Dodany: 05.05.2020 12:04|Autor: misiak297

Morderstwo w gabinecie dentystycznym


Czy Hercules Poirot, wybitny detektyw, człowiek w zasadzie, zakochany w sobie i – niebezzasadnie – we własnym intelekcie, miewa chwile czysto ludzkiej słabości? A owszem! Któż ich nie ma – u dentysty:

„W życiu największych ludzi zdarzają się czasem upokarzające momenty. Mówi się, że nikt nie jest bohaterem dla swego służącego. Niech mi będzie wolno dodać, że niewielu ludzi stać na bohaterstwo w momencie, gdy stają oko w oko z dentystą.
Herkules Poirot był chorobliwie świadom tego faktu.
Był człowiekiem przyzwyczajonym mieć o sobie dobrą opinię. On był Herkulesem Poirot, przewyższającym innych prawie we wszystkim. Lecz w tym momencie nie był w stanie czuć się, niestety, w niczym doskonalszy od innych i wewnętrznie wydawał się sobie kompletnym zerem. Był zwykłą, tchórzliwą figurą, człowiekiem bojącym się dentystycznego fotela”[1].

A tam gdzie Poirot, tam musi pojawić się morderstwo. I oczywiście niedługo po wyjściu Poirota pan Morley, dentysta, popełnia samobójstwo. Mało tego, okazuje się, że i jeden z pacjentów rozstał się ze światem na skutek wstrzyknięcia zbyt dużej dawki znieczulenia. Czyżby zatem samobójstwo dentysty wynikało z błędu w sztuce lekarskiej? Ale jeśli tak, to gdzie zniknęła kolejna pacjentka - Mabelle Sainsbury Seale? Hercules Poirot ma sporo danych – niczym patyczków w cytowanej tej książce rymowance (wciśniętej wyjątkowo na siłę – co się Christie ani wcześniej, ani później nie zdarzało):

„Miał swoje patyczki - teraz było już ich sporo. Miał je w swoim logicznym umyśle odpowiednio posegregowane, ale jak dotąd nie próbował ułożyć ich w odpowiednim porządku. To będzie następny krok, teraz trzeba je równo i prosto ułożyć”[2].

Przyznam, że mam problem z oceną „Pierwsze, drugie…”. Ta książka pochodzi z najlepszego okresu twórczego Agathy Christie i teoretycznie czyta się świetnie. Tło jest ciekawie nakreślone, sporo tu wybornych scenek rodzajowych. Intryga stoi na bardzo wysokim poziomie. Całość ma jeszcze w tym czasie unikalny w twórczości Christie mroczny klimat. Końcowa rozmowa Poirota z osobą odpowiedzialną za zbrodnie sprawia, że po plecach przechodzą dreszcze. Christie po raz kolejny zdumiewa własną kreatywnością.

A jednak… trudno postawić „Pierwsze, drugie… zapnij mi obuwie” obok najlepszych dokonań Królowej Kryminałów. Może to kwestia tego, że Christie każe czytelnikowi trochę kręcić się w kółko, ustawianie tych „patyczków” długo do niczego nie prowadzi, za dużo tych niewiadomych, za dużo pogmatwania.

Mimo wszystko nadal jest to dobry kryminał, po który warto sięgnąć.

[1] Agatha Christie, „Pierwsze, drugie… zapnij mi obuwie”, tłum. Jan. S. Zaus, Irena Ciechanowska-Sudymont, Wydawnictwo Dolnośląskie 2001, s. 15.
[2] Tamże, s. 111.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 604
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: