Dodany: 20.06.2010 14:35|Autor: zsiaduemleko

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Lód
Dukaj Jacek

2 osoby polecają ten tekst.

O tym, jak Benkowi było zimno


Przyznaję bez bicia, że "Lodem" byłem zachwycony już po kilku pierwszych stronach. Oczarowała mnie ta powieść swoją stylistyką, scenografią, językiem i unikatowym klimatem. Do czynienia mamy tutaj z alternatywnym biegiem historii, w którym pierwsza wojna światowa nigdy nie wybuchła, w związku z tym Polska nie istnieje. Imperium Rosyjskie ma się nad wyraz dobrze, pomijając taki "mały" szkopuł, że jest całe skute lodem. Historia rozpoczyna się pewnego lipcowego dnia w Warszawie, przy padającym śniegu i mrozie sięgającym kilkunastu stopni poniżej zera; po raz pierwszy stykamy się tu z Lutym – wcieleniem Mrozu, tworem skupiającym w sobie przeraźliwe Zimno, zjawiskiem natury - który w ślimaczym tempie przemarzając z miejsca na miejsce, paraliżuje całe życie w swoim otoczeniu. Benedykt Gierosławski, niepoprawny hazardzista, obgryzający nałogowo paznokcie wąsaty matematyk, zostaje przyprowadzony przed oblicze Władzy, która sugeruje mu podróż na Syberię w celu odwiedzenia ojca. Tylko tyle. Władzy nie sposób odmówić, więc Benek, nie do końca rozumiejąc "po co?", czym prędzej wyrusza Koleją Transsyberyjską ku przygodzie odnawiającej zardzewiałe więzi rodzinne. Bo najistotniejsze w tym wszystkim jest ogólne przekonanie, że Gierosławski senior, zesłany dawniej na syberyjską katorgę, zasymilował się z Mrozem na tyle, by móc "rozmawiać" z Lutymi. A taki mediator to potężna broń polityczna.

Dukaj stworzył istną powieść–wyzwanie. Ponad tysiąc stron niełatwej do lektury narracji, najczęściej bezosobowej (nie bez powodu, zwróć uwagę), stylizowanej na XIX wiek, w której aż gęsto od rosyjskich zwrotów i terminów, z wtrętami z języka francuskiego, angielskiego, niemieckiego czy włoskiego. Jest sporo grząskich rozpraw i dyskusji na tematy prawdy, polityki, historii, nauki, Boga (a jakże!), czasu, idei. I jakby tego było mało, autor bezustannie stymuluje wyobraźnię czytelnika, wprawia ją w wysokie obroty, wierząc w jego inteligencję i zdolność stworzenia w głowie obrazu licznych elementów fantastycznych. Zawiedzie się ten, który oczekiwał klasycznych, oklepanych motywów z co drugiej powieści fantastycznej. Brak tu smoków, elfów, gadającego zaczarowanego miecza, pięknych, baśniowych krajobrazów, a nawet zaklętego w żabę księcia. Jest za to niebanalnie, oryginalnie i subtelnie, choć znacząco. Dzięki temu unika się wrażenia, że to fantastyka dla nastolatków. Dukaj na potrzeby powieści stworzył mnóstwo neologizmów. Ćmiatło (przeciwieństwo światła), świecień (negatyw cienia), tungetyt (jeden z przemrożonych pierwiastków), zimnazo (uodpornione na ekstremalny mróz żelazo), wspomniane Lute i ich gniazdo – Soplicowo (zapomnijmy na chwilę o "Panu Tadeuszu"), a także wiele innych. Dodatkowo, aby jednak nie było zbyt fantastycznie, autor tworzy alternatywne losy znanych, historycznych postaci. Nie zdradzę, jakich.

Dukaj w "Lodzie" tworzy gęstą, skomplikowaną sieć politycznych koneksji i intryg, która jest swoistym kręgosłupem powieści. Czy udźwignął, to każdy oceni sam. Mnie natomiast urzekło przede wszystkim kilka elementów (pomijając już kapitalny styl powieści, idealnie trafiający w moje gusta).

- Mistrzowskie opisanie Mrozu. Poczynając od lekko mroźnej Warszawy, po syberyjską Zimę i zmrożony doszczętnie Irkuck. Z kartek powieści aż czuć zimny powiew. Umiejętnie oddane przejmujące zimno, poprzez opis otoczenia i ubioru bohaterów. Wyobraźnia potrafi wrzucić dreszcz na plecy. Zimny dreszcz, oczywiście.
- Wątek Ekspresu Transsyberyjskiego, gdzie na tak małej przestrzeni dzieje się nieporównywalnie wiele, gdzie dominują opisy ludzi i ich zachowań, a co za tym idzie…
- … kreacja Panny Jeleny. Dukaj tak ujmująco oddał jej charakter, że nie sposób się takiej kobiecie oprzeć. Charakterna, silna i temperamentna, ale także chłodna, subtelna i… no, kobieca. Opis jej nawet najdrobniejszych gestów, szczegółów zachowania wyciąga na wierzch to, co w kobiecie jest najbardziej pociągające i mamiące. Dawno nie spotkałem się z tak działającym na mnie opisem kobiety. Bo przecież "(…) nie pocałunek otwarty, nie obłapianki w bramie ciemnej i nie słowa proste, ordynarne, ale – jedno przelotne spojrzenie, uśmiech zza chustki, muśnięcie paluszka, rąbek sukni pod stołem na nogawkę kawalera opadający"[1].
- Pan Szczekielnikow. Gbur, brutal i prostak, ale z onieśmielającymi, bezpośrednimi tekstami. "Ładnie to tak, przyp***lać się do człowieka kulturalnie pijącego?"[2].

Przez "Lód" przebijałem się prawie dwa miesiące. Po trosze to kwestia braku wolnego czasu, ale przede wszystkim chęć jak najdłuższego upajania się lekturą. Lekturą trudną i wymagającą, ale proporcjonalnie satysfakcjonującą. Przyjemnie było obcować z tą, ważącą pewnie ponad kilogram i prawie tak grubą jak szeroką, książką, Panie Dukaj. Ma Pan nowego fana.



---
[1] Jacek Dukaj, "Lód", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 380.
[2] Tamże, s. 604.


[tekst umieściłem na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 19152
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: McAgnes 21.06.2010 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję bez bicia, że "... | zsiaduemleko
Nowego wielbiciela? Fana? Wiernego czytelnika?
Po przeczytaniu recenzji wydźwięk końca jasny jak słońce.
Użytkownik: zsiaduemleko 21.06.2010 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowego wielbiciela? Fana?... | McAgnes
Fana.
Cenzura tak ostro ingerowała, że z wrażenia zjadła ostanie słowo ;]
Użytkownik: cosette 21.06.2010 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Fana. Cenzura tak ostro ... | zsiaduemleko
Co prawda, "Lód" leży na mojej półce i to nawet z autografem Pana Dukaja wewnątrz, że się tak pochwalę, ale spogląda w moją stronę raczej chłodno, gdyż po stu stronach zarzuciłam lekturę, by przejść do czegoś łatwiejszego w odbiorze.

Dzięki za recenzję - pozwoliła mi odświeżyć znajomość treści oraz zachęciła do ponownego zmierzenia się z, dokładnie, 1045 stronicami.
Użytkownik: Zoana 21.06.2010 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Co prawda, "Lód" leży na ... | cosette
Zazdroszczę, też chciałabym móc się pochwalić takim autografem. :) Niestety, na stronie pana Dukaja znajduje się informacja, że książki podpisuje tylko na spotkaniach, targach itp., nie mogę za to doszukać się informacji o dacie i miejscu takich spotkań...

A do lektury "Lodu" oczywiście zachęcam. ;)
Użytkownik: sowa 22.06.2010 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Fana. Cenzura tak ostro ... | zsiaduemleko
Już wszystko jasne, "fan" na swoim miejscu, przepraszam za niedopatrzenie. I bardzo proszę o informowanie redakcji działu o zauważonych błędach (via "Zgłoś błąd"), to zdecydowanie ułatwia i przyspiesza ich poprawianie.
Użytkownik: Zoana 21.06.2010 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję bez bicia, że "... | zsiaduemleko
"Przez "Lód" przebijałem się prawie dwa miesiące".

Ja też, ja też! No, może półtora miesiąca, ale też głównie przez upajanie się. Wszystkie słowa, wszystkie zdania przeżuwałam po kilka razy, czasem wracałam kilkadziesiąt albo i kilkaset stron wstecz. Zdarzyło mi się chyba też raz czy dwa wstać w środku nocy, żeby po raz piąty przeczytać jakiś fragment. Pod każdym jednym zdaniem Twojej recenzji mogę się podpisać. Też uwielbiam dukajowe neologizmy - poza tymi, które wymieniłeś, przypomina mi się jeszcze "ćmiecz", "zaćmieczony", "odćmieczony", "ćmieczka", "marostiekło" i zdaje się "puchzłoto", no genialne! (Tylko z tego, co pamiętam, "lute" i "soplicowo" pisane były małą literą, ale to taki drobny szczegół.) Dukajszczyzna i język stylizowany na XIX wiek to moim zdaniem idealne połączenie.

A z postaci, nie wiedzieć czemu, też najbardziej polubiłam Szczekielnikowa. I Jelenę, i Ziejcowa, i Preobrażeńskiego (proszę mnie poprawić, jeśli przekręcam nazwiska), i serbskiego naukowca (jak nie zdradzać "historycznych nazwisk", to nie zdradzać), i oczywiście samego "pana Gie", jak mawiał Czyngis.

Ach, no i dialogi też rzecz jasna są przewspaniałe!

"Pani Leokadja obejrzała się za siebie.
- Jakiś łotr za nami lezie - zauważyła tonem roztargnionego zdziwienia
- A! Mój to łotr.
- Pan kolekcjonujesz indywidua spod ciemnej gwiazdy?
- Różni tacy źle mi życzą. Za to pan Szczekielnikow źle życzy wszystkiemu, co żyje.
- Nie myślał pan stosować się do zdrowszych dla ducha strategij? Miłuj nieprzyjacioły swoje.
- Łatwiej mi je miłować i im współczuć, kiedy pomyślę, khr, co na nich pan Szczekielnikow nożem swoim wykona".

I fascynujący świat stworzony przez Dukaja, i logika, i filozofia, i fabuła, i klimat Ekspresu czy mroźnej Syberii, i alternatywna historia (Historia?), i w ogóle wszystko jest genialne... Nie wiem, czym by się jeszcze pozachwycać, chyba nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po "Lód" ponownie i nachalnie zachęcać wszystkich wkoło do przeczytania. Dziękuję Ci za przypomnienie mi swoją recenzją tej znakomitej książki! :)
Użytkownik: Urshana 22.06.2010 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przez "Lód" przebijałem ... | Zoana
Przygodę z Dukajem zaczęłam od "Lodu" i z rozkoszą zanurzałam się w jego wizję świata, język. Obecnie mam za sobą lekturę równie znakomitych "Innych pieśni", a w kolejce czeka "Wroniec". Mam zamiar skompletować i przeczytać wszystkie pozycje Pana Jacka. Na pewno jest jednym z ciekawszych twórców na polskim rynku.
Użytkownik: Zoana 22.06.2010 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przygodę z Dukajem zaczęł... | Urshana
Ja zaczęłam od "W kraju niewiernych", później był właśnie "Lód" i "Inne pieśni" (równie znakomite, zgadzam się), ostatnio "Czarne oceany", a obecnie czekam na przesyłkę z "Córką łupieżcy". Również planuję skompletować wszystkie pozycje tego autora, bo choć do tej pory przeczytałam tylko kilka jego książek, to uznałam, że jest to jeden z moich ulubionych pisarzy.
Użytkownik: adas 24.06.2010 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję bez bicia, że "... | zsiaduemleko
Przeczytałem szybciej, dużo szybciej, ale akurat miałem trochę czasu;), i bardziej ten "Lód" (pierwszą mą książkę Dukaja) szanuję, niż mi się rzeczywiście podoba, choć cenię wysoko. Rozumiem, że powieść ta może i w pierwszym rzędzie jest specyficzną grą z konwencją. Specyficzną, bo cofającą się o 100 lat, jeśli nie więcej. Jak dzisiejsze eksperymenta literackie kierują się raczej w stronę skrótu, przycinania dialogów, monologów, introspekcji, tak Dukaj poraża rozwlekłością. Zdarzeniami powtórzeniami myślami wtrąceniami niepotrzebnymi. Powolnym rytmem. W który nie zawsze można się wczuć. Ja nie potrafiłem.

Ale nie dziwi mnie, że powieść ta była/jest wydarzeniem. Gdybym się miał czegoś tak naprawdę przyczepić, to "podwójnego zakończenia". Trochę miałem wrażenie, że ostatni rozdział osłabia wymowę i zwartą budowę książki.
Użytkownik: ewa_86 28.06.2010 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję bez bicia, że "... | zsiaduemleko
Wygląda na to, że czytelnicy Lodu dzielą się na dwie grupy: takich, którzy "wymiękli" po pierwszych 50 (względnie - 100) stronach i takich, którzy z zachwytem dobrnęli do końca. Bez zachwytu chyba nie udałoby się przejść przez ponad 1000 stron.
Ja niestety należę do grupy pierwszej. Za tego typu literaturą nigdy nie przepadałam, ale cały czas próbuję - może w końcu coś mnie porwie ;) Teraz mam motywację, żeby wrócić do Dukaja, bo Małżonek mój właśnie go kończy (po 3 miesiącach czytania w autobusie, dojeżdżając do pracy) i jest - jeśli nie zachwycony, to przynajmniej - niezawiedziony :) Trzeba będzie więc spróbować. Żeby AGH nie przebił w czytaniu polonistyki ;)
Użytkownik: marcin19 28.12.2011 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wygląda na to, że czyteln... | ewa_86
Otóż ja przebrnąłem bez zachwytu przez tę długaśną powieść. A to tylko dlatego, że mam zasadę, iż jeśli już zaczynam czytać książkę, to muszę ją skończyć. Czytanie zajęło mi długich 7 dni. Dobrych fragmentów jak na lekarstwo, całe stronice przegadane, z bełkotliwą i nużącą narracją. Książce przydałaby się solidna kuracja odchudzająca, wtedy może byłaby strawna.
Użytkownik: szlonko 24.01.2012 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję bez bicia, że "... | zsiaduemleko
Nie pierwsza i nie druga - i z pewnością nie ostatnia... choć u mnie taktyka jest najwyraźniej inna. Przeczytałam w bodaj trzy dni (doby raczej, bo dzień się zlewał z nocą, a noc z dniem) - delektując się niepomiernie - o czym świadczyły wypieki na twarzy (i nie przeszkadzały pogłębiające się odcienie cieni pod oczami). Taktyka długiego delektowania - zwłaszcza w odniesieniu do prozy J. Dukaja polega u mnie na cyklicznym powracaniu do jego książek.
Użytkownik: KrS1 26.03.2012 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie pierwsza i nie druga ... | szlonko
Tempo imponujące, tym bardziej że ja nie byłem w stanie przekroczyć setki stron na dzień. Ciało się autentycznie broniło: sennością, bólem oczu, a nawet bólem brzucha. Przedziwne to w sumie było. Może działo się tak dlatego, że przez całą lekturę (może poza ostatnią częścią) nie umiałem ustalić, czy mi się ta książka bardzo podoba , czy też diabelnie mnie irytuje. Zamarzło, że i to, i to.
Użytkownik: Pok 06.05.2012 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Tempo imponujące, tym bar... | KrS1
Mnie szczerze mówiąc też "Lód" często usypiał. Męczące było szczególnie wciąż na nowo powtarzanie tego samego. Akcja także posuwa się ze strasznym mozołem, a książka zupełnie nie potrafiła mnie wciągnąć (jakaś taka nierzeczywista, naładowana sztucznymi emocjami, uczuciami i zachowaniami). O ile rozdział w pociągu mnie jeszcze ciekawił, tak później było już niemal tylko gorzej.
Użytkownik: tomp 02.08.2012 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję bez bicia, że "... | zsiaduemleko
Dzieło genialne i mocne. Raczej nie do poczytania w tramwaju. Świetny pomysł na fabułę. Ciekawe dygresje filozoficzne, które w moim odbiorze w ogóle nie powodują, że książka jest "przegadana" i rozwlekła (bo z takimi opiniami się spotkałem). Szczerze mówiąc, trochę się zasmuciłem, kiedy dobrnąłem do końca. Mógłbym połknąć jeszcze z dwieście stron;)W powieści znalazła się chyba najlepsza scena erotyczna, jaką znam z literatury...;)Subtelna, bez wulgaryzmu. A wszystko rozgrywa się w wyobraźnin Benedykta. Poezja! Kto czytał, ten wie:)
Użytkownik: luckaminski 12.01.2020 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznaję bez bicia, że "... | zsiaduemleko
Język tej powieści jest bardzo męczący. Są powieści pisane trudnym, soczystym językiem - jak proza Prousta - ale tutaj było to tylko i wyłącznie nużące...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: