Tak nazywaman książki, które w trakcie czytania odkładam z różnych powodów. W tym roku juz na początku zebrało się ich aż dziewięć.
W 2021 mialem przeczytac chociaż jedną książkę po angielsku, niestety chyba będę potrzebował jeszcze kilkunastu lekcji z tego języka bo niestety niejednokrotnie nie rozumiałem za bardzo o czym mowa. Zdarzały się akapity, w których nawet sens akcji jakos się układał w mojej głowie po czym następował rozłam i traciłem wątek. Zdarzyło sie tak z Hobbit czyli Tam i z powrotem (Tolkien J. R. R. (Tolkien John Ronald Reuel)). Ksiażkę porzuciłem, podobnie stało sie tak kilka razy z tymże książka była w języku ojczystym. Postanowiono: nigdy już nie wracać do "Hobbita".
Niepowodzenie "Hobbita" pociągło za soba kolejne książki, które zostały odłożone:
Nieuleczalny Optymista: Zawsze patrząc w górę (Fox Michael J.) i "Lucky Man. A Memoir" Michaela J. Foxa. Te pozycje sa znacznie trudniejsze niż Tolkien i po prostu aby nadmiernie nie tracic czasu i nerwów zostały odłożone na później. Jest szansa,że wróce do nich jak tylko zalicze jakieś sukcesy w czytaniu ksiażek w tym języku.
Kolejną książką jest oczekiwany przeze mnie Jeremy Clarkson. Oczekiwanie kilkuletnie skończyły sie gdzieś w jednej trzeciej książki pt "Naprawdę?". (Nie) obrażając ale wiekszego gamonia i dupka takiego jak Clarkson to nie widziałem odkąd wyszedłem poraz ostatni z piaskownicy. Tam chociaz niektórzy jeszcze mieli pieluchy(wliczając mnie) i gamoniowatość naprawdę dawała radość wszytkim. Ale Clarkson to powinien sie leczyć. Mówiąc łagodnie pozostało wspomnienie starsznego wkurzenia się, przytym tez szacunek dla tej osoby upadł na szalenie niski poziom...
Nie wiem czemu darze wciąż takim oblubieniem ksiązki Ben Bovy. Ani "Powersat" czy te zwiążane z podróżą na księżyc nie były jakieś wyjątkowe, nie wiem dlaczego wziąłem się za Mars (Bova Ben). Drugi raz na dodatkem bo juz wcześniej przeczytałem połowe książki i odłożyłem bo juz po prostu nie mogłem. Książka pod względem akcji jest tak przestarzała, wątki są tak nudne, że piernikowałem przewracając strony z powodu sztucznego jak dla mnie wydłużenia czasu w jakim dzieją się wydarzenia w książce. Tym razem przeczytalem kilka stron , huknąłem piernikiem i dość Ben Bovy w moim życiu.I tu wielki piernik bo nie jestem pewien ale mam chyba cały cykl "Drogi przez Układ Słoneczny".
Następne to dla mnie zaskoczenie, że Wierny ogrodnik (Le Carré John (właśc. Cornwell David)) usypiał mnie natychmiastowo. Na domiar tego teraz nie pamiętam kompletnie nic z pierwszych trzydziestu stron książki. KOMPLETNIE NIC. Nie wiem czy wróce jeszcze do tego typu lektur.
Na koniec trzy pozycje związane z programowaniem w pythonie. "Python - nowoczesne programowanie w kilku krokach" - niestety nie pamiętam czemu odłożyłem.
Następna to "Efektywny Python - 59 sposobów na lepszy kod" - kompletnie nieprzydatna i pisana bez celu, nie wnosząco nic nowego w programowanie.
Ostatnia to "Python. 13 twórczych projektów" - ta akurat dobra książka i została odłożona na póżniej jak tylko jakis projekt z tej książki będę chcial napisąc w pythonie. Do niej na pewno wrócę za jakiś czas.
Podsumowująć: straciłem pewnie około 250 złotych po to aby piernikować , stracić cztery miesiące tego roku i przeczytać tylko jedną książkę , o której napisze w następnej czytatce.