Dodany: 29.11.2019 10:42|Autor: misiak297

Przechowalnia pomysłów


Niefortunny (i cokolwiek pretensjonalny) wydaje się polski tytuł zbioru opowiadań Agathy Christie „Detektywi w służbie miłości”. Nie we wszystkich opowiadaniach pojawiają się detektywi, dwa ostatnie – „Najukochańszy pies” i „Kwiat magnolii” to typowo obyczajowe miniatury. Choć szczerze mówiąc, oryginalny tytuł – będący również tytułem jednego z opowiadań – „Kłopoty w Pollensa Bay” – też nie jest szczególnie zachęcający do lektury.

Zostawmy kwestię tytułów. Jako się rzekło, na tę książkę składa się osiem opowiadań. W dwóch śledztwo prowadzi Hercules Poirot, bohaterem dwóch innych jest Parker Pyne, a w jeszcze dwóch pojawia się (to najodpowiedniejszy czasownik!) Harley Quin.

Bodaj najsympatyczniejsze z tego zbioru – jak większość opowiadań z panem Pyne’em – jest wspomniane już opowiadanie „Kłopoty w Pollensa Bay”. Nie ma tutaj zbrodni, jest trójkąt miłosny w egzotycznej, wakacyjnej scenerii (Christie lubowała się w takich układach). Pani Chester jest zaniepokojona zauroczeniem syna – nie akceptuje nietuzinkowej Betty. Jednak okazuje się, że kolejna kandydatka na synową jest jeszcze gorsza – oczywiście w rozumieniu matki. Jak wybrnąć z tej miłosnej matni? W tym tomie Parker Pyne poprowadzi jeszcze typowe śledztwo w sprawie zuchwałej kradzieży cennego klejnotu.

Z kolei Hercules Poirot rozwiązuje zbrodnię w ujęciu klasycznie kryminalnym – nieboszczyk został znaleziony w zamkniętym pokoju, którego morderca nijak nie mógł opuścić. W opowiadaniu „Żółty irys” belgijski detektyw uczestniczy w osobliwym przyjęciu . Kilka lat wcześniej podczas identycznego przyjęcia zmarła Iris Russell. Wdowiec, Barton Russell, organizuje kolację w tym samym gronie – ma to coś w sobie z seansu spirytystycznego.

W opowiadaniu tytułowym dochodzi do morderstwa, ale do jego popełnienia przyznają się aż dwie osoby – tu Harley Quin naprowadza na właściwe rozwiązanie. Z kolei w miniaturze „Serwis do herbaty »Arlekin«” pan Satterhwaite wyczuwa niebezpieczeństwo podczas, zdawałoby się, miłego podwieczorku w rodzinnym gronie. A wszystko dzięki podszeptom pana Quina – jakaż to fascynująco tajemnicza postać! Jak podsumowuje pan Satterhwaite: „Tacy ludzie zjawiają się jedynie wtedy, kiedy sprawa dotyczy miłości lub śmierci. Albo jednego i drugiego…”[1].

Opowiadania zamykające ten zbiór to „Najukochańszy pies” – dramatyczna (i nieco ckliwa) historia młodej, biednej wdowy, która jest gotowa na iście desperacki krok, aby jej ukochanemu, staremu terierowi Terry’emu żyło się lepiej. Z kolei główną bohaterką „Kwiatu magnolii” jest zagubiona Theodora Darrell, która decyduje się odejść z kochankiem, lecz zaraz potem nieprzewidziane okoliczności zmuszają ją do powrotu do męża. I tu mamy do czynienia z miłosnym trójkątem, ale opowieść na szczęście nie jest tak ckliwa jak poprzednia.

Większość detektywistycznych opowiadań składających się na ten tom Agatha Christie później przerobiła. Główne motywy z „Kłopotów w Pollensa Bay” znajdziemy choćby w kilka lat późniejszym opowiadaniu „Trójkąt na Rodos” (choć tu już pojawia się więcej dramatyzmu i trup). „Drugi gong” doczekał się dużo ciekawszej realizacji w formie minipowieści „Lustro nieboszczyka”. „Żółty irys” kiedyś stanie się świetną powieścią „Rosemary znaczy pamięć” (tytułowy kwiat zastąpi rozmaryn). Z kolei pierwsze powieściowe śledztwo panny Marple („Morderstwo na plebanii”) będzie oparte na tym samym pomyśle, który zainspirował „Detektywów w służbie miłości”.

Cóż, widać, że ta książka to taka przechowalnia pomysłów do późniejszego „właściwego” zrealizowania. Choć jest tu kilka zaskakujących rozwiązań, opowiadania kryminalne nie wzbudzają emocji. Panuje w nich tłok, a trudno rozwinąć liczne postaci – a zatem i sprawić, żeby czytelnika cokolwiek obchodziły – na tak małej przestrzeni.

Mimo wszystko czyta się to jak zwykle dobrze. I oczywiście można znaleźć kilka ciekawostek świadczących o czasach, w jakich powstały te teksty. Jeden z bohaterów narzeka na jakość samochodów: „Ale te dzisiejsze auta! Nowe wynalazki, różne okna, nowoczesne tablice rozdzielcze z lśniącego drewna, na których trzeba szukać przełącznika świateł przeciwmgielnych, wycieraczek, ssania i tak dalej, i tak dalej, gdyż wszystkie gałki znajdują się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach! A kiedy błyszczący nowy nabytek zaczynał zawodzić, miejscowy mechanik nieodmiennie powtarzał irytujące frazesy w rodzaju: »Choroba okresu ząbkowania, sir. Te kabriolety super superbos są naprawdę doskonałe i nowoczesne, ale muszą od czasu do czasu przejść ząbkowanie. Cha! Cha! Cha!« Zupełnie jakby samochód był dzieckiem”[2]. Z kolei przebywającą na egzotycznych wakacjach panią Chester szokuje widok dziewcząt w spodniach. Narzeka na dziewczyny pijące, przeklinające, mieszkające bez ślubu pod jednym dachem, nie ufa również artystom („Być może jestem staromodna, ale mam wrażenie, że większość tych młodych ludzi traktuje swe zainteresowanie sztuką jako pretekst do wylegiwania się na słońcu i nieróbstwa… a te dziewczęta stanowczo za dużo piją”[3]). Jednak nawet takich smaczków jest tu za mało.

„Detektywi w służbie miłości” to tylko ciekawostka w imponującym dorobku Agathy Christie – choć może warto zobaczyć, jak prościutkie kryminalne miniatury przemieniły się później w pełnowymiarowe powieści.

[1] Agatha Christie, „Detektywi w służbie miłości”, tłum. Grażyna Woyda, Prószyński i S-ka, 1998, s. 96.
[2] Tamże, s. 67.
[3] Tamże, s. 9.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 763
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: