Dodany: 22.05.2020 19:25|Autor: Margiela

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Słownik polskiej bajki ludowej
< praca zbiorowa / wielu autorów >

1 osoba poleca ten tekst.

Klucze do skarbca


Przeczytać bajkę to fraszka, nic łatwiejszego. Półki bibliotek trzeszczą pod ich ciężarem: autorskie zbiory, antologie zarówno polskie, jak obce, nowości i wznowienia, z ilustracjami albo bez ilustracji... Z pozoru raj, wymarzone pole do poszukiwań, własnych wypraw i odkryć, w rzeczywistości raczej splątany gąszcz, w którym bez przewodnika nad wyraz łatwo będzie przepaść bez wieści. Co czytać warto, a co lepiej omijać szerokim łukiem? Która z „bajek na nowo opowiedzianych”, tak przecież licznych, jest istotnie świadectwem czułej i czujnej lektury znanej historii, nie zaś jej manekinem uszminkowanym gwoli współczesnym, całkiem umownym, gustom? A przede wszystkim: jak to było naprawdę, u samych źródeł, zanim zaczęto opowiadać na nowo, kiedy jeszcze po prostu opowiadano? Czy rzeczywiście tak dokładnie to wiemy? Pytań jest coraz więcej, a sytuacja wcale się nie wyjaśnia. Jeżeli bowiem zapragnęliśmy dotrzeć do bajki dawnej (a gdzie jej szukać, oto kluczowa kwestia), znaczy to, że szukamy nie tylko tekstu wolnego od literackich niby-upiększeń i złagodzeń wymowy. Jest znacznie gorzej, gdyż czeka nas spotkanie pierwszego stopnia z tekstem zarazem swoim i całkiem obcym, a więc w ścisłym znaczeniu niesamowitym. Bo przecież bajka, choć od stuleci pacy(fi)kowana, by mogła przybrać naiwnie poczciwy wygląd, nie tylko nie jest w swoim pierwotnym kształcie rzeczą dla dzieci, lecz jest dosłownie rzeczą z innego świata, niosącą z sobą inny porządek norm i stanowiącą częstokroć wielkie wyzwanie dla czytelników/czytelniczek dzisiejszych, badaczy literatury nie wyłączając.

I tutaj właśnie przychodzi z pomocą książka, o której już w momencie jej publikacji z dużą pewnością można było powiedzieć, że stanie się od razu dziełem klasycznym, prawdziwie niezastąpionym kompendium wiedzy. A jest nią "Słownik polskiej bajki ludowej", trzytomowa praca zredagowana przez Violettę Wróblewską, której nazwisko zrasta się nieodłącznie z polskimi badaniami nad sferą bajki (wystarczy tutaj wspomnieć dwie tylko prace: tę poświęconą bajce nowelistycznej, skromniejszej siostrze bajki najbardziej znanej jako magiczna, i drugą, ukazującą przeobrażenia, jakie dotknęły postaci wiejskich demonów w literaturze przeznaczonej dla dzieci, a wychodzącej spod pióra współczesnych twórców). Prócz redaktorki nad "Słownikiem..." pracował sztab niezawodnych uczonych obojga płci, których same nazwiska już są gwarancją wiedzy i rzetelności. Jest wśród nich Piotr Grochowski, niestrudzony badacz pieśni dziadowskiej, Adrian Mianecki, dla którego tajemnic nie mają sprawy kosmogonii ludowej, i wielu innych.

Haseł znalazło się tutaj nieomal trzysta. Mieszczą się one w czterech obszarach tematycznych, po których wędrujemy intuicyjnie, z wielką łatwością, a co równie istotne, sami możemy planować szlaki wędrówki. Drogi mogą być różne, lecz każda z nich niezawodnie wiedzie do celu, jakim jest lepsze i pełniejsze poznanie świata, a właściwie wszechświata bajkowych fabuł.

Oto klucz regionalny: lektura haseł o bajce w Małopolsce czy Wielkopolsce, na Warmii i Mazurach czy na Kaszubach, na Podhalu, ale i na Podolu, rzuca stopniowo coraz to więcej światła na wielokształtność każdej z tych opowieści, znanych przeważnie wszędzie, lecz znanych zawsze w nieskończonej po prostu liczbie wariantów, bywa, że posplatanych nie do poznania z wątkami mniej lub więcej spokrewnionymi.

Klucz personalny, dobry, jeżeli chcemy zacząć od tego, by lepiej wiedzieć, komu mamy być wdzięczni za samą możność kontaktu z tym mnóstwem piękna, grozy i tajemnicy, kto zapisywał teksty, tropił je nieraz z wielkim samozaparciem, spisywał amatorskimi nieraz środkami i własnym nieraz sumptem później wydawał. Oto dwóch Janów: piszący o okolicach nad Rabą Świętek oraz Karłowicz, zbieracz bajek wileńskich; oto dwóch Władysławów: Kosiński, znawca góralszczyzny beskidzkiej, oraz Siarkowski, całkowicie oddany swej Kielecczyźnie, a to jedynie czterech z całej plejady.

Można też sięgnąć śmiało w głąb samej bajki, w samo sedno jej treści. Wówczas szukamy imion jej bohaterów (Sinobrody, Kopciuszek, Śpiąca Królewna), a także lokatorów sąsiednich planet, niebajkowych co prawda, lecz mających z bajkami wiele wspólnego podań i legend (Wanda, Piast, pan Twardowski). Można też, zamiast imion, odnaleźć określenia bardziej ogólne, są wśród nich takie, przy których trudno będzie się nie zatrzymać, jak na przykład „hybrydy ludzko-zwierzęce” (pod tym sformułowaniem kryje się legion istot najrozmaitszych, od zniewolonych czarem braci-bocianów, znanych też jako orły, łabędzie, kruki, po wilkołaki szkodzące życiu i zdrowiu).

Można też za drogowskaz obrać pojęcie oznaczające ważny wątek lub motyw. Co da się w bajkach zdziałać za sprawą pieśni? Kto i dlaczego popełnia w nich samobójstwo? Skąd
w słowniku polskiej jakoby bajki hasła o rodowodach tak jawnie obcych, jak Meluzyna, sezam czy zgoła Edyp?

Na wszystkie te pytania toruńska księga dostarcza odpowiedzi pasjonujących, obszernych, choć nigdy takich, które by sprawę bezapelacyjnie wyczerpywały, kończyły kropką. Dzieje się tak dlatego, że każde hasło samo przybiera postać rozgałęzionej, pęczniejącej historii, cytującej szeroko ludowy tekst, co daje wgląd w jedyny w swoim rodzaju tok opowieści, skłaniającej ku temu, aby natychmiast sięgnąć po same teksty, nie, nie z braku ufności, z samej niesytej żądzy słuchania dalej. Poszukiwanie kardynalnie ułatwia konstrukcja haseł, wszystkie wyposażone są w bibliografię źródeł i opracowań. Wiemy zatem na pewno, która to z publikacji ukrytych w kącie opasłego rocznika „Ludu” czy „Wisły” zawiera w sobie, nie zdradzając się wcale brzmieniem tytułu, lubelską wersję losów króla Edypa czy podkrakowską – dziejów Pięknej i Bestii. Ponieważ zaś czasopisma specjalistyczne, w których przeważnie szukać należy bajek, są już szczęśliwie dostępne w wersjach cyfrowych, pozorna trudność z dotarciem do materiałów okazuje się właśnie tylko pozorna. Sam zresztą słownik też wychodzi naprzeciw swej publiczności, dostępny pod adresem https://bajka.umk.pl/.

Na jeden jeszcze z mnóstwa cennych przymiotów tej wielkiej pracy muszę tu wskazać: jej adres czytelniczy, bardzo szeroki, co nie uszczupla przecież w najmniejszym stopniu prawdziwie naukowej rangi słownika. Jest on w istocie jak ogromny pęk kluczy, każdy i każda może wziąć go do ręki i niezależnie, który klucz postanowi przekręcić w zamku, z miejsca stanie otworem kraj cudów, dziwów i nieprzemijających wartości baśni.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 535
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: