Dodany: 27.11.2021 22:18|Autor: fugare

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ucho Igielne
Myśliwski Wiesław

4 osoby polecają ten tekst.

„Ze szczytu schodów" [1]


"Oczywiście
ci którzy stoją na szczycie schodów
oni wiedzą
oni wiedzą wszystko

co innego my
sprzątacze placów
zakładnicy lepszej przyszłości
którym ci ze szczytu schodów
ukazują się rzadko
zawsze z palcem na ustach ..."[2].

Najnowsza (bo zupełnie nie na miejscu byłoby użycie słowa "ostatnia"), wydana w 2018 r. powieść Wiesława Myśliwskiego „Ucho Igielne” sprawiła, że choć bardziej niż zazwyczaj onieśmielona, postanowiłam podzielić się swoimi wrażeniami. Tylko jak ubrać w odpowiednie słowa swój zachwyt i uznanie dla autora tej tak niezwykle poetyckiej opowieści? Bo to proza, ale w bardzo plastyczny i pełen typowych dla poezji niedomówień i skojarzeń sposób ukazująca pod pozornie banalnymi wydarzeniami całą złożoność i nieuchronność, a także, co zdaje się podkreślać autor, powtarzalność ludzkiego losu. Pewnie najlepiej byłoby to zrobić jak najprościej, unikając słów niepotrzebnych, banalnych lub zbyt patetycznych, ale ta umiejętność dana jest tylko artystom pióra – takim jak Wiesław Myśliwski.

Powieści autora, a wśród nich "Ucho Igielne" w twardych oprawach, z obwolutami stworzonymi przez malarza Stanisława Baja, wydał Społeczny Instytut Wydawniczy Znak. Pierwowzorem każdej z okładek był inny olejny obraz artysty – malarska wizja i kwintesencja treści książki. Ta zdobiąca „Ucho Igielne”, kiedy dobrze się jej przyjrzymy, przedstawia schody w ciemności prowadzące do wąskiego przejścia, przez które widzimy fragment świetlistej przestrzeni. To metafora, ale nie wyłącznie, bo tytuł książki pochodzi od sandomierskiego zabytku, wąskiego przejścia w dawnych, obecnie już nieistniejących murach obronnych miasta, które nosi nazwę Furty Dominikańskiej, albo Ucha Igielnego z powodu charakterystycznego kształtu - wydłużonego i rozszerzającego się ku górze. Do Ucha Igielnego, tego prawdziwego, i tego pojawiającego się w powieści, prowadzą strome schody, które tak opisuje autor:

"Niektórzy, doszedłszy do Ucha Igielnego, przystawali, jak gdyby po połowie życia, bo przeważnie wtedy nachodzą nas pierwsze lęki przed przyszłością i zaczyna się człowiek oglądać za przeszłością. A Ucho Igielne znajdowało się mniej więcej w połowie schodów. Przy czym nie było szersze niż na dwie szczupłe osoby lub jedną tęgą, więc przystawałem i ja, chociaż nie miałem jeszcze za czym się oglądać, a przyszłość nie napawała mnie lękiem"[3].

Od pewnego spotkania na szczycie tych schodów rozpoczyna się akcja powieści. Spotkanie jest niezwykłe, a jego przebieg zupełnie nieoczekiwany, a nawet sensacyjny. Czytając dalej, stajemy się widzami niezwykłego seansu – projekcji pamięci bohatera. Jednego, lub może dwóch, bo dopiero po pewnym czasie staje się to zupełnie jasne, choć dla mnie w jakimś momencie straciło to znaczenie i przestałam się nad tym zastanawiać. Tak, jak w innych swoich powieściach, i tu autor, prowadząc czytelnika przez swój literacki świat zwykłych codziennych zdarzeń, relacji z rodzinnych rozmów, spotkań z pozornie przypadkowymi ludźmi, odkrywa przed nim świat zawiłości i tajemnic jego (czytelnika) własnego życia. A życie nas wszystkich, chociaż ludzkie losy bywają tak różne, dziwne i skomplikowane składa się na ogół z kilku takich samych elementów, do których wracamy przez lata, czy tego chcemy, czy nie. Stają się jego podwaliną, rusztowaniem, na którym budujemy lub przeciwnie przeszkodą, kłodą, demonem, z którym musimy walczyć. To rodzina – matka i ojciec – miejsce urodzenia i dorastania, pierwsza miłość.
Doświadczona, spokojna i Wiedząca Starość spotyka na stronach tej książki chaotyczną, niespokojną i pędzącą na oślep Młodość. Na nic wskazówki, na nic przestrogi, na nic mądre rady – każdy przeżywa swoje życie sam i tak być musi. Te dwa stany – Starość i Młodość – spotykają się niczym bohaterowie powieści: jeden o lasce stąpa ostrożnie po stromych stopniach schodów, drugi biegnie, skacząc po dwa, trzy stopnie, pewnie i butnie. Lecz ten drugi "nie wiedział, że jego przyszłość, a także dzieciństwo, młodość mieściły się w mojej starości, że je przeżyłem, zamartwiając się nieraz o niego, dręcząc się przez całe życie tą jego przyszłością, podobnie jak swoją przeszłością" [4] - mówi autor słowami swojego bohatera.

A wszystko dzieje się na tle determinującej jego życie historii. Rozpoczynając od lat przedwojennych, kiedy we wspomnieniach i nocnych koszmarach sąsiada nazywanego Wujciem pojawia się pierwsza wojna światowa, przez okres okupacji, wyzwolenia i pierwszych lat powojennych, na udanej karierze naukowej we współczesnej Polsce kończąc. Zderza się bohater z tą historią wielokrotnie i doświadcza tego, co nieobce i innym postaciom z powieści Wiesława Myśliwskiego – musi się jej podporządkować. Po pierwszym nieudanym starcie na studia i podjęciu pracy w fabryce – suszarni owoców, jego ojciec stwierdza: "Państwo robotnicze, to jako robotnik będzie miał fory. (...) Bo jakie czasy, tak i pytają, i tak trzeba odpowiadać. Nic nie ma za darmo. Musi się życia nauczyć. Rozejrzyj się dookoła, gołym okiem widać, że mało kto jest niepojętny. Do tej pory nie powiedział nam, o co go pytali. Widocznie nie umiał być pokorny, że nie dostał się"[5]. Bo bohaterowie powieści są ludźmi z krwi i kości, mają swoje sekrety, swoje wady, romansują, bywają samolubni i gotowi na ustępstwa w poszukiwaniu lepszego losu dla siebie i swoich bliskich. To stąd powstało moje skojarzenie z wierszem Zbigniewa Herberta, z którego zaczerpnęłam tytuł recenzji, a w którym poeta nazywa ludzi żyjących w stanie pewnej podległości w stosunku do historii, do totalitarnej i myślę, że każdej innej opresyjnej władzy, "zakładnikami lepszej przyszłości". W tej powieści wszystko rozgrywa się jednak w przeszłości, która jest zapewne również czyjąś przyszłością, zakładając powtarzalność ludzkich losów.

"Przeszłość wciąż się w nas dzieje, dopominając się o naszą pamięć. Nie wykluczam jednak, że ta pamięć się kiedyś urwie i nie będzie się mówiło, tam, gdzie to getto, tylko tam, gdzie ten hotel" [6] - tak ze smutkiem stwierdza bohater i trudno się z nim nie zgodzić.

To nie jest lektura wesoła, niewiele jest w niej momentów pogodnych, ale jest poruszająca i skłania, a nawet zmusza, do refleksji nad życiem i jego przemijaniem . To jedna z tych książek, do których się wraca, i nawet zaraz po skończeniu można by właściwie zacząć jeszcze raz, od początku, lub otwierając na dowolnej stronie, bo nie daje spokoju. Czy jest to historia bardziej odpowiednia dla czytelnika dojrzałego? To trudne pytanie. Z pewnością doświadczenia życiowe dają inną, może lepszą perspektywę, ale prawdziwa literatura zna sposoby, aby dotrzeć do każdego ze swoim, odpowiednim dla niego, przesłaniem. Bo choć do powieści Wiesława Myśliwskiego trzeba czasem "dorastać", czego sama doświadczyłam, to niekoniecznie musi być to związane z wiekiem metrykalnym.

"Uwierzyć w życie, jakaż to trudna wiara, jeśli się nad tym zastanowić. Może dlatego że z pozoru prosta, zwyczajna, pospolita. A jednak to najtrudniejsza z wiar. Tym bardziej że są tylko dwie perspektywy życia: młodość i starość. Kiedy człowiek jest młody, nie wierzy, że będzie stary, a gdy jest stary, nie wierzy, że był młody"[7].

[1] Zbigniew Herbert, "Ze szczytu schodów", w: "Raport z oblężonego Miasta i inne wiersze", Wydawnictwo Dolnośląskie, 1992, s.8.
[2] Tamże.
[3] Wiesław Myśliwski, "Ucho Igielne", Wydawnictwo Znak, 2018, s. 47.
[4] Tamże, s. 99.
[5] Tamże, s. 41.
[6] Tamże, s. 387.
[7] Tamże, s. 341.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1761
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: