Dodany: 24.05.2020 18:06|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Wiersze
Márai Sándor

Świetny prozaik, dobry poeta


Ten tomik chodził za mną od dawna; chodził z konkretnego powodu, i nie była to nawet naturalna chęć poznania kolejnych utworów pisarza, który zrobił na mnie wrażenie już pierwszą czytaną powieścią, a od czasu, gdy poznałam go lepiej za sprawą pierwszej, skrótowej edycji „Dziennika”, stał mi się bliski. Sporo lat temu (osiem? dziesięć?), oglądając doskonały film węgierski „1956 - Wolność i miłość”, z pewnym zaskoczeniem dowiedziałam się, że jest on autorem przejmującego utworu, stanowiącego końcowy akcent tego obrazu (nie, żebym nie wiedziała, że pisał wiersze, ale że aż takie!). Znaleźć go wówczas w całości i po polsku – w żaden sposób się nie dało. Po węgiersku, owszem, tak, ale węgierski to jeden z języków, z którymi sobie definitywnie nie radzę. I nagle, całkiem niedawno, odkryłam, że ten wiersz wszedł w skład stosunkowo niedawno wydanego (lecz w tym momencie już nieosiągalnego w księgarniach) zbiorku. Zamieszkanie w odległości kwadransa piechotą od siedziby biblioteki uniwersyteckiej okazało się dużym plusem, gdyż ma ona w swoich zasobach rzeczy niedostępne nigdzie indziej – także i ten tomik.

Zdobywszy go wreszcie i przeczytawszy, skonstatowałam, że trudno mi go ocenić, bo od pewnego czasu przekłady poezji przywykłam czytać w obu językach równolegle (nawet, jeśli wydanie nie jest dwujęzyczne, zawsze można tekst w języku autora wyszperać w sieci) - wtedy mogę oryginał porównać z tym, co z niego tłumacz zrobił. Jednakże w tym przypadku, ponieważ po węgiersku znam około 10 słów i zero gramatyki, nie pomogła mi równoczesna obecność tekstów oryginalnych. Mogę sobie podejrzewać, że dałoby się lepiej, na przykład, rytm wygładzić czy rym dobrać, ale nie sprawdzę, bo nawet nie wiem, jak się te słowa poszczególne akcentuje i wymawia...

W każdym razie na pewno kilka wierszy jest takich, że aż dech człowiekowi zapiera (bezkonkurencyjna miniatura „Na śmierć synka” – siłą emocji i lapidarnością porównywalna z utworami Broniewskiego z cyklu „Anka” – dalej wspomniany na wstępie „Aniele z nieba”, „Wielkanoc”, „Gdzie jestem”) i bardzo dobrych („Urodziłem się…”, „Robi się zimniej…”), są takie, które treścią robią spore wrażenie, choć widać w nich drobne niedoskonałości rytmiczne („Cassovia”, „A ojczyzna?...”, „Mowa żałobna”, „Ulica Mikó”, „Oko za oko, ząb za ząb”), i takie, które są kunsztownie dopracowane, choć niekoniecznie mają to coś, co sprawia, że wiersz w człowieku zostaje. Całość utwierdza w przekonaniu, że Márai, wybitny prozaik, również jako poeta miał coś do powiedzenia – i potrafił to powiedzieć.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 254
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: