Są strofy proste, krótkie, mocne wymową
Jakąś dekadę temu, chyba niedługo po tym, gdy udało mi się podczas deszczowego weekendu zwiedzić Lwów, wypożyczyłam w uniwersyteckiej bibliotece niepozorny tomik: „Są słowa. Wiersze o Mieście które samo się nie obroni”.
Ta książeczka mnie wtedy zachwyciła i nawet nie pamiętam, czemu – chyba po prostu uderzyła w jakieś czułe struny mojej duszy, bo przecież jej bohater mojemu sercu nie jest tak bliski, jak sercu poety. Teraz wracam do niej z sentymentu i cóż znajduję?...
…odkrywam, że te wiersze mają wymiar ponadczasowy i uniwersalny. Kiedyś odczytałam je jako strofy o konkretnym mieście, dzisiaj są już dla mnie słowami o tęsknocie, jakiej doświadczyć może każdy z nas. Ja odnalazłam w nich nostalgię, którą odczuwam, gdy myślę o miejscu mojego urodzenia (chociaż ono jest dla mnie wciąż na wyciągnięcie ręki). Co odnaleźć mogą inni czytelnicy? Nie mnie odpowiadać, to wszak poezja, a jej odbiór jest tak subiektywny, że ucina wszelkie dywagacje.
Dom jak dom
kamienica właściwie
jakich wiele
lwowska uliczka
nie odnotowana w przewodnikach
a jednak
skurcz serca
na widok
tego bruku
tych schodów
tych drzwi
nieuleczalna choroba
na jaką
zapadliśmy
przed laty
na którą nie ma
i
nie potrzeba lekarstwa
zbyt wytarte są słowa
by nazwać
to
co czujemy*
Zaskoczyło mnie to, jak proste są te wiersze. Przyznać muszę, że zapamiętałam je inaczej. Tymczasem siła ich wymowy tkwi w prostocie – nie można ich nie zrozumieć, jak to czasem bywa z poezją pełną metafor i innych środków stylistycznych. Są proste, krótkie, piękne.
Przypomnę jeszcze, że wróciłam do tej niewielkiej książeczki (zawierającej zaledwie jedenaście wierszy) po latach. To naprawdę znaczy wiele.
Są słowa
wymawiane szeptem
w chwilach
które się pamięta
przez całe życie
są słowa
pachnące rosą poranka
i domem rodzinnym
są słowa
ciepłe jak uścisk dłoni przyjaciół
i powiew majowego wiatru
są słowa
ciche jak lot motyla
i głośne jak bicie serca
są słowa
tak święte
że nie wymawia się ich
przy byle jakiej okazji
są słowa
proste i piękne
w które wierzymy
wiarą przodków naszych
są słowa
które drogowskazem są
nadzieją i oczekiwaniem
są słowa
które towarzyszą nam wiernie
w wędrówce przez koleiny i chaszcze
są słowa
których zapomnieć nie można
gdyż ich zapomnienie
równa się śmierci
są słowa
tak oczywiste
że dla nich się żyje
i dla nich często umiera
są słowa
które
po prostu są
– matka
– chleb
– Lwów*
---
* Janusz Wasylkowski, "Wizyta", w: tegoż, "Są słowa. Wiersze o Mieście które samo się nie obroni", wyd. Instytut Lwowski, 2002, str. 16-17.
** Janusz Wasylkowski, "Są słowa", tamże, str. 5-7.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.