Dodany: 09.02.2022 14:35|Autor: fugare

Recenzja nagrodzona!

Książka: Stan zdumienia
Patchett Ann

4 osoby polecają ten tekst.

"Stan zdumienia" - egzotyczna podróż w głąb dżungli (własnego umysłu?)


Na terenie amazońskiej dżungli, nad rzeką Rio Negro, leży wielkie brazylijskie miasto - to Manaus. Niezwykle egzotyczne położenie i międzynarodowy port lotniczy na jego terenie sprawiają, że większość osób przybywających tu w celach turystycznych zaczyna swoją wycieczkę od tego miejsca. To tutaj ląduje samolotem lecącym z mroźnego stanu Minnesota przez Miami doktor Marina Singh, wysłana przez swojego przełożonego, pana Foxa – szefa koncernu farmaceutycznego Vogla. Celem jej podróży nie jest jednak samo Manaus, a powody nie są bynajmniej turystyczne – ma odnaleźć położone gdzieś na terenie Amazonii laboratorium należące do koncernu i kierującą nim ekscentryczną i charyzmatyczną dr Annik Swenson, którą wiele lat wcześniej poznała podczas swoich studiów medycznych.

„Znalezienie doktor Swenson było nie lada zadaniem. Mieli jakiś jej adres w Manaus, ale najwyraźniej badania w terenie prowadziła z dala od swojej kwatery. Uważała, że należy chronić tamto miejsce i utrzymywać je w największej tajemnicy, by zachować zarówno nietknięte środowisko uczestników badań, jak i wartość tworzonego leku. Okazała się tak przekonująca, że nawet pan Fox nie był pewien, gdzie dokładnie przebywa. Wiedział jedynie, że nad którymś z dopływów Rio Negro. Nikt nie był w stanie powiedzieć, jak daleko od Manaus ów dopływ bierze początek i w którą stronę płynie. Jeszcze gorsze było poczucie, że odnalezienie doktor Swenson będzie najmniejszym problemem” [1].

Długo zastanawiałam się nad napisaniem tej recenzji. „Stan zdumienia” Ann Patchett pozostawił mnie bowiem, w „nomen omen” podobnym położeniu emocjonalnym, w którym ambiwalentne uczucia nie dają jednoznacznej odpowiedzi, jak ocenić tę powieść. Często tak bywa, że kiedy zachwycimy się książką, filmem, muzyką czy innym dziełem sztuki, to sięgając po następne tego samego autora, oczekujemy powrotu do swoich pozytywnych wrażeń, z góry zakładamy i spodziewamy się, że będziemy w podobny sposób zachwyceni.
Kiedy sięgałam po lekturze „Domu Holendrów” Ann Patchett po „Stan zdumienia”, najwidoczniej również wpadłam w tę pułapkę. Moją pierwszą reakcją po przeczytaniu był właśnie nie zachwyt, ale zdumienie i zdziwienie. Czyta się ją szybko, bo dużo się w tej powieści dzieje, szczególnie w jej ostatnich rozdziałach. Kolejne, czasami zaskakujące, przygody Mariny Singh zapowiadają następne, które mogą być rozwiązaniem zagadek, a autorka nie oszczędza czytelnika i stawia wiele znaków zapytania. Jednak po krótkim przemyśleniu cała opowieść wydała mi się tak dalece nieprawdopodobna, spiętrzenie wydarzeń, postaci i wątków, zwłaszcza w końcowej części, zbyt duże, a ulokowanie ich wszystkich w tak egzotycznych miejscach i w jednej powieści wywołało refleksję: szkoda, że tak świetnie zapowiadająca się historia została aż „za bardzo” wzbogacona, przez - jak się wydaje - nieograniczone możliwości wyobraźni jej autorki. A jednak coś nie pozwalało mi o niej zapomnieć i kiedy podczas porannego spaceru z psem uznałam kawałek plastiku za zwiniętego pod drzewem węża, pomyślałam, że przygody głównej bohaterki w amazońskiej dżungli musiały jednak zrobić na mnie większe wrażenie, niż początkowo sądziłam i powróciłam do głębszego zastanowienia się nad książką i do pomysłu podjęcia próby napisania tej recenzji. Nie chciałabym podawać w niej zbyt wielu szczegółów dotyczących akcji. Postaram się więc skupić na przedstawieniu kilku problemów bez podawania detali i zrównoważyć początkowe zarzuty pod adresem książki listą jej zalet.

Niewątpliwą i najważniejszą zaletą autorki jest, moim zdaniem, umiejętność tworzenia portretów psychologicznych postaci, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych. Poznajemy je dokładnie, wiemy o nich wiele i daje nam to możliwość odkrywania, dlaczego w pewnych sytuacjach reagują w określony sposób; i właśnie z tego powodu zastanawiałam się, dlaczego autorka postanowiła akcję powieści przenieść jeszcze dodatkowo w tak dziwne i egzotyczne miejsce. Z powodzeniem mogłaby przecież większość występujących w niej bohaterów pozostawić w Minnesocie i całą akcję umieścić w realiach cywilizowanego świata koncernu farmaceutycznego, bez wysyłania ich w ostępy amazońskiej dżungli.

I tak trafiłam na rozwiązanie swojego dylematu w ocenie tej książki i na bardzo komfortowe wyjście z impasu, w jakim się znalazłam. W powieści są dwie postacie, które przeżywają koszmary senne: dr Marina Singh - z powodu zażywania leku przeciwmalarycznego - i 12-letni głuchoniemy chłopiec z amazońskiego plemienia. Potraktowanie całej historii jak sennego koszmaru pozwoliło mi zupełnie inaczej spojrzeć na tę książkę. To, co w realnym świecie wydaje się nieakceptowalne, dziwne i niezrozumiałe – w świecie marzeń sennych jest jak najbardziej na miejscu, a przerysowanie pewnych sytuacji i miejsc pozwala dokładnie zdiagnozować problemy śniącego lub czytającego. A autorka porusza w tej powieści tak wiele problemów, że właściwie trudno jest mi zdefiniować, który z nich jest - lub powinien być - na pierwszym planie: czy pytanie o etykę w prowadzeniu badań naukowych, czy o pojmowanie kobiecości i jednocześnie granice ingerowania nauki w jej biologiczne uwarunkowania, czy może o to, czy cywilizacja ma prawo w imię wyższych celów wkraczać w życie obszarów i plemion od niej oddzielonych. Choć to ostatnie pytanie wydaje się być mocno spóźnionym, biorąc pod uwagę zniszczenia, jakie zostały dokonane i jakie każdego dnia się dokonują na wspaniale opisanych przez autorkę terenach lasów deszczowych Amazonii.

Pojawia się też w powieści problem mentora - kogoś, kto często odgrywa wielką rolę w życiu człowieka, staje się odniesieniem, wzorem, drogowskazem, ale od którego należy się w którymś momencie oderwać, by podążać swoją drogą samodzielnie. W powieści taką postacią jest dla dr Mariny Singh jej dawna wykładowczyni - dr Swenson, dla której z kolei wzorem był jej profesor i późniejszy kochanek - dr Rapp. To właśnie on wprowadził ją w badania nad niezwykłymi właściwościami amazońskich roślin. Postać 72-letniej dr Anik Swenson często pojawia się we wspomnieniach Mariny z lat studenckich: „Doktor Swenson wie wszystko, co powinna wiedzieć Marina, odpowiada na pytania, których Marina nie zdążyła jeszcze sformułować w myślach. Malutka kobieta pomniejszona jeszcze bardziej przez odległość przygważdża sto osób do krzeseł głosem, który nigdy nie zadaje sobie trudu, by zabrzmieć donośniej, a ponieważ wszyscy się jej boją i boją się uronić coś z tego, co mówi, siedzą tam tak długo, ile jej się podoba. Marina wierzy, że cała sala trwa tak jak ona, u zbiegu przerażenia i zachwytu”[2]. Autorka powieści postanawia skonfrontować Marinę z jej mentorką po latach i pokazać czytelnikowi, co z tego wyniknie, poruszając przy tym problem walki jednostki z własnymi ograniczeniami, z potrzebą lojalności wyobrażeniom o normach i zasadach, jakie nam wpojono w młodości, a które w zderzeniu z innym światem, w tym wypadku egzotycznej puszczy amazońskiej i jej rdzennych mieszkańców, nabierają zupełnie innego znaczenia.

Nadal mam wiele refleksji związanych z tą książką, co dobrze o niej świadczy. Może trudno byłoby mi ją wskazać jako doskonałą, ale z pewnością mogę ją polecić jako stawiającą wiele otwartych pytań i przenoszącą czytelnika w świat niezwykle egzotyczny, nie tylko w sensie geograficznym i meteorologicznym, choć czytanie o dusznej, wilgotnej i niebezpiecznej amazońskiej dżungli i jej zagrożeniach podczas chłodnych lutowych wieczorów może być bardzo przyjemnym doznaniem. Podczas lektury trudno mi było nie pomyśleć o prawdziwych przygodach niezapomnianego literata i podróżnika Arkadego Fiedlera, który w 1933 roku naprawdę wybrał się w opisane przez autorkę miejsca, a owocem jego podróży była i jest wspaniała książka „Ryby śpiewają w Ukajali”, ale to już zupełnie inna historia.

[1] Ann Patchett, „Stan zdumienia”, przeł. Anna Gralak, wyd. Znak Literanova, 2021, s. 10.
[2] Tamże, s. 13.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2736
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: