Dodany: 21.04.2005 14:24|Autor: Morgana Wredzma

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wichry Smoczogór
Szostak Wit (właśc. Kot Dobrosław)

1 osoba poleca ten tekst.

"Wichry Smoczogór"


„Wichry Smoczogór”, które ukazały się dwa lata temu nakładem Runy, to powieściowy debiut Wita Szostaka. Debiut, co warto podkreślić, bardzo udany. Autor, znany wcześniej z publikowanych w „Nowej Fantastyce” opowiadań, ma wykształcenie filozoficzne, co daje się w książce odczuć. Szostak przedstawia nam bowiem mądrą i refleksyjną legendę, która choć z pozoru prosta, kryje w sobie więcej niż nieskomplikowaną opowieść. Wydawca promuje ją jako filozoficzną baśń, całkiem zresztą zasadnie.

Rzecz dzieje się w Smoczogórach, wśród góralskich rodów. Życie jest tam surowe i trudne, ale mieszkańcy, od wielu pokoleń związani ze swoją ziemią, nawykli do ciężkich warunków. W naturze zaczynają jednak się dziać rzeczy prawdziwie niepokojące. Zrywają się wichry, jakich nawet najstarsi górale nie pamiętają. Trzeba więc uradzić, czy możliwe jest, że sam Król Wichrów się zagniewał na ludzi i czy ktoś nie jest przypadkiem winny takiemu stanowi rzeczy. Zbiera się starszyzna i decyduje, że tajemniczą sprawę zbada Berda z szacownego rodu Kościanów, gęślarz i niespokojny duch, a towarzyszyć mu będzie przybyły z odległej Lacerty uczony Wrzosiec.

Z pozoru otrzymujemy kolejną „opowieść drogi”. Nasi bohaterowie, którym daleko do nieugiętych i dzielnych herosów, może trochę wbrew sobie porzucają spokojne, codzienne życie i ruszają w nieznane, by wypełnić Ważną Misję. Obowiązkowo czekają na nich niebezpieczeństwa, a sama wędrówka czegoś ich uczy, trochę zmienia, pomaga lepiej zrozumieć siebie i otaczający świat. Autor potrafił jednak w dobrze znany schemat wpleść tyle oryginalności i świeżości, że taka konstrukcja zupełnie nie przeszkadza, a w trakcie lektury nie odczuwa się czytelniczego déjà vu. Liczy się przecież nie tylko szkielet powieści, ale i to, jaką treścią zostanie wypełniony, jaka będzie narracja, przedstawione uniwersum, czy wreszcie bohaterowie.

W „Wichrach...” zachwycił mnie przede wszystkim świat. Fantastyczni autorzy często sięgają do wierzeń czy tradycji osadzonych w jakimś konkretnym kulturowym kontekście, ale muszę przyznać, że książki zainspirowanej rodzimym, góralskim folklorem jeszcze nie czytałam. Wykorzystanie podobnych motywów groziło kiczem czy otarciem się o estetykę rodem z Cepelii, ale Szostak zręcznie wywinął się z wszelkich czyhających na autora pułapek. Choćby tych językowych. Obawiałam się nadmiernej stylizacji albo drugiego „Na Skalnym Podhalu”. Podkreślę od razu, że nie mam nic przeciwko świetnemu zbiorowi Tetmajera, wprawnie napisanego gwarą podhalańską. Uważam jednak, że to, co dobre dla zbioru legend, niekoniecznie sprawdzi się w powieści, szczególnie skierowanej do grona czytelników, których bogactwo różnych form języka nie musi interesować. Gwara może utrudniać komunikację. Język „Wichrów...” jest jednak liryczny, poetycki, elementy stylizacji owszem, pojawiają się, ale nie dominują opowieści, a dodają tylko regionalnego kolorytu (ech, ta żentyca i bundz) i dopełniają kreacji świata. Autor przekazał nam opowieść w opowieści, niespiesznie snując gawędę, jaką moglibyśmy usłyszeć przy ogniu od spotkanego przypadkiem na szlaku wędrowca. A wiadomo, że wśród górali gawęda to rzecz cenna. Już pierwsze zdanie sprawia, że nadstawia się uszu, ale jak tu nie zasłuchać się w historii, którą autor zaczyna: "Stało się raz, że się staremu Smykowi dusza przewróciła". Nie tylko słowa są tu ważne, ale też muzyka. Zresztą jedno z drugim w góralskiej książkowej obyczajowości się splata, bo w pieśniach i nutach są dawne dzieje, które gęślarze przechowują dla kolejnych pokoleń. Autor przepięknie zresztą opisuje to granie.

Smoczogóry Szostaka są krainą magiczną, ale swojsko, po ludowemu. Ludzie gadają ze skrzatami, w górach kryje się Król Żmijów, a wędrowiec na szlaku może spotkać Kostuchę we własnej osobie i się z nią układać o własne życie. Wszystko składa się na przebogatą obyczajowość, którą autor stopniowo przed nami odsłania. Sprzymierzeńcem jest tu dla pisarza postać Wrzośca, obcego, a zarazem badacza, który wypytuje o miejscowe zwyczaje. W prezentacji świata nie ma więc sztuczności, a wszelkie objaśnienia pomagają zrozumieć złożoność lokalnej tradycji. Jest tu starszyzna, która przewodzi zbiorowości, są rady, na które rody nawet z najdalszych zakątków gór zwołuje głos trombitów, jest i stara wieszczunka, która z pogody czyta przyszłość. Nazwy własne są znaczące, kiedy czyta się o Pustaci, Mogielnicy, Czartaku, Smreczynach pojawia się mnóstwo skojarzeń i obrazów; poznajemy też podania związane z niektórymi z tych miejsc. Przyznam, że tło intrygowało mnie nie tylko jako czytelnika, ale i naukowca - psychologa kulturowego. Dodatkowo przemawia to na korzyść autora, któremu udało się wykreować nader spójny świat.

Wszystko, o czym wspomniałam sprawia, że „Wichry...” można interpretować na kilku poziomach; kulturowym, związanym z tym, jak tradycje i podania tłumaczą rzeczywistość oraz z opisaną obrzędowością, fabularnym - baśniowej opowieści z przesłaniem, czy wreszcie metaforycznym, który każdy czytelnik powinien już sam dla siebie odnaleźć.

[Autor: Wit Szostak
Wydawca: Agencja Wydawnicza RUNA
Oprawa: miękka
Liczba stron: 240 ]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8987
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Kaoru 23.04.2005 17:25 napisał(a):
Odpowiedź na: „Wichry Smoczogór”, które... | Morgana Wredzma
Jak to dobrze przeczytać mądrą i ciekawą recenzję... A po „Wichry...” w wolnym czasie na pewno sięgnę! ;-)
Użytkownik: Morgana Wredzma 23.04.2005 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to dobrze przeczytać ... | Kaoru
Cieszę się, że zachęciłam:-)
Użytkownik: dzigitowka13 03.05.2005 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że zachęciłam... | Morgana Wredzma
Fajniutka...
Użytkownik: Szuwarzatko 20.01.2011 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: „Wichry Smoczogór”, które... | Morgana Wredzma
Bardzo dobra recenzja, jak i świetna książka zmuszająca do refleksji.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: