Dodany: 13.06.2010 02:23|Autor: kocio

Grać w Chińczyka czy udawać Greka...


Kto jest temu winien... Bo przecież ktoś musi być winien.

Autor? Nie, raczej nie. On po prostu postarał się opisać fascynującą różnicę między sposobem myślenia na Wschodzie i na Zachodzie.

Wschód i Zachód to bardzo obszerne określenia, najszersze makroregiony Ziemi, które intuicyjnie rozumiemy. Na Zachodzie dominują spostrzeganie głównych obiektów, indywidualizm, logika dwuwartościowa oraz rozdzielenie formy od treści, podczas gdy Wschód preferuje postrzeganie kontekstu, wspólnotowość, logikę rozmytą i słaby formalizm myślenia.

Trzeba od razu zastrzec, że to gruba generalizacja, istotna tylko statystycznie, bo np. wszędzie znajdą się ludzie, którzy mają inny sposób widzenia świata niż lokalna większość. Podobnie nie można mówić o ścisłym podziale: Europejczycy, choć zdecydowanie tkwią w zachodnim paradygmacie myślenia, są jednak bardziej "wschodni" niż populacja Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Nisbett zauważa, że te dwa wielkie systemy można wywieść ze starożytnej Grecji oraz starożytnych Chin. Potrafi nawet wskazać, jak warunki naturalne i wynikające z nich typy organizacji społecznej wpłynęły na taki, a nie inny sposób interpretacji świata, i to na poziomie bardzo podstawowym. Samo wyjaśnienie przyczyn nie jest specjalnie istotne dla dalszego wywodu, ale to ciekawa, w dodatku całkiem sensowna koncepcja.

Najważniejsze jest w tej książce wykazanie, jak te dwa ogólne typy myślenia się różnią i (niejako po drodze) że mimo setek lat i zasadniczych zmian oba przetrwały jako nasze dziedzictwo kulturowe (a nie genetyczne - to kolejne niepodkreślane, ale nie tak znów oczywiste twierdzenie). Uczymy się ich już od dziecka - zachodni rodzice nazywają obiekty ("to jest Ala, a to As"), a wschodni mówią głównie o relacjach ("psu jest przyjemnie, bo pani go głaszcze").

Najwięcej miejsca zajmują przykłady wyrafinowanych eksperymentów (często autor maczał w nich palce), które pokazują te odmienności. Na przykład na Zachodzie na obrazku najlepiej widać główny przedmiot, a jego wygląd łatwo odnajduje się w dowolnych innych warunkach. Na Wschodzie, dla odmiany, najwyraźniej widać sens całości (np. "to wygląda jak staw" a nie "tu jest szczupak") i spostrzega się więcej elementów tła.

No dobrze, a co wobec tego jest nie tak? Tych przykładów jest zbyt wiele. Przez dużą część książki trudno się dopatrzyć lasu zza tych drzew, a w dodatku jest to strasznie przewidywalne - zwykle już przy sformułowaniu założeń eksperymentu wiedziałem, jak zareagowali badani z różnych krajów. Jako typowy człowiek Zachodu (w dodatku kibic nauki), szybko złapałem główny schemat i nie miałem problemu w stosowaniu go do kolejnych okoliczności.

Ale czy to błąd autora tekstu? Nie, po prostu rozminęliśmy się oczekiwaniami. On napisał książkę właściwie naukową, w której dokładnie wykazuje, na czym opiera swoje twierdzenia, a ja oczekiwałem lektury popularnonaukowej.

Nie jest to też wina autora okładki (wyd. Smak Słowa, 2009). Graficznie jest bardzo przejrzysta, czytelna i elegancka. Jednak sugeruje, że nie będzie nudno i że będzie to wyłącznie przyjemna podróż...

Tak naprawdę kompletnie nieważne, kto zawinił (może ten, kto zestawił jedno z drugim?), grunt, żeby od razu się spodziewać spisu eksperymentów.

Niemniej koniec jest lepszy. Tu Nisbett odszedł od konkretów i pozwolił sobie na kilka refleksji ogólnych. Dla przyjemności czytelników nie będę zdradzał szczegółów przynajmniej z tych kilku kartek, ale autor zastanawia się tam między innymi, na ile zmiany kulturowej metody myślenia są możliwe i w jakim kierunku rozwiną się stosunki obu tych generalnych schematów.

Ciekawie zauważyć, że ścieżki myślenia wschodniego i zachodniego nie są i nie były całkiem równoległe. Wschód docenia skuteczność zachodniej metody, bo twardo trzymająca się formalizmów nauka przekłada się m.in. na dobre rozwiązania inżynieryjne, a z kolei np. uznanie wpływu więzi na rozwój w psychologii czy teoria świata w skali atomowej, gdzie cząsteczka może znajdować się w stanie nieoznaczonym lub w superpozycji (czyli w więcej niż jednym stanie na raz), w fizyce mają wyraźnie wschodni rodowód.

Polecam, ale ostrożnie. Chyba że ktoś ma bardziej wschodni styl myślenia i zwyczajnie lubi długie listy przykładów...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3040
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Urodzony 31 czerwca 27.05.2013 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Kto jest temu winien... B... | kocio
Zgadzam się z Tobą, że książka jest PRZEpełniona przykładami doświadczeń z przewidywalnymi wynikami. Nie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że jest to właściwie książka naukowa. Taka ocena może zniechęcić wielu czytelników i jako taka, jest dla książki szkodliwa. Ja zdecydowanie kategoryzuję ją (w jakże zachodnim stylu) jako popularnonaukową. Decyduje o tym chociażby użyty język, a co za tym idzie, odprężająca lekkość czytania. Gratka dla amatorów świadomej turystyki dalekowschodniej.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: