Dodany: 30.03.2020 13:58|Autor: imarba
Przekąskizm niekontrolowany
Jedzenie, żywność, pożywienie… Każdy właściwie wie, co to jest i nikt tak naprawdę nie wie, bo obraz, jaki pojawi się w umyśle po usłyszeniu tych słów, będzie dla każdego odmienny. To będzie zależało od tego, skąd jest, coś innego przecież wyobrazi sobie Chińczyk, coś innego Włoch, a coś innego głodujące afrykańskie dziecko, ale… Czy na pewno?
Jak w ogóle działa jedzenie? Nie chodzi tylko o odżywianie organizmu, ale o interakcje społeczne z nim związane, o zdobywanie pożywienia, o marketing, smak, zasięg i w ogóle o wszystko co z nim związane, nawet modę. Modę kulinarną i instagramowe nowinki.
Zaczniemy od diety, choć nie „diet” naszych przodków - tych bezpośrednich, jak rodzice i dziadkowie, ale też tych dawniejszych, którzy żywili się korzonkami i tym, co dało się upolować w lesie, potem tych pańszczyźnianych, w końcu tych z okresu wojennego głodu i racjonowania żywności, aż dojdziemy do nas samych, żyjących w ponadnormatywnej obfitości jedzenia smakującego jak plastik.
Słyszeliście o czymś takim jak „przekąskizm”? Ile w ogóle jemy, „nic” nie jedząc? I wcale nie chodzi tylko o coraz poważniejsze problemy z otyłością, ale o modę, przyzwyczajenie, przymus medialny?
Dlaczego spotyka się osoby otyłe z niedożywieniem?
Wiecie, jak bardzo media społecznościowe wpływają na zawartość naszych talerzy?
Czy można żyć, nie jedząc, będąc cały czas na płynnej diecie z proszku w torebkach?
A może wiecie, dlaczego kartele narkotykowe zainteresowały się producentami awokado?
No dobrze, to jedna strona medalu, ale jest i druga. Jak jemy? Dlaczego coraz częściej towarzyszy nam monitor, a nie rodzina?
Czy gotowanie w domu odeszło już do historii?
Jak zmieniają nas posiłki w restauracjach albo te dostarczane wprost do domów?
Czy wiecie, że w XXI wieku w Anglii istnieją rodziny, które nie wiedzą, że surowe mięso należy przechowywać w lodówce?
Pamiętacie jeszcze smak papierówek i dziwicie się, że ostatnio gdzieś zniknęły? A może wiecie, dlaczego chleb smakuje teraz, jakby był zrobiony z waty, a nie z mąki i dlaczego jest to dozwolone?
I co z mięsem?
Babciny krupnik, czy modna sałatka z buraka i rukoli?
Paleo?
Obiad z rodziną i godziny spędzone w kuchni, czy może telefon i egzotyczne smaki wprost ze styropianu?
Ta fascynująca publikacja odpowie w niesamowicie ciekawy sposób na wszystkie te pytania i na tysiące innych, pokaże, jak zmieniają się społeczeństwa i ich gusta pod wpływem nachalnych działań marketingowych oraz diet proponowanych przez coraz to innych „specjalistów”, którzy robią furorę i niezłe pieniądze na swoich nie do końca sprawdzonych pomysłach.
Takich, jak choćby koncepcja, że NIEJEDZENIE jest zdrowsze od jedzenia.
Czytałam tę książkę jak najlepszy kryminał i powieść obyczajową. Jest napisana z taką swadą, że nie trzeba żadnej konkretnej wiedzy, żeby doskonale ją zrozumieć. Nie straszy, nie naucza, opisuje i pokazuje to, co czasami nam umyka. Wszechwładność reklam, problem wyboru, marnotrawstwo i przeżeranie się byle czym, ludzkie wybory, które czasami nie są całkiem dobrowolne…
Autorka opowiada o jedzeniu, żywieniu, diecie, dietach i o wszystkim, co się z tym łączy, o oddziaływaniu społecznym, o handlu, modach, potrzebach, głodzie i biedzie zajadanej batonikami, o wartości posiłku jako spoiwa rodziny, a nie tylko o jego kaloryczności.
Zachęcam. Jest świetna!
Przeczytałam ją z zachwytem i wrócę do niej jeszcze niejeden raz, bo bardzo ułatwia i wyjaśnia życie!
Recenzja była opublikowana na blogu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.