Oto, co w tym miesiącu przeczytałam, a zrecenzować nie zdążyłam (albo mi zapału brakło):
33 wiersze (
Keats John)
(5),
Poezje wybrane (
Keats John)
(5)
Te dwa tomiki to świetna ilustracja tego, co pisze Jarniewicz w jednym z esejów zawartych w zbiorze "Tłumacz między innymi" : w zasadzie nie da się przełożyć dzieła literackiego tak, by było ono w nowym języku dziełem tylko i wyłącznie swojego autora; wkład tłumacza jest bezsprzeczny, a czasem na tyle indywidualny, by dało się jeśli nie rozpoznać, to przynajmniej podejrzewać, kto dany utwór przekładał.
Keats Kasprowicza, Żuławskiego, Marjańskiej różni się od Keatsa Barańczaka, choć nadal Keatsem pozostaje (równocześnie czytałam oryginały angielskie ze zbiorów dostępnych na https://ebooks.adelaide.edu.au/k/keats/john/ i https://www.gutenberg.org/ebooks/author/935, więc za zachowanie ducha poezji autora mogę ręczyć). I wcale niełatwo stwierdzić, które przekłady są lepsze (tak naprawdę można by sądzić, że najlepiej mógłby te wiersze oddać ktoś żyjący plus minus w czasach autora, pod warunkiem, że sam byłby niezłym poetą). Kasprowicz włożył w swoje przekłady może odrobinę za wiele młodopolszczyzny, Barańczak – niektóre chyba ciut za mocno wyintelektualizował, ale to znów zależy od wiersza. A do jednego i drugiego zbioru trafiły przede wszystkim utwory poważne, czasem wręcz patetyczne, niektóre równie bliskie klasycyzmowi, co romantyzmowi; można niemal zapomnieć, że Keats (jak zresztą i inni romantycy) pisywał też wiersze lżejsze, które spokojnie mogłyby posłużyć za teksty ówczesnych śpiewek biesiadnych czy piosenek miłosnych. Tych mi w polskich wydaniach trochę za mało. Ale generalnie stopień zadowolenia spory.
Rycerz spod Ciemnej Gwiazdy (
White Terence Hanbury (White T. H.)) (3,5);
Świeca na wietrze (
White Terence Hanbury (White T. H.))
(4)
Kolejne części sagi arturiańskiej: trzecia już bardziej serio i bardziej romansowa. Niestety, także trochę bardziej rozwlekła, zwłaszcza w drugiej połowie. Czwarta – żywsza, jeśli chodzi o akcję, obfitsza w detale z epoki i chyba najbardziej gorzko-ironiczna w wymowie. Wracać raczej nie będę, bo to nie całkiem moje klimaty, ale przeczytania nie żałuję.
Przy polskim stole (
Bockenheim Krystyna)
(4,5)
Szukając sobie do poczytania czegoś małego i lekkiego, zahaczyłam wzrokiem o półkę, na której od lat spoczywa stosik (dokładnie osiem czy dziewięć) pozycji z wydawanej w latach 90 serii "A to Polska właśnie". I zdałam sobie sprawę, że choć wszystkie czytałam zaraz po zakupieniu, to żadnej z nich w Biblionetce nie wpisałam oceny. Co stwierdziwszy, przekornie wyciągnęłam z samego dołu tomik o tytule najbardziej apetycznym. Powtórka istotnie była przyjemnością, choć człowiek interesujący się kulinariami i/lub materialno-obyczajowymi aspektami historii żadnych zaskakujących nowości tam raczej nie znajdzie: to wszystko już było, jeśli nie u Kitowicza, którego przy tego rodzaju zainteresowaniach nie sposób było zignorować (a ocena wstawiona? sprawdzić czy nie lepiej nie sprawdzać, bo a nuż mnie weźmie na czytanie, a co z zalegającymi pożyczkami?), to w licznych innych równie popularnych tekstach źródłowych. Dla początkujących rzecz wyborna – wszystko ładnie skompilowane, zgrabnie poukładane, okraszone stosownymi cytatami z literatury – w sam raz, by zdobyć trochę wiedzy z danego zakresu. A dla wszystkich – kapitalny materiał ilustracyjny, który żeby obejrzeć w naturze, trzeba by zwiedzić ze trzydzieści muzeów i skansenów.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.