Dodany: 01.07.2010 20:40|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

1.07.2010 - o "Nudzie" i nie tylko


Profesja recenzenta ma to do siebie, że czasem czyta się książki, które się nie podobają. Co gorsza, wypada dobrnąć do końca, żeby ocena była obiektywna. Przeżywałem istne męczarnie przy "Nudzie" Alberta Moravii. Myślę, że tytuł doskonale oddaje treść. Książka ukaże się na rynku wydawniczym w połowie lipca. Oczywiście, nie mam obowiązku pisać o książce pozytywnie, aczkolwiek argumenty jakich najchętniej bym użył nawet nie ocierają się o porządną krytykę literacką. Nie mogę wyjawić, że najchętniej zepchnąłbym głównego bohatera ze schodów albo że narrator, który cierpi na nudę niekoniecznie musiałby zanudzać przy okazji czytelnika. Muszę wysunąć bardziej naukowe działa: o tym, że wszystko już było, że femme fatale w "Nudzie" przypomina Manon Lescaut albo co tam jeszcze... Jednak z przyjemnością napiszę ostrą krytykę - nawet jeśli zataję argument z zepchnięciem ze schodów.

A jak już to zrobię z równą przyjemnością wrócę do "I love you Phillip Morris" Steve'a McVickera. To całkiem przystępna biografia jednego z przestępców - Stevena Russela. Ten wzorowy obywatel - gorliwy chrześcijanin, mąż swojej żonie, ojciec córce, policjant oddany prawu, nagle zmienia się o 180 stopni. Zaczyna oszukiwać, kraść, rzuca się w wir romansów... Lektura tej biografii jest tak emocjonująca jak komiksy o superherosach, które czytało się dziecięciem będąc:D Jeszcze pamiętam te przedszkolne zabawy w policjantów i złodziei albo robienie sobie broni z zepsutej blokady samochodowej. Matko święta, to były czasy...

A dzisiejsze dzieciaki? Ostatnio Olimpia pożyczyła mi "Horror! Czyli skąd się biorą dzieci" Grzegorza Kasdepki (żeby było jasne - nie żebym sam nie znał odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule!). Bajeczka mnie urzekła, bardzo przemyślana (z uroczym wstępem, w którym autor stwierdza, że każde dziecko jest cudem), pięknie ilustrowana. Pośmiałem się też zdrowo, kiedy dzieci mówiły skąd się mogą brać dzieci - z rybołówstwa z allegro... Muszę kiedyś popytać swoje chrześniaczki co sądzą na ten temat - ale chyba boję się odpowiedzi. W każdym razie ciut mnie wcięło, kiedy pod koniec bajki dzieci dowiadują się conieco o plemnikach i do czego służy to "czym tatuś siusia" - ale to chyba przez to, że brakuje mi dziecięcego rozeznania:)

No nic, idę recenzencko kamieniować "Nudę". A Wam życzę niewielu nudnych książek:)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2721
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Marylek 02.07.2010 11:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Profesja recenzenta ma to... | misiak297
Alberto Moravia? To mnie zaskoczyło. To już Moravia na nudę schodzi! ;)
Użytkownik: gosiaw 02.07.2010 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Profesja recenzenta ma to... | misiak297
Grzegorz Kasdepke w ogóle świetnie pisze dla dzieci. Popełnił dużo książeczek, oczywiście są i lepsze i gorsze, ale i tak to jeden z moich ulubionych autorów. Jego książki czytam córkom z przyjemnością.

Natomiast co do dzieci, a raczej kwestii skąd się biorą. :) Moja starsza córka, dla domowników Pimpuś, chociaż oczywiście ma normalne imię, o dziwo nawet nie pytała o to skąd się wzięła. Bo wszystko wiedziała. ;) Dzieci siedzą w Pimpusiarni. Jak rodzice chcą dziecko, to je stamtąd zabierają, pan doktor musi włożyć je mamie do brzucha, a jak dziecko już urośnie jak trzeba, to mama jedzie do szpitala, żeby lekarze pomogli jej je stamtąd wyjąć. Czyż nie proste? :D
Pojawiły się tylko drobne wątpliwości skąd się wzięła młodsza siostrzyczka, bo przecież jako NiePimpuś nie mogła być w Pimpusiarni. :D

A w ogóle to pytanie o to skąd się biorą dzieci jest zwyczajnie demonizowane. Trzyipółletni Pimpuś ryczał jak bóbr jak się dowiedział, że liczy się aż do nieskończoności. Bo powinno się kończyć liczenie na zerze. Naprawdę był to problem, który nas przerósł. Bo jak tu wytłumaczyć maluchowi pojęcie nieskończoności? Ktoś wie? Całe szczęście jakoś udało się przez jakiś czas omijać ten zaminowany teren i sprawa przyschła. Nasza kochana Czajka napisała nawet na tę okoliczność bajkę terapeutyczną, ale w końcu z niej nie skorzystałam. Skoro temat zniknął, to lepiej było nie wywoływać wilka z lasu. Swoją drogą bajka nie może się zmarnować. Chyba ją kiedyś odkopię i umieszczę w czytatce. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: