Dodany: 02.09.2019 14:54|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Dolina Tęczy
Montgomery Lucy Maud

5 osób poleca ten tekst.

Świat tuż przed katastrofą


Od paru lat sukcesywnie odkrywam powieści Lucy Maud Montgomery na nowo. Czytane z perspektywy dorosłego czytelnika, ujawniają to, czego ów dziecięcy czytelnik wiele lat temu nie mógł zauważyć. Zwykle przy takich powrotach towarzyszą mi olśnienia. Raczej nie tyczy się to – co przykre – cyklu o Ani Shirley. Z perspektywy czasu i dojrzałości czytelniczej większość tomów wydaje się pisana na siłę, niezgrabna fabularnie, a tytułowa bohaterka w pewnym momencie przestała się rozwijać. Znając już słabości cyklu, z pewną obawą wracałem do „Doliny Tęczy”, ale tu czekało mnie pozytywne zaskoczenie. To jeden z najlepszych tomów serii.

Być może dzieje się tak dlatego, że sama Ania Shirley Blythe – a jakże, powszechnie podziwiana w Glen St. Mary – pozostaje na drugim planie. Nawet jej dzieci – choć istotne w powieści – nie zyskały statusu głównych bohaterów. Uwaga narratora skoncentrowana jest nie na Złotym Brzegu – gdzie mieszkają Blythe’owie – ale na plebanii, gdzie sprowadza się owdowiały pastor John Knox Meredith z gromadką dzieci: Jerrym, Florą, Uną i Karolkiem. Ulubionym miejscem zabaw tej czwórki pozostaje Dolina Tęczy – miejsce przyjazne, prawie magiczne.

Dzieci pastora – który ból po stracie ukochanej żony próbuje oswoić, pogrążając się w lekturze świętych pism – są zaniedbane, właściwe skazane na samodzielność. A jednak pozostają dziećmi – potrafią z radością odkrywać świat, cieszyć się, przeżywać małe i większe dramaty. W toku powieści dojrzewają. Przeżywają sporo zabawnych przygód – niczym sama Ania Shirley w pierwszym tomie cyklu. Co ciekawe, chcąc postępować jak najlepiej, nie mając złych intencji, zazwyczaj ściągają na siebie kłopoty. Ich całkiem niewinne zabawy budzą zgorszenie wśród mieszkańców Glen St. Mary. Oczywiście czasy się zmieniły, a „Dolina Tęczy” - jak większość powieści Montgomery - przechowała niczym w formalinie rzeczywistość z początku ubiegłego wieku. Jak zwykle świetnie się śledzi te smaczki – odwieczną wojnę prezbiterian z metodystami, niesamowite oburzenie społeczności, gdy córka pastora przychodzi do kościoła bez pończoch na nogach, zakaz żucia gumy przez dziewczynki. A to wszystko zostało podlane charakterystycznym dla kanadyjskiej pisarki czarnym humorem („- Na pani Jamieson nie można polegać, droga pani doktorowo – rzekła uroczyście Zuzanna. – Już raz umierała i brali jej nawet miarę na trumnę, a potem znowu wróciła do życia! Widzi pani, droga pani doktorowo, że do takiej kobiety nie można mieć zaufania”[1]). Co ciekawe, źródłem humoru są tu także poczynania pastora. Spójrzcie na fragment jego rozmowy z niejakim Normanem Douglasem:

„Pan Meredith po skończonym nabożeństwie uścisnął mu dłoń serdecznie na stopniach kościoła i jak zwykle roztargniony, zapytał o zdrowie pani Douglas.
- Przed dziesięciu laty, gdy ją chowałem na cmentarzu, nie czuła się zbytnio dobrze, ale przypuszczam, że teraz osiągnęła ten spokój, którego tak gorąco pragnęła – odparł Norman ku wielkiemu zgorszeniu wszystkich z wyjątkiem pana Mereditha, który oczywiście jak zwykle myślał o czymś innym”[2].

A jednak „Dolina Tęczy” to powieść podszyta zdumiewającym smutkiem. Sporo tu sytuacji niewesołych: zaniedbane dzieci nieodpowiedzialnego pastora, przeżywające własne sieroctwo; spotkanie z poniewieraną Mary Vance (to zdecydowanie najciekawsza postać w powieści, trochę zarozumiała mitomanka, trochę buntowniczka, outsiderka lubiąca dokuczać tym, których lubi, a jednak zarazem dziewczynka o ogromnej wrażliwości. Mamy tu do czynienia z interesującym przetworzeniem motywu znanego z „Ani z Zielonego Wzgórza” – nieplanowanego przygarnięcia sieroty. Tyle że Mary jest nieco inna niż Ania). Świetnym wątkiem jest też ten dotyczący sióstr West – Rozalii i Heleny. Montgomery pokazuje tu silną relację rodzinną, toksyczną, choć opartą na niewątpliwej miłości. Tak, „Dolina Tęczy” jest zdecydowanie ciekawsza niż większość innych tomów cyklu o Ani. Fabuła jest konkretna, nie stanowi zlepku przypadkowych scen i wątków, i do końca pozostaje spójna. Postacie są złożone, a problematyka pogłębiona.

Jednak to, co uderzyło mnie najbardziej przy „dorosłej” lekturze tej powieści, to – zapomniane już przeze mnie – widmo nadchodzącej wojny. „Dolina Tęczy” pierwotnie ukazała się w 1919 roku, a więc tuż po I wojnie światowej. Montgomery – podobnie jak jej pierwsi czytelnicy - miała świadomość, jakie spustoszenie przyniosły ostatnie lata. Jednak tej świadomości nie mają jeszcze bohaterowie jej powieści. To pozwoliło kanadyjskiej pisarce na stworzenie wyjątkowego klimatu. Dziś potrząsamy głową, gdy zadowolona panna Kornelia stwierdza pacyfistycznie: „Przypuszczam, że cały świat się wreszcie ustatkował”[3], albo gdy pastor Meredith bagatelizuje niepokój panny Heleny:

„- Jeżeli pani myśli o wszczęciu wielkiej wojny, to przyznam, że ja tego nie przewiduję – zauważył pan Meredith. – W naszych czasach trudno byłoby coś takiego rozniecić.
- Daj Boże, żeby miał pan słuszność – uśmiechnęła się Helena. – Nigdy nie wiadomo, co tli się w duszy jednostki, a cóż dopiero w duszy drzemiącego narodu. Będziemy żyli, to sami się przekonamy, panie Meredith. Niestety, temu nikt nie będzie mógł zapobiec”[4]

Oczywiście wojna w „Dolinie Tęczy” jeszcze nie wybuchnie, ale już się zbliża. Wymowna jest ostatnia scena w powieści, w której narrator zapowiada te tragiczne wydarzenia. Walter Blythe wieszczy nadejście „Kobziarza”, a jego brat jest podekscytowany, cieszy się na nową przygodę. To narrator wspomina o dzisiejszych rozbrykanych uczniach, którzy wkrótce mieli polec na polach bitewnych, o pełnych nadziei dziewczętach, których serca zostaną złamane. Tytułowa Dolina Tęczy – miejsce najwspanialszych zabaw - staje się symbolem szczęśliwego w gruncie rzeczy dzieciństwa, które musi odejść w konfrontacji z Wielką Historią. Montgomery pozwala trwać bohaterom w tej ułudzie – jeszcze na chwilę.

Groza tego symbolu przeraża do dziś - choć zapowiadana Wielka Wojna jest już tylko rozdziałem z podręcznika do historii, choć Lucy Maud Montgomery i bohaterowie jej powieści od dawna spoczywają w grobach.

[1] Lucy Maud Montgomery, „Dolina Tęczy”, tłum. Janina Zawisza-Krasucka, wyd. Nasza Księgarnia, 2001, s. 106.
[2] Tamże, s. 120.
[3] Tamże, s. 54.
[4] Tamże, s. 84.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1051
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: