Dodany: 24.01.2022 21:48|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Bez czapki na tropie mordercy


Wreszcie udało mi się sprowadzić swoją znajomość kolei losu Nastii Kamieńskiej na tor w miarę chronologiczny: zdołałam przeczytać wszystkie tomy z akcją umiejscowioną przed tym, który ma się ukazać z grubsza za miesiąc (oprócz, rzecz jasna, niewydanego dotąd po polsku tomu 16 „И́мя потерпе́вшего — Никто́”).

„Wieczny odpoczynek” jest tomem 19, umiejscowionym w czasie pomiędzy „Śmierć nadeszła wczoraj” a „Harmonią zbrodni” i opowiada o tym krótkim epizodzie, podczas którego bohaterka – nie tyle z własnej woli, co pod presją dwóch wysokich oficerów, których, tak się składa, wyjątkowo ceni, a z których jeden „szukał kogoś kompetentnego do swojego nowo utworzonego wydziału informacyjno-analitycznego”, drugi „usiłował trzymać Anastazję z dala od burzliwych przetasowań kadrowych, na które zanosiło się w urzędzie”, zaś obaj „zgodnie twierdzili, że najwyższa pora, by Kamieńska otrzymała stopień podpułkownika, i dlatego musi przejść na stanowisko, które jej to umożliwi”[1] – wyfrunęła z Pietrowki pod opiekuńcze skrzydła generała Zatocznego. Praca analityczna jest tym, co Nastia lubi najbardziej, a Zatoczny, choć nie jest „Pączkiem”, ma cechy dobrego szefa i mądrze wybiera zadania, które powierza swej nowej podwładnej: ot, na przykład sprawę morderstwa młodego milicjanta, studenta uczelni podległej ministerstwu spraw wewnętrznych. Materiał, na którym będzie szkoliła na analityka kapitana Pawła Diużyna (tego samego, który pojawi się później w „Zasadzie trzech sprzeciwów” i który ma niegroźnego, acz irytującego fioła na punkcie ezoteryki) ma być przede wszystkim punktem wyjścia do poszukiwań „pod kątem ujawnienia powiązań studentów ze światem przestępczym. Może zresztą chodzić nie tylko o studentów, ale też o pracowników uczelni. Wykładowców, oficerów będących opiekunami roku, kadrowców i tak dalej. W dodatku nie tylko w jednym instytucie, ale i na innych uczelniach MWD” [2]. Zatoczny ma do tej sprawy stosunek osobisty, bo zamordowany Sasza Barsukow studiował w jednej grupie z Maksimem, a skoro był tak blisko, to generał chciałby mieć stuprocentową pewność, że macki organizacji przestępczych nie sięgnęły do jego potomka. A Nastia czuje wielką radość, dowiedziawszy się, że prócz analizowania tabel będzie się mogła osobiście, choć nie do końca oficjalnie, wkręcić w śledztwo, prowadzone przez prokuratora Olszańskiego i wywiadowców z Pietrowki, na czele z Jurą Korotkowem. Oczywiście – co było do przewidzenia – okaże się, że i czynniki sprawcze, i bezpośrednie motywy tej zbrodni są mocno odległe od tego, co początkowo zakładano: Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu, zaś w tle przewija się ponura zbrodnia sprzed lat, która też nie wynikła z niczego…

Akcja tego tomu skoncentrowana jest wyraźnie bardziej na postaciach zaangażowanych w intrygę, bez większego skupiania się na pozasłużbowym życiu policjantów; z tego zakresu pojawia się właściwie tylko jeden epizod, w którym matkę Nastii odwiedza siostra z wnukami. Ledwie dorosła Larisa, wychowana w miasteczku, gdzie co prawda „przeklęta bieda stłamsiła wszystkich, domy niszczeją, mieszkańcy stali się posępni i źli”, ale „nikt nikogo nie oszuka (…), bo sąsiedzi albo znajomi świetnie wiedzą, kto kim jest”[3], ledwie po kilku godzinach pobytu w wyidealizowanej w marzeniach Moskwie wygłasza przed Nastią płomienną mowę, będącą oskarżeniem całej współczesnej cywilizacji: „Zawsze mi się wydawało, że życie w Moskwie to szczyt marzeń. Ten, komu to się udało, jest szczęściarzem, cała reszta powinna do tego dążyć. Sklepy, restauracje, szerokie ulice, zagraniczne wozy – jak w filmach o Europie. (…) Wszyscy jesteście sobie obcy. (…) Jesteście zaaferowani, zabiegani i nieustannie zajęci. Nie dostrzegacie wokół siebie tego, co najważniejsze. (…) Nie chcę żyć według waszych zasad, które nakazują widzieć w każdym oszusta i nie okazywać nikomu serdecznego współczucia z obawy, że ten ktoś mnie naciągnie i wyjdę na głupią. Nie chcę żyć wśród narkomanów i bandytów, kłamców i aferzystów. (…) Wasze potworne miasto pozbawiło ludzi prawa do normalnych uczuć. Cała Moskwa to jedno wielkie szalbierstwo. To nie miasto, nie ma w nim ludzi, to iluzja życia, tak naprawdę wszyscy zamieniliście się w roboty pozbawione emocji”[4]. Ale tak naprawdę dużo większą moc oskarżycielską, niż ta patetyczna przemowa, ma oszczędne w słowach wyznanie starego Niemczinowa: Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Paradoksalnie, tylko on jeden ze wszystkich postaci pojawiających się na scenie budzi sympatię – bo przecież nie biedna sierotka Lera, cechująca się wyjątkowym połączeniem naiwności i wyrachowania, nie Igor, posiadacz pięknego ciała, pięknego głosu, kurzego móżdżku i kompletnie zdeprawowanej osobowości, ani nie „wujek Sława”, kreujący się na wielkiego dobroczyńcę, który wyprowadził nic niewartego Igorka na ludzi…

Właściwie tylko jedna rzecz mi przeszkadzała podczas czytania: tłumaczka, która od dawna doskonale sobie radzi z językiem i stylem autorki, tu ni stąd, ni zowąd postanowiła zamienić dobrze już zakorzenioną w polszczyźnie i obecną w wielu z pozostałych tomów „daczę” na „letnisko”, które jednak po polsku ma nieco inny odcień znaczeniowy, kojarząc się raczej z miejscowością, gdzie ludzie (różni) spędzają na urlopy w swoich czy wynajętych domkach letniskowych, niż z samym domkiem, należącym do konkretnej osoby/rodziny; „Rodzice Nastii też mają letnisko”[5], „Miałem swoje letnisko”[6] – nie, naprawdę, zdecydowanie bardziej na miejscu byłaby „dacza”.

Ale za to mam drobną rekompensatę pod postacią odkrycia w Nastii kolejnej cechy, kwalifikującej ją do grupy pokrewnych dusz: „nigdy nie nosiła czapki, nawet podczas najtęższych mrozów wkładała najwyżej kurtkę z kapturem” [7]. Co ja poradzę, że się przywiązuję do bohaterów cykli kryminalnych, zwłaszcza takich? Więc znowu za parę tygodni odpuszczę sobie jakąś ambitniejszą lekturę, żeby pokibicować major (a może już podpułkownik?) Kamieńskiej w kolejnych zmaganiach ze światem mrocznych zbrodni.

[1] Aleksandra Marinina, „Wieczny odpoczynek”, przeł. Aleksandra Stronka, wyd. Czwarta Strona, 2019, s. 7.
[2] Tamże, s. 10.
[3] Tamże, s. 161.
[4] Tamże, s. 160-162.
[5] Tamże, s. 37.
[6] Tamże, s. 213.
[7] Tamże, s. 129.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 308
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: