Dodany: 16.05.2004 14:15|Autor: Hel67

bez tytułu


Teoretycznie powstały trzy części opowiadające o tej samej planecie. O jakimś mglistym, nierozpoznawalnym, byle jakim układzie sił w galaktyce, no i oczywiście o wrogu porządku rzeczy. Wszystko to poplątane i mało wyraźne. Pomysł (każdy z osobna) na książkę taki sobie, chyba że zaczynało się czytać fantastykę w czasach Trepki i Borunia, delektując się "Proximą". A to był ciężki orzech do zgryzienia. Le Guin wydaje się być kultową postacią światowej fantastyki i niech sobie nią będzie, ale dla bardzo wąskiego grona odbiorców. To, co prezentuje sobą "Świat Rocannona", owszem, może się podobać. Ale tylko troszkę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7436
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: agent0007 17.02.2006 00:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Teoretycznie powstały trz... | Hel67
Po pierwsze - oceniasz książkę, a sam nie wystrzegasz się błędów. Każda z tych 3 książek dzieje sie na innej planecie. Świat jest dokładnie określony - Liga Światów, z tym, że poznajemy go przez to, co czują i wiedzą bohaterowie - nie ma tu spisu nazw i imion, i historii, a nawet mapki. Świat Rocannona jest pierwszą, najmniej udaną częscią, al spełnia przede wszystkim rolę wprowadzenia
Użytkownik: Ingeborg 31.08.2011 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Po pierwsze - oceniasz ks... | agent0007
Co prawda nie przeczytałam wszystkich części z cyklu, ale jeśli pierwsza jest najmniej udana, to zdecydowanie zapowiada się bardzo dobrze. "Świat Rocannona" czytałam lata temu i niesamowicie mi się podobał. Teraz wróciłam i nadal jestem oczarowana.
Użytkownik: Astral 30.10.2011 18:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Co prawda nie przeczytała... | Ingeborg
Cykl zasadniczy liczy 9 tomów (Ekumena; większość opowiadań z tomu "Urodziny świata" też doń przynależy), jeśli chodzi zaś o tę trylogię, najbardziej podobał mi się właśnie "Świat Rocannona" mam za rewelację - jest to dla mnie kwintesencja tego, co najbardziej kocham w science fiction. Planeta jest niezwykła i tajemnicza, opisana bardzo nastrojowo prostym, oszczędnym stylem, są tu elementy rodem z fantasy, które ubarwiają i wzbogacają obraz (nie tylko epizod z Semley, ale i same wędrówki bohatera po planecie, odrobinę skandynawskiej - zamki, arystokracja i chłodny klimat, który kojarzy mi się z sagami fantasy Moorcocka - bardzo go lubię, ale w oryginale, polskie przekłady są marne). Z kolei tło "imperialno-galaktyczne" kojarzy się silnie z klasyczną space operą, a cały czar, urok i szlachetna, stara mądrość ("imperium" jest stare) to już talent Le Guin. Podobne rzeczy znajduję i wciąż odnajduję w luźnej Historii Przyszłości (rozproszone opowiadania i powieści) świetnego starego wyjadacza George'a R. R. Martina. Oczywiście podobnych rzeczy jest więcej, ale raczej nie po polsku, niestety. Ot, choćby w sf Mary Gentle, której jedną, jedyną powieść po polsku w tak typowy dla się sposób zarżnął Zysk. Mam tu na myśli dylogię "Orthe: Chronicles of Carrick V" (omnibus). Tu też jest stara, bogata kultura pewnej planety, na którą przybywa wysłanniczka z galaktycznej wspólnoty... też arcydzieło, dużo świeższej daty.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: