Dodany: 18.06.2010 19:32|Autor: misiak297

Nie pozwól wyrosnąć niebotycznym górom


Uwielbiam książki Ewy Ostrowskiej. Nie cierpię książek Ewy Ostrowskiej. To tylko pozorne zaprzeczenie. Uwielbiam – bo lubię ambitną tematykę, brak banalności i sprawny warsztat pisarski. Nie cierpię – bo lektura jej książek wystawia mnie na działanie skrajnych emocji, którym nie zawsze chcę podlegać, otwiera oczy na zło ciągle tkwiące w każdym z nas, na bezsens, który ogarnia wszystko dookoła. Nie inaczej jest z powieścią "Między nami niebotyczne góry".

To właściwie opis jednego wieczoru z życia Pawła i Łucji Gąsiorowskich. A może opis jednej ogromnej kłótni, których zapewne wiele słyszały ściany tego domu. W oczach przyjaciół Gąsiorowscy uchodzą za małżeństwo idealne: mąż wychwala Łucję pod niebiosa, ona zaś błyska uśmiechami, pokazując się jako idealna pani domu. Tymczasem w kłótni padają takie słowa:

"Wszystko pomiędzy nami jest kłamstwem. Nasz dom. Ty. Ja. Nasze życie"[1].

Czytelnik od razu zostaje niejako rzucony w koszmarną prawdę. Staje się świadkiem rozgrywki między dwojgiem rozgoryczonych ludzi, rozgrywki, w której niekoniecznie chce uczestniczyć. Przecież brudy pierze się w czterech ścianach, prawda? Wydaje się, że również wolimy naszych znajomych – nawet tych literackich - w ich „publicznych” odsłonach, a tych prawdziwych nie chcemy wcale znać.

Między Łucją a Pawłem po kilku latach nieudanego małżeństwa wyrosły tytułowe niebotyczne góry, które nie pozwalają się porozumieć. Oboje aż kipią emocjami (których ofiarą pada także czytelnik), a przede wszystkim wzajemną nienawiścią. Nie potrafią ze sobą rozmawiać, nagromadziło się zbyt wiele rozczarowań, tłumionej złości, codziennej irytacji. Wydaje się, że ani on, ani ona nie mieli przepisu na prozę życia. Paweł to człowiek na dyrektorskim stanowisku. Jedynie on zarabia pieniądze, a w zamian czyni z żony posługaczkę, każe jej się rozliczać z każdego wydanego grosza. Łucja dawno zarzuciła obiecującą karierę aktorską na rzecz prowadzenia domu i wychowywania dzieci. Staje się jedynie elementem w rzeczywistości „Stół, krzesło, dywan, żona”[2] i ta sytuacja coraz bardziej wykańcza psychicznie – tak samo ją, jak i Pawła. Przecież nie tylko on jest tu winny:

"- Ty idiotko – mówi Łucja. To wyłącznie twoja wina, że jesteś zmęczona. Jeszcze i swoje zmęczenie chcesz przerzucić na niego. On ci nie każe wylizywać parkietów ani prasować nylonowych koszul, ani jechać po cielęcinę aż na rynek – sama sobie każesz, bo pragniesz uspokoić sumienie i na każdym kroku zachowywać pozory nienagannej żony: w ten sposób łatwiej o argumenty przeciwko niemu – zmęczona, zatyrana, ogłupiała od pracy domowej, wtłoczona między garnki, wyrzucona poza nawias życia – oskarżam, sądzę i skazuję. (…) Kto kazał ci z ciężarnym brzuchem wiórkować podłogi, kto urządzał straszliwe awantury w zamian za propozycję: chodźmy na spacer, wybierzmy się na kawę albo do kina – krzycząc o zaległych praniach, oknach porośniętych brudem, pracy, której nie można w żaden sposób ani na chwilę odłożyć! A teraz jeśli bierze kapelusz i mówi: idę na kawę albo: idę się przejść stajesz w oknie, patrzysz za nim jak przechodzi przez podwórze – i płaczesz – i czekasz, a może wróci, może cię znowu poprosi jak dawniej: chodź; ale gdy znika w bramie, nie obejrzawszy się ani razu – przeklinasz go i swoje życie, które ci zmarnował"[3].

Tym samym Ostrowska zdaje się przestrzegać przed jednoznaczną oceną bohaterów. Ostatecznie nie są bestiami i nie zasługują na okazywaną sobie nienawiść, a właśnie na współczucie. To ludzie jeszcze młodzi, a już jakby starzy – na pewno głęboko rozczarowani życiem. Bo przecież nie tak miało być, zapowiadało się zupełnie inaczej:

"Spotykaliśmy się – mówi [Łucja] – malowałam się starannie, wybierałam sukienki, mogłam godzinami przymierzać je przed lustrem: w której mi najładniej? Chciałam być piękna, czuła, łagodna, dobra, wyrozumiała. Rozumiejąca. – Spotykaliśmy się, myśli, on też w czystej koszuli, wypachniony, dobry, czuły, rozumiejący. Uśmiechy, ładne gesty. (…) – Spotykaliśmy się – mówi Łucja – i byliśmy odświętni wyglansowani, odczyszczeni, wywabieni z plam i grzechów. A potem nagle, od dnia, w którym złożyliśmy swoje podpisy na ślubnym akcie (…) święto się skończyło: po domu chodzi mężczyzna w brudnych kalesonach. (…) Dziewczyny nie było, po domu chodziła nagle postarzała, z ciążowymi plamami na twarzy, z wyostrzonym nosem jakaś inna, obca kobieta, rozchełstany szlafrok od rana do wieczora, potargane włosy, stękająca, zawsze wściekła, gdzieś zginął powitalny uśmiech: witała wracającego późnym wieczorem swojego ambitnego męża (…) szczękościskiem, zjadliwymi wymówkami, szantażem"[4].

Powieść Ostrowskiej to bezkompromisowy przykład tygla toksycznych emocji, które nieustannie rozgrywają się pomiędzy najbliższymi sobie ludźmi. Paweł i Łucja, choć zdają się siebie nienawidzić, przecież się kochają (choć musi się stać coś, co wyrwie ich z rutyny, aby powiedzieli sobie „kocham”). Jednak nawet chwilowe ocieplenie emocji zostaje zbezczeszczone jakimś przytykiem czy pretensją – i kłótnia zaczyna się od początku. Ostrowska bezlitośnie bawi się z Czytelnikiem, nie pozostawia złudzeń. Tu nie ma happy endu. Jeśli się wydaje, że ci zagubieni ludzie w końcu odnaleźli ścieżkę porozumienia, to zaraz przyjdzie kolejny zawód, okazja do wytknięcia partnerowi błędu. Mały problem urasta do rangi katastrofy:

"Czy w ogóle wiem, o co my się kłócimy? O to, co zawsze. O wszystko. Jedno słowo, spojrzenie, gest i już kłótnia. Zmarszczka na czole, wydęcie wargi. Ale to ja, ja! nie Paweł. Ten nieskazitelny przedziałek na głowie doprowadza mnie do szału – woła Łucja (…) – Budzę się rano i jestem przerażona: czeka mnie jeszcze jeden dzień do przeżycia, zaraz trzeba »wyskoczyć« do sklepu po mleko, świeże bułki; zaraz rozlegnie się człapanie jego przydeptanych pantofli, zaraz go zobaczę, jeszcze w pidżamie, spodnie opadają, oczy zalepione snem, a już uczesany, nieśmiertelny przedziałek na głowie włoski rozdzielone starannie, dokładnie – Łucja wybucha suchym śmiechem podobnym do szlochu, palce rozbiegają się po stole w panicznej ucieczce; Łucja, pośpiesz się, podaj mi koszulę, gdzie dla mnie skarpetki, co z moim krawatem, ostudź mi kawę, posmaruj bułkę, czemu miodu nie ma, gdzie ser, te jajka są zbyt twarde, nawet jajek na miękko nie potrafisz ugotować? aż wreszcie ubrany w wyjściowy garnitur, koszulę non iron, ze świeżą chusteczką do nosa w kieszeni, skropioną obficie »Przemysławką«, pozostawiając za sobą smugę zapachów, zewnętrznie wyczyszczony, zamyka za sobą drzwi i wtedy zostaję w wielkim domu, sama, zaraz dzieci się obudzą, trzeba je umyć, ubrać, nakarmić"[5].

Na osobną uwagę zasługuje tło, na jakim pokazane zostały te dwie postaci. Ta rzeczywistość – pomimo pięknego dywanu, służbówki czy takich mechanicznych nowinek, jak robot kuchenny – sama w sobie jest koszmarem. Mieszkanie Gąsowskich to nie tylko pole walki z kurzem, nieudanymi obiadami czy wiecznie rosnącym stosem brudnej bielizny, ale również miejsce zimne, wręcz obrzydliwe, w którym nie chciałoby się żyć. Tu nawet dzieci nie mają prawa przytulać pięknych pluszowych misiów (a nuż umorusany dzieciak ubrudzi reprezentacyjną maskotkę?). Ostrowska opisuje wszystko na sposób dosadnie naturalistyczny i wydaje się, że takie drobiazgi jak okruch ciasta czy plasterek pomidora odgrywają w powieści niezwykle doniosłą rolę – podkreślają wszechogarniającą klaustrofobię:

"Skrawek różowawej szynki zwisa z brzegu talerza, kropla majonezu rozlewa się powoli na ostrzu noża – i już do prania, myśli Łucja; jej dłoń jeszcze nie sięgnęła szklanki: palce wpół zgięte drżą przykurczone agresywnie, a jednocześnie bezsilne wobec wzmożonego odruchu niechęci, nawet obrzydzenia, starają się odwlec chwilę, w której będą musiały już nieodwołalnie dotknąć szklanki poznaczonej śliną Pawła, tłustymi śladami jego ust; kropla majonezu pęcznieje jak odwłok sytej gąsienicy, coraz bardziej brzemienna, zaraz spadnie, a dziś wieczorem położyłam czystą serwetę, myśli Łucja"[6].

Łucji i Pawłowi zabrakło wzajemnego zrozumienia, szczerości, wytrwania w walce o związek. Zbyt wiele na nich masek, zbyt mało ciepłych słów. Zbyt są zatwardziali w egoizmie i dumie, aby wyciągnąć rękę do drugiej osoby – czy to z pomocą, czy po pomoc. Można im współczuć, można twierdzić, że sami są sobie winni, można odnaleźć w ich dylematach swoje własne. Na pewno nie sposób przejść obok nich obojętnie. Lektura "Między nami niebotyczne góry" to akt masochizmu – przypomina dobrowolne wystawianie swojej twarzy na ciosy. A jednak po prostu chce się wiedzieć, jak ta kłótnia się skończy.

Ewa Ostrowska wydaje mi się pisarką wciąż za mało znaną. A szkoda. Jej powieści podejmują problemy "z życia wzięte", dodajmy, wzięte z tej ciemniejszej jego strony, o której może nie chce się pamiętać. "Między nami niebotyczne góry" to zatem książka niezwykle wartościowa Pokazuje, że i o partnera trzeba stale dbać, i o związek – nie wolno pozwolić, aby wyrosły w nim tytułowe niebotyczne góry, bo później wzajemne porozumienie nie będzie już możliwe.



---
[1] Ewa Ostrowska, "Między nami niebotyczne góry", wyd. Czytelnik. Warszawa 1974, s. 63.
[2] Tamże, s. 83.
[3] Tamże, s. 51.
[4] Tamże, s. 83-86.
[5] Tamże, s. 71.
[6] Tamże, s. 5.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11398
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: paren 19.06.2010 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam książki Ewy Ost... | misiak297
Świetny tekst, Misiaku! :-)

Książka do schowka.
Użytkownik: misiak297 19.06.2010 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny tekst, Misiaku! :... | paren
Miło mi bardzo, że Ci się podoba:)
Użytkownik: joanna.syrenka 27.05.2011 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetny tekst, Misiaku! :... | paren
Musimy się zobaczyć, bo mam dla Ciebie tą książkę od Misiaka.
Przeczytałam w podróży - faktycznie dobra, niestety prawdziwa do bólu, trochę taka "teatralna" - miałam wrażenie, że uczestniczę w jakiejś szopce, scenie, teatrze niekoniecznie najwyższej próby. Za to nie wiem, kiedy minęła mi podróż między Katowicami, a Wrocławiem :-)
Użytkownik: paren 27.05.2011 07:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Musimy się zobaczyć, bo m... | joanna.syrenka
Świetnie! :-) Będziesz w czwartek w domu Borejków? Już piszę do Ciebie PW. :-)
Użytkownik: agatatera 27.05.2011 07:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Musimy się zobaczyć, bo m... | joanna.syrenka
Syrenko, bądź, bądź :D
Użytkownik: misiak297 27.05.2011 08:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Musimy się zobaczyć, bo m... | joanna.syrenka
Cieszę się, że Ci się podobała. Choć ja tam nie widziałem teatralności. Zaraz po mnie czytała ją osoba z wykształceniem psychologicznym i powiedziała, że świetnie są zachowane te mechanizmy wszystkie uzależnienia psychicznego... Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Ciekaw jestem jak się książka spodoba Renacie:)
Użytkownik: joanna.syrenka 27.05.2011 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że Ci się pod... | misiak297
Wiesz, najbardziej "zgrzytnęła" mi tam postać Teresy - to był taki właśnie typowy "teatralny" zabieg, prawie jak didaskalia - Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
A przedstawienie mechanizmów psychologicznych, tak jak mówiła Twoja znajoma, bez zarzutu.
Użytkownik: alicja225 08.09.2015 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam książki Ewy Ost... | misiak297
Pozwolisz, Misiaku, że zacytuję Twoje słowa: "Lektura "Między nami niebotyczne góry" to akt masochizmu(...)" tyle mam do powiedzenia o tej książce. Nie zmienia to faktu, że dalej będę się "katować", gdy trafi w moje ręce inna książka Ostrowskiej.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.09.2015 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolisz, Misiaku, że za... | alicja225
Masochizm masochizmem, ale widzę, że jego powód doceniłaś analogicznie jak ja!
Użytkownik: alicja225 09.09.2015 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Masochizm masochizmem, al... | dot59Opiekun BiblioNETki
Lubię się czasem podręczyć, a przy Ostrowskiej można to zrobić perfekcyjnie, stąd moja ocena.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 09.09.2015 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię się czasem podręczy... | alicja225
Za chwilę będzie kolejna okazja do dręczenia się - nowa Axelsson chyba od dziś czy od jutra w księgarniach!
Użytkownik: Marylek 09.09.2015 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Za chwilę będzie kolejna ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Od dziś! :)
Użytkownik: alicja225 10.09.2015 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Za chwilę będzie kolejna ... | dot59Opiekun BiblioNETki
A u mnie na półce jeszcze dwie czekają na przeczytanie. Jak żyć z perspektywą, że nie wyrabiam? :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: