Dodany: 01.07.2022 18:57|Autor: Meszuge

Książka: Żongler: Romain Gary
Tuszyńska Agata

5 osób poleca ten tekst.

Tajemniczy, sławny, przegrany


Raz już natknąłem się na biografię w taki właśnie sposób napisaną, a była to biografia Rafała Wojaczka napisana przez Bogusława Kierca (warto zerknąć, bo od razu będzie wiadomo, o co chodzi: Wojaczek nadal tajemniczy). Wygląda na to, że nie tylko Kierc pisał biografie tak… specyficznie. Więc może to jakaś nowa odmiana biografii, może – uchowaj Boże – jest takich więcej?

„Żongler” to właściwie dwie książki. Jedna mogłaby nosić tytuł „Ja, Agata Tuszyńska”. Druga „O Romanie Kacewie”. Skoro już zostały połączone w jedną całość, to szkoda, że tekstów każdej z nich nie wyróżniono kolorami – wiedziałbym, których fragmentów unikać.

„Życie przed sobą” poleciła mi ciotka. Miałem wtedy może ze dwadzieścia lat. Na zachętę ciotka dodała, że autor, Émile Ajar, pisał też pod pseudonimem Romain Gary, ale wydawcy i krytycy bardzo długo nie wiedzieli, że to ta sama osoba. Pod obiema pseudonimami zdobywał liczące się nagrody literackie. Wyobrażałem sobie, że zapewne miał wiele uciechy, śledząc dyskusje profesjonalistów, którzy porównywali pisarstwo jednego i drugiego oraz dowodzili wyższości raz tego, raz tamtego. O tym, że tych nazwisk i osobowości było dużo więcej, dowiedziałem się znacznie później. Także i tego, że te metamorfozy nie były ze strony Kacewa/Gary/Ajara intelektualną zabawą, że miały charakter eskapiczny. A „Życie przed sobą” do dziś uważam za jedną z najlepszych książek, jakie czytałem. Jest ona po prostu genialna.

Tuszyńska o swojej pracy:
„Trudnię się dziwacznym zajęciem. Zajęciem niekoniecznym. Zbieram linie papilarne ulic. Zdejmuję je ze schodzonych chodników teraźniejszości. Robię to bez użycia narzędzi. Gołymi rękami, z pomocą oczu i nosa. Przenikam w głąb, pod skórę czasu…”[1].

Biografia Romana Kacewa (Romaina Gary, Émile’a Ajara) to koszmarne wyzwanie. Razem z matką tworzyli wiecznie nowe osobowości, zmieniali imiona, nazwiska, dane biograficzne w ogóle, wszystkie możliwe informacje o sobie. Udawali, konfabulowali, grali. Z paszportu Miny Kacew łatwiej można dowiedzieć się, kiedy kupiła buty (sic!), niż cokolwiek pewnego o niej samej. Tropiąc zagmatwane ślady pisarza i jego rodziny Tuszyńska wykonała kawał dobrej roboty. Jednak… Nie byłem w stanie gładko dryfować z nurtem potoku jaźni Agaty Tuszyńskiej. Co chwilę obijałem się o jakieś przeszkody, zdania, określenia, pojęcia, wyrazy, które nie pasowały mi do narracji i ją rozbijały.

„Tymczasem po raz szósty się przeprowadzali, więc kufry, pakowanie, kulisy”[2].

Kulisy? Jakie kulisy? Kulisy to, zdaje się, część teatru za sceną, niewidoczna dla widzów. Może chodziło o kulisów, którzy podczas przeprowadzki dźwigali toboły z rzeczami? W końcu uznałem, że to zapewne jakiś skrót myślowy autorki. Gdybym był w stanie podążać śladami jej myśli, to zapewne bez chwili wahania wiedziałbym, o co chodzi. Jednak coś takiego rzadko mi się udawało, a takich momentów jest w książce więcej.

Kameleonowate nie dostosowują swojej barwy do otoczenia, podłoża – ich barwa zmienia się wraz ze zmianą stanu fizycznego i emocjonalnego, zmianą temperatury i natężenia światła, jest też formą komunikacji z innymi osobnikami. To informacje z końca mojej podstawówki. Jednak na swoich przekonaniach na temat kameleonów Tuszyńska zbudowała poważną interpretację postaw i zachowań Romana Kacewa. Dziwne, że rzetelna badaczka jakoś nie wpadła na pomysł, że może najpierw warto zweryfikować faktoidową wiedzę o kameleonach.

Intrygujące wydały mi się rozważania Tuszyńskiej na temat popularności biografii. Czemu po nie sięgamy (my – czytelnicy), dlaczego o jakiejś postaci chcemy wiedzieć dużo, jak najwięcej, najlepiej wszystko? Wprawdzie ja lubię biografie z powodów innych niż wymienia Tuszyńska, ale jej propozycje uważam za wyjątkowo ciekawe. Ciekawych, wartościowych kawałków jest w tej książce wiele.

Zaskoczyła mnie trochę ocena Miny Kacew. Tuszyńska pisze o niej zwykle z podziwem i aprobatą. Jaka ona odważna, jaka wyzwolona! Tak? Bo porzuciła dwóch mężów i synka? Bo zafiksowała się na karierze drugiego syna, któremu wdrukowała w psychikę, że za wszelką cenę musi być kimś? Roman miał być genialnym matematykiem, ale nic z tego nie wyszło, bo nie radził sobie nawet z prostymi rachunkami. Miał zostać światowej klasy skrzypkiem, ale i ten pomysł nie wypalił. Miał być tancerzem baletowym i… nici. Kiedy okazało się, że jedyny talent jaki przejawia, to malowanie, matka… zabrała mu farby, bo malarze to tylko pijacy i degeneraci. Kiedy już wszystko zawiodło, jedyne co mu zostało, to pisarstwo. Ciekawe, jak się czuł dzieciak i dorastający chłopak z wiecznie rozczarowaną nim matką…

Istotnym plusem książki są zdjęcia, za nie jestem autorce naprawdę wdzięczny. Inaczej jest z listami Tuszyńskiej do Kacewa. Nie wiem, czy są one prawdziwe, czy tylko pisane „pod” biografię Ajara, to nie ma znaczenia, bo przecież nigdy nie zostały wysłane (powstawały wiele lat po jego samobójczej śmierci w 1980 roku). Przede wszystkim zupełnie w tej książce zbędne. Może naprawdę koncentrowanie się non-stop na kimś innym, a nie na sobie, jest takie trudne? Z drugiej strony w „Butach Ikara” Mariana Buchowskiego (Mit bez mitu) i stu innych biografiach, jakie czytałem, nic takiego nie ma.

Pewnego typu manipulacje nie podobają mi się bardzo. To takie chwyty poniżej pasa. Na przykład spotkanie z Simenonem.

„Gary odwiedził twórcę komisarza Maigret w Ameryce, spędzili wspólnie kilka dni. Nie wiem, czy udało im się omówić najważniejsze samcze kwestie, byli w towarzystwie żon. Nie wiem, na ile spotkanie przybrało formę pawiego pojedynku o to, czyje pióra potężniejsze”[3].

Wbrew pozorom wielu czytelnikom wcale niełatwo będzie zauważyć to, co jest tutaj najważniejsze, czyli: NIE WIEM. Sztuczkę tę Tuszyńska stosuje w książce wiele razy. Po co pisać coś, czego się nie wie? To proste! Żeby insynuować! W biografii, rzetelnej biografii, oczekuję faktów, a nie złośliwych insynuacji. Gdybym tak napisał, że nie wiem, czy Tuszyńska w młodości uprawiała seks za pieniądze, to przecież wszystko byłoby w porządku i niczego zarzucić mi nie można, bo przecież wyraźnie napisałem, że nic o tym nie wiem, czyż nie tak? Otóż nie. Według moich standardów jednak nie. I właśnie dlatego o prowadzeniu się autorki jednak nic nie napiszę. Bo nie wiem.

Mam pewien kłopot z oceną „Żonglera”. Czy Agata Tuszyńska potrafi pisać, czy ma wykształcony warsztat twórczy? Owszem, jak najbardziej, to nie ulega wątpliwości. Na okładce książki ktoś wyznał, że kocha pisarstwo Agaty Tuszyńskiej i nawet mnie to nie dziwi, bo naprawdę sprawnie operuje słowem. Tyle tylko, że mnie się jej pisarstwo nie podoba. Gdyby nie Émile Ajar (i „Życie przed sobą”, i zdjęcia) rozstałbym się z tą książką po czterdziestu kartkach.

---
[1] Agata Tuszyńska, „Żongler: Romain Gary”, Wydawnictwo Literackie, 2022, s. 16.
[2] Tamże, s. 35.
[3] Tamże, s. 382.


Opinię o książce publikuję w różnych miejscach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 801
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: koczowniczka 04.07.2022 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Raz już natknąłem się na ... | Meszuge
Nie rozumiem Twoich pretensji do autorki o użycie słowa „kulisy”. To przecież oczywiste, że nie chodziło o część teatru, tylko o tragarzy. Kulis – w południkowej i wschodniej Azji robotnik wykorzystywany do najniższych posług i najcięższych prac, przeważnie transportowych. Odmiana w mianowniku liczby mnogiej: kulisi, kulisy.
Użytkownik: Meszuge 04.07.2022 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie rozumiem Twoich prete... | koczowniczka
Dobre! :-)
Użytkownik: reniferze 05.10.2023 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Raz już natknąłem się na ... | Meszuge
Naprawdę nie wiem, skąd autorce przyszło do głowy, że czytelnik zainteresowany Romanem Kacewem będzie chciał czytać jej osobiste wynurzenia. Czy biograf nie powinien być mniej widoczny? Już nawet omijam te rzekome listy do bohatera, bo treść książki i tak jest przytłoczona przez wielomówność.
Użytkownik: Meszuge 02.12.2023 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę nie wiem, skąd a... | reniferze
Są tacy ludzi, którzy są absolutnie pewni, że cały świat z zapartym tchem śledzi ich losy, poczynania, przekonania... To się chyba nazywa egocentryzm. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: