Lipiec 2022.
Znowu parę słów o książkach, które przeczytałem. Dla mojej pamięci, a może i komuś się przyda.
1.
Bielszy odcień śmierci (
Minier Bernard)
Odnoszę wrażenie, że kryminały się lubi albo za głównych bohaterów, albo za dobrą zagadkę. Tu i bohaterowie są ciekawi, i zagadka intrygująca. Trudno mi zaklasyfikować, czy to jeszcze kryminał, czy już thriller. W ogóle to jest takie płynne…
W każdym razie mamy książkę z niezwykle ciekawym klimatem, sympatycznego głównego bohatera, i bardzo wysmakowany język. W ogóle odnoszę wrażenie, że Minier pisze elegancko, jakby cała ta książka została wykaligrafowana staroświeckim wiecznym piórem, na gustownej, ozdobnejpapeterii.
2.
Pan wojny (
Cornwell Bernard)
Zwieńczenie solidnej sagi. Książka o wojnie, krwi, honorze i przebiegłości. Bardzo takie lubię. W dodatku mam słabość do głównego bohatera, który jest twardy z wierzchu, a miękki w środku. Lubię.
Oczywiście, warto zacząć cykl od początku, bo to chyba trzynasty tom.
3. Igor Brejdygant – „Zła woda”. Nie wiem, czy to książka, czy słuchowisko, czy co. Bo to wydawnictwo Storytel Original. Bardzo ciekawa rzecz, z pogranicza horroru i thrillera. Warto.
4.
Perkalowy dybuk: Powieść kryminalna retro (
Lewandowski Konrad T. (Lewandowski Konrad Tomasz))
Przeciętna, naprawdę przeciętna. Papierowy komisarz jedzie do papierowego miasta, żeby walczyć z dość papierowymi bandytami. Lubię tę serię, więc przeczytam z sentymentu pewnie też kolejne tomy. Pierwsze dwa były naprawdę na poziomie, zwłaszcza pierwszy.
5.
Przetaina (
Pilipiuk Andrzej (pseud. Olszakowski Tomasz))
„Przetaina” to prawdziwe słowo, wiedzieliście? Bo ja nie. Myślałem, że to jakiś neologizm, a tu zaskoczenie. Baśń, snuta zaskakująco wolno. Drużyna, dla której honor jest nadal istotny, ale bez patosu. Chyba lepsze słowo niż honor, to w tym wypadku po prostu przyzwoitość. Główni bohaterowie bardzo chcą iść drogą niemodnej dziś cnoty. Warto przeczytać.
6.
Zbrodnia po polsku (
Rumin Aleksandra)
Początek był trudny. Nota wydawnicza „zbrodni po polsku” nie sugeruje poziomu pastiszu, z jakim będziemy tu mieli do czynienia. Jednak, gdy już przywykłem do świata autorki, gdy zrozumiałem, że tu nic nie dzieje się serio, bawiłem się naprawdę dobrze! Polecam
7.
XXL (
Carroll Jaye (właśc. Carroll Michael))
To naprawdę dobra książka! Zaskakują oceny na biblionetce. Czytadełko, zwykła „Bridżetka”, ale trafiają się w środku cytaty jak perełeczki. Znakomita sytuacja, w której przyjaciółka głównej bohaterki pyta „czy on cię kocha”, i pokazuje zaskakująco proste i zaskakująco trafne symptomy! Dobra rozrywka, spędziłem z tą książką kilka przyjemnych godzin.
8.
Biedni bogacze (
Jókai Mór (Jokaj Maurycy, Jókai Maurus))
„Biedni bogacze” to literatura trącąca myszką, ale lubię ten zapach. Trochę tu satyry, trochę baśni, ale pod tym wszystkim tkwi pytanie o kondycję człowieka. CO ważniejsze: pieniądze czy miłość? Ale też szerzej: rzecz czy człowiek? Bliscy, czy ten jeden, wybrany, najbliższy człowiek? No i zakończenie, jak perła, wcale nie baśniowe. Ileż w nim węgierskiej dumy!
9.
Więcej niż zło (
Stefańska Ewelina)
Fantastyka. Polubiłem bohaterów: młodego głupca i starego głupca. Bardzo ciekawy klimat upalnego lata, nadchodzącej burzy, osady na końcu świata, zagadki… ładne, warto.
10.
Długi kamienny sen (
Russell Craig)
„Długi kamienny sen” to kryminał, bardzo Chandlerowski w swojej wymowie. Mamy cynicznego głównego bohatera, w sumie dobrego, ale stosującego złe metody. Ale urzeka mnie w tej książce, trzecim tomie cyklu, że miasto, Glasgow, jest żywe. Dyszy smogiem, bywa gościnne lub nie, jest trochę jak Warszawa ze „Złego” Tyrmanda.
11.
Nie ma sytuacji bez wyjścia: Jak wychodzić z kryzysu? (
Dziewiecki Marek)
„Nie ma sytuacji bez wyjścia” słuchałem w formie audiobooka. Ciekawy religijno-psychologiczny poradnik o radzeniu sobie z życiowymi trudnościami. Autor ma doświadczenie w pracy z osobami uzależnionymi.
12.
Bardo (
Szpila Agnieszka)
„Bardo” to największe rozczarowanie lipca. Czytając notę wydawniczą spodziewałem się satyry, może mierzyłem zbyt wysoko, ale czegoś w stylu P. G. Wodehouse’a, albo, no niech będzie, „Dzienników Adriana MOlle’a”. Dostałem, niestety zwierciadło tak krzywe, że to już przestało być śmieszne. Podkreślona jest wszechobecna głupota, brzydota, pustka… W absurdalnych z pozoru zestawieniach, które mają być zabawne? Chyba? Moim zdaniem jest tylko olbrzymia chęć sensacji. Nie znalazłem w tej książce, niestety, niczego zabawnego. Chrześcijanie, Żydzi, Narodowcy, Homoseksualiści w tej książce nie są zabawni, tylko śmieszni do obrzydzenia. Autorka nie podśmiewa się z rzeczywistości; tylko wali nas w twarz monstrualną cegłą, która przecież jest taka zabawna i powinna wywołać śmiech. Zdecydowanie nie polecam.
13.
Zielona Mila (
King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl))
„Zielona mila” to arcydzieło! King w najwyższej formie. Niesamowicie bogata psychologicznie postać narratora, akcja prowadzona z ogromnym rozmachem mimo jakże kameralnej scenerii! Coś pięknego!
14.
Mętna woda (
Rankin Ian)
„Mętna woda”. Mają coś w sobie te brytyjskie kryminały dziejące się w latach 80. Drugi tom cyklu, zdecydowanie wart przeczytania. Żmudna, policyjna robota, przeplatana błyskami intuicji i prawdziwego geniuszu. Lubię głównego bohatera, Johna Rebusa. TO prawdziwy pies. Kiedy złapie trop, nie odpuści, aż nie dokopie się do tego, co tak pachnie.
15.
Pchła (
Potyra Anna)
„Pchła” to bardzo dobry kryminał! Przeżyłem ostatnio spotkanie z czymś tak dobrym w polskiej literaturze kryminalnej, kiedy zaczynałem cykl Piotra Górskiego pt. „Kruk”. Ciekawa zagadka, interesujący główni bohaterowie, to było to.
16.
Tropiciel (
Wolff Vladimir (pseud.))
„Tropiciel” to polskie political fiction, nawiązujące konwencją do Patricka Robinsona, Vince’a Flynna, albo Toma Clancyego . Jeśli ktośtaki gatunek lubi, bardzo polecam. Gry wywiadów, intrygi, zagadki.
17.
Prosto z serca (
Pawlukiewicz Piotr)
„Prosto z serca” to rekolekcje nagrane przez ks. Pawlukiewicza, kiedy już wyraźnie słychać postępującą chorobę, utrudnioną mowę i skupienie. A jednak ten wielki człowiek nadal pracuje, nagrywa, głosi, i to głosi mądrze. To ksiądz, który w swoich kazaniach potrafił być wiernych chrześcijaninem, a jednak mówić niezwykle przystępnie, bez patosu, z miłością.
Takie są właśnie te rekolekcje. Zdecydowanie polecam.
Dobrnęliśmy szczęśliwie do końca lipca.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.