Dodany: 30.10.2017 00:18|Autor: misiak297

Książka: Moja wina, twoja wina
Moriarty Liane

2 osoby polecają ten tekst.

Wina i odpowiedzialność


„Człowiek się nie zmienia. Nic go nie chroni, gdy przekracza niewidzialną granicę, która dzieli zwykłe życie od równoległego świata, gdzie dochodzi do tragedii. To się dzieje ot tak. Nie stajesz się kimś innym. Jesteś dokładnie taki sam. Wszystko wokół ciebie wciąż (…) wygląda tak samo”[1].

Oto dwa zaprzyjaźnione małżeństwa – Clementine i Sam oraz Erika i Oliver. Mają się dziś spotkać, ale wbrew pozorom to nie będzie zwyczajne spotkanie. Erika i Oliver chcą zdradzić przyjaciołom swój wielki sekret i poprosić o ważną przysługę. Sprawy się komplikują, gdy – w zasadzie przez przypadek – bohaterowie wspólnie udają się na grilla do sąsiadów. Między Samem i Clementine a Videm i Tiffany dochodzi do wyrafinowanej gry. To początek bardzo obiecującej znajomości. Jednak podczas tego miłego grilla dochodzi do nieoczekiwanej tragedii. Odciśnie ona piętno na całej szóstce. Każde z nich będzie analizowało wydarzenia, próbując wypełnić puste miejsca, napisać inne scenariusze, zagłuszyć wyrzuty sumienia. Na przykład Eryka poczuje, że mogła coś przeoczyć:

„Jej wspomnienia przypominały fragment staroświeckiej taśmy filmowej, którą pocięto nożyczkami, aby usunąć niektóre klatki. Nie były to nawet całe klatki, tylko obrzynki. Cienkie obrzynki czasu. Chciała je wypełnić, nie przyznając nikomu, że ma luki”[2].

Bohaterowie będą się zastanawiać, czy wszystko mogło potoczyć się inaczej, wyrzucać sobie, że doszło do wypadku. W końcu nastąpią kryzysy – w przyjaźniach, związkach, relacjach między rodzicami i dziećmi. Czy taki impas będzie trwał wiecznie?

Akcja w „Mojej winie, twojej winie” biegnie dwutorowo. Śledzimy dzień, w którym Vid i Tiffany zorganizowali feralnego grilla, a także czas późniejszy. Dzięki temu łatwo można dostrzec, jak jedno zdarzenie zburzyło stare układy i odbiło się na życiu kilku osób – ile w nich wszystkich winy. Liane Moriarty oczywiście porusza szereg innych tematów: odpowiedzialności (bo kto jest winny temu, co się stało? Na ile można udzielić jednoznacznej odpowiedzi?), trudnych relacji między małżonkami (tragedie często obnażają prawdziwą siłę związku), traum dzieciństwa, z którymi trzeba sobie poradzić w dorosłym życiu, a wreszcie – zbieractwa (na tę chorobę cierpi mama Eryki, Sylvia – „Co za ironia losu: jej matka tak bardzo kocha dzieci, że nie ma nic”[3]).

Ale bodaj najciekawszym motywem w tej książce – nie do końca związanym z tragedią – jest kwestia przyjaźni Clementine i Eryki. Obie bohaterki znają się od dzieciństwa. Trudno o bardziej zróżnicowane biografie. Clementine miała cudowną rodzinę, odpowiedzialną matkę, urodę i talent, jej życie biegło prostą drogę. Eryka była pogardzana, zaniedbana, pełna zahamowań, jej dzieciństwo upłynęło w strachu. Clementine została niejako zmuszona do zaprzyjaźnienia się z Eryką w ramach swoistej „akcji charytatywnej” Pam, jej matki. Ich trudna relacja przetrwała, ale jest bardzo toksyczna – i obie „przyjaciółki” są temu winne. Niechęć, zazdrość, irytacja, ślepe oddanie – były u jej podłoża. Właśnie w dniu grilla wszystko wychodzi na jaw – cała istota tej wymuszonej przyjaźni.

Powieść zapowiadało się bardzo dobrze, ale trudno ją uznać za bardzo dobrą. Nie po „Wielkich kłamstewkach”, nie po „Sekrecie mojego męża”. Niby schematy literatury środka mówiącej w ciekawy sposób o ważnych problemach zostały zachowane, a jednak to nie to samo. Z tej książki wieje nudą. Przede wszystkim jest zbyt obszerna – wykreowane napięcie wydaje się sztuczne, zaś roztrząsanie zachowań bohaterów niewspółmierne do sytuacji (dramatycznej, lecz przecież nie aż tak bardzo). Największą jej wadą wydają się jednak postaci. Bohaterki innych książek Moriarty – Cecilia, Tess, Celeste, Madeline – od razu stawały się kimś z krwi i kości. Problemy Eriki, Clementine, Oliviera i Sama są może wiarygodne, nawet ciekawe, ale oni sami pozostają nieznośnie papierowi i w gruncie rzeczy mało interesujący. Podobnie naszkicowana została trzecia para. Trudno tu o wielkie emocje. Pomysłowy schemat, w którym grupka bohaterów nieubłaganie dąży do wybuchowej konfrontacji, tutaj trochę zawiódł – i trudno określić, co bardziej zawiniło: postaci czy fabuła, a może niepotrzebne rozbudowanie, które sprawia, że w tę historię trudno się wciągnąć (rzecz – znów! – niebywała jak na tę autorkę).

Jestem trochę rozczarowany. To całkiem przyzwoita książka – jednak Liane Moriarty ma w swoim dorobku znacznie lepsze.


---
[1] Liane Moriarty, „Moja wina, twoja wina”, przeł. Magdalena Moltzan-Małkowska, wyd. Prószyński i S-ka, 2017, s. 309.
[2] Tamże, s. 20.
[3] Tamże, s. 471.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1642
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: