnie. Ta sprawa była inna niż wszystkie, nad którymi Vera dotychczas pracowała. A nic nie rozbudzało w niej chęci życia tak, jak chęć wytropienia kolejnego mordercy”[1].

Nie ma co kryć: Vera Stanhope to główny atut tej serii. Żaden inny detektyw, którego polski czytelnik zna z innych cyklów Ann Cleeves – ani Jimmy Perez, ani nawet skądinąd bardzo interesujący komisarz Matthew Venn – dotąd funkcjonujący w purytańskiej wspólnocie religijnej, którą postanowił porzucić, aby związać się z ukochanym mężczyzną – nie są ani w połowie tak wyraziście nakreśleni jak Vera. Ona nie ma w sobie nic z pięknych, tajemniczych detektywek, które często pojawiają się we współczesnej literaturze kryminalnej. Jest gruba, źle ubrana i zaniedbana, do tego samotna (Holly, jej młoda podopieczna, wie, że nie chce skończyć tak jak ona). Objada się, nie stroni od alkoholu, choć nie pozwala sobie wpaść w nałóg. Nawet podejrzani nie traktują jej zbyt poważnie. Do tego Vera bywa apodyktyczna i małostkowa, zazdrość nie jest jej obca. Do innych często odnosi się protekcjonalnie. Sama Ann Cleeves traktuje ją z łagodną, niepozbawioną humoru, ironią, podbijając jej wady („Na biurkach, przy których siedział zespół, leżały na wpół zjedzone kanapki z bekonem i rozrzucone saszetki po sosie. Zwłoki nigdy nie odbierały Verze apetytu”[2]). Z drugiej strony – Vera to kobieta inteligentna, przenikliwa i sprytna. W pracy nie toleruje półśrodków. Potrafi dotrzeć do ludzi, ale też ich zrozumieć. To wszystko składa się na zdumiewająco złożoną, a przy tym bardzo ludzką postać.

Oczywiście, Ann Cleeves dba także o innych bohaterów. Jedną z zalet jej kryminałów są właśnie udanie nakreślone dramatis personae. Tu wiele miejsca zajmują trzy zaprzyjaźnione pary mieszkające w sąsiedztwie rezydencji. Nazywają siebie „emerytowanymi hedonistami”. Przybyli do Valley Farm na skutek różnych okoliczności życiowych. Nigel i Lorraine Lucasowie są sobie bardzo oddani. On miał firmę ochroniarską, ona prowadziła warsztaty plastyczne – do teraz maluje. Profesor John O’Kane, dawniej wykładowca akademicki, na emeryturze próbuje napisać książkę. Jego żona Janet marzyła o tym, aby przenieść się na wieś, prowadzić zupełnie inne życie. Są jeszcze Sam i Annie Redhead – dawniej prowadzili restaurację – co naprawdę ich wygnało (czasownik zasadny!) w te strony? Jak zauważa Vera: „Wszyscy bez wyjątku pozują na lekkoduchów, ale coś mi w tym nie pasuje. Jakaś dziwna atmosfera (…). Jakby zabarwiona desperacją”[3]. Intuicja jej nie zawodzi – w tych związkach istnieją napięcia i niedopowiedzenia. Jak przyznaje Lorraine Lucas:

„W związkach każdy trochę udaje. Jakby było inaczej, wszyscy byśmy zwariowali. Podstawą udanych relacji są w końcu białe kłamstwa, czułe pochlebstwa. Chcemy, żeby nasi partnerzy byli szczęśliwi, mówimy więc to, co pragną usłyszeć”[4].

Wśród innych wartych wzmianki bohaterów znaleźli się: Shirley Hewarth, pracownica socjalna, zdemoralizowana Lizzie Redhead, którą poznajemy jeszcze za kratkami, Alicia Randle, pogrążona w żałobie matka jednej z ofiar. Również za życiorysami dwóch zabitych mężczyzn kryją się dramatyczne historie. Każda postać, choćby epizodyczna, została nakreślona z wielką uwagą.

Ann Cleeves nierzadko nazywa się współczesną Agathą Christie – i jest to porównanie dużo bardziej zasadne, niż w innych tego typu zestawieniach. I u niej większość powieści rozgrywa się w małych społecznościach, wśród „bardzo przyzwoitych ludzi”. W toku powieści fasada uprzejmości i przyzwoitości opada, a zza niej wyłaniają się wstydliwe sprawki, brudne, niewygodne sekrety. Od tej historii trudno się oderwać, intryga jest zawiła, zwroty akcji nieoczekiwane, a rozwiązanie zaskakuje. Jeśli „Pułapka na ćmy” czymś rozczarowuje, to od strony wydawniczej. Przeszkadza niechlujność wydania, z mnóstwem literówek i niekiedy szkolnych błędów w rodzaju: „kontynuowała dalej”[5]. Moim faworytem w tym zakresie pozostaje: „Zwykle podobam się kobietą”[6].

Jeśli jednak przymkniemy oko na niechlujność tekstu, pozostanie nam się cieszyć bardzo przyzwoitym kryminałem, idealną rozrywką na wieczór. Mam nadzieję, że Wydawnictwo Amber wyda kolejne tomy tej świetnej serii. Chciałbym jeszcze spotkać się z Verą Stanhope.

[1] Ann Cleeves, Pułapka na ćmy, tłum. Tomasz Klonowski, Wydawnictwo Amber, 2023, s. 28.
[2] Tamże, s. 52.
[3] Tamże, s. 109.
[4] Tamże, s. 269.
[5] Tamże, s. 369.
[6] Tamże, s. 304.

Ocena recenzenta: 4/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 317
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: