Dodany: 17.10.2017 11:10|Autor: RenKa76

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Margo
Fisher Tarryn

3 osoby polecają ten tekst.

Margo, mam na imię Margo…


Cześć. Mam na imię Margo. Mieszkam w Bone, ale pewnie nigdy o nim nie słyszeliście. Nic dziwnego, to wyjątkowo podła dziura, zasiedlona przez wykolejeńców, degeneratów i życiowe łamagi. Moja matka albo mi rozkazuje, albo w ogóle się do mnie nie odzywa – wybierzcie sobie, co byście woleli. Nie mam przyjaciół, bo jestem gruba i brzydka. Mieszkam w starym, beznadziejnym domu, który nazywam „pożeraczem”. Życie daje mi w kość, ale komu tu nie daje?!

Tak mogłaby rozpoczynać się książka Tarryn Fisher. Mogłaby, ale zaczyna się opowieścią o perle (co okazuje się logiczne, kiedy już się całość przeczyta). Początek sugeruje kolejną historię o nastolatkach. W końcu główna bohaterka ma tylko osiemnaście lat… Ale to jedyne, co łączy „Margo” z powieściami dla nastolatek zalewającymi księgarniane półki. To książka-pożeraczka. Książka-złodziejka czasu. Ale po kolei…

Jako się rzekło, Margo ma ogólnie przerąbane. Jej relacja z matką jest tragiczna; sąsiedzi to ćpuny; pracę niby ma, ale lumpeks z byle jakimi ciuchami dla byle jakich ludzi to żaden szał; ojca nie ma, przyjaciół nie ma, ma za to zbyt duży pociąg do pączków i im podobnych „towarzyszy”. Ale przychodzi taki dzień, kiedy coś zaczyna się zmieniać. Może to ten dzień, kiedy swoją przyjaźń ofiarowuje smutnej dziewczynie jej sąsiad, Judah, od lat poruszający się na wózku inwalidzkim. A może ten, kiedy w autobusie Margo zaplata warkoczyki małej Nevaeh. Albo ten, kiedy dowiaduje się, że dziewczynka zaginęła… W każdym razie to dzień, który sprawia, że życie bohaterki zaczyna płynąć całkiem innym nurtem. Nic już nie będzie takie samo ani dla niej, ani dla jej sąsiadów.

Przyznaję się bez bicia – podchodziłam do tej książki ostrożnie. Kolejne czytadło dla nastolatków?! A tu taka niespodzianka. Bo „Margo” na pewno nie jest cukierkową opowieścią o cheerleaderce podkochującej się w szkolnym pożeraczu serc. „Margo” to proza życia. To świat bliższy powieściom noir niż „Glee”. To brudne ulice, chodniki pełne dziur, rodzice produkujący metamfetaminę w piwnicy albo hodujący trawkę w ogrodzie. To świat, który wciąga w beznadzieję jak w bagno; świat, z którego każdy chce się wydostać, ale nie wie jak; świat z opowieści grozy, nie rodem ze Stepford. Tytułowa bohaterka wie, że żyje w koszmarze. Wie też, że musi się z niego jakoś wydostać, bo tak dalej żyć się nie da. Los podsuwa jej szansę, ale czy to na pewno szansa? A może tylko kolejny miraż, ułuda, zjazd po równi pochyłej?

Doktor Korczak napisał kiedyś, że książka osiąga zamierzony cel, kiedy po jej odłożeniu czytelnik zaczyna myśleć. „Margo” cel osiągnęła. Tarryn Fisher zostawia nas z całą masą pytań: o to, w jaki sposób nasze otoczenie rzutuje na nasz charakter i życiowe wybory; o to, jaki wpływ mają zachowania (albo czasami zaniedbania) rodziców na przyszłość ich dziecka; o to, co musi się stać, żeby nasz umysł zaczął żyć własnym, niezależnym życiem; o to, czy w każdym z nas mieszka ciemność i dlaczego niektórzy potrafią trzymać ją w ryzach, a inni radośnie wypuszczają na wolność; o to, co jest normalnością, a co już nie; o sens sprawiedliwości… Odpowiedzi – jak zawsze – są subiektywne.

A może… A może ta cała recenzja to jedno wielkie oszustwo? Może „Margo” jest o czymś zupełnie innym? Może tylko mi się wydawało, że czytam to, o czym pisarka napisała? Może was oszukuję, konfabuluję, żeby było ciekawiej? Może… Przeczytajcie tę książkę. Warto się dowiedzieć, kim jest Margo. A kim ja – tak naprawdę – jestem?


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1696
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Klosterkeller 25.10.2017 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć. Mam na imię Margo.... | RenKa76
Piękna recenzja.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: