Dodany: 22.08.2017 15:47|Autor:

Córki krainy boskiego Mao


„Dzikie łabędzie. Trzy córki Chin” są połączeniem powieści i czegoś w rodzaju dokumentu, bo przytoczona w nich historia rodzinna jest jak najbardziej autentyczna. To opowieść o losach kobiet z jednej rodziny, losach związanych z Chinami: ich kulturą, historią – a historia tego państwa jest bardzo skomplikowana i niejednoznaczna (nie chodzi tu jedynie o Mao, lecz również o okupację japońską czy Kuomintang) – i tradycją, że wspomnę choćby o krępowaniu nóg małym dziewczynkom, ale też o pozycji dziecka płci żeńskiej, a zaraz potem kobiety, żony, matki, konkubiny czy siostry.

Przez lata wiele się zmieniło i zmienia nadal, ale wciąż w kulturze trwają echa wieków. Autorka opowiada historię trzech pokoleń swojej rodziny, a właściwie babki, matki i córki, na tle wydarzeń w Chinach w XX wieku. Było to dla tego kraju stulecie pod każdym względem bardzo burzliwe: wojny, rewolucje, choćby ta kulturalna, ale i cały ciąg przemian społecznych i politycznych, które odcisnęły piętno na wszystkim, co chińskie – od poezji po ludzkie losy.

W tak ogromnym państwie, w którym jednostka nie ma żadnego znaczenia, przetrwanie pojedynczego człowieka zależy od jego siły i woli walki. Przetrwanie rodziny – od determinacji kobiet. Ciekawe jest to, że na przykładzie losów trzech kobiet jesteśmy w stanie zobaczyć coś czasami niezauważalnego. Świat w trakcie trwania i świat w trakcie zmiany. Babka żyje jeszcze w Chinach cesarskich, matka – w maoistowskich, córka (autorka książki) trochę w komunistycznych, trochę we współczesnych, i choć emigruje, zabiera te Chiny ze sobą. Wszystkie one przechodzą przez maoistowską rewolucję i „wielki skok naprzód”, który miał przekształcić Chiny w mocarstwo gospodarcze, a doprowadził do śmierci głodowej co najmniej dziesięciu milionów ludzi.

Cały ten komunistyczny „zgiełk”. Pranie mózgów i posłuszeństwo boskiemu Mao to nie był wybór, to był przymus, ale i wola wyznawców wielkiego wodza. Jak zwykle w takich momentach historii, partia stanowiła jedyny wyznacznik życia, była władzą absolutną, która hołubiła, ale i niszczyła, dawała, ale i odbierała. Miliony ludzi wierzyły w Mao i w jego rewolucję; kto nie wierzył, musiał tę niewiarę zachować dla siebie, inaczej czekał go smutny i straszny koniec. Represje, wyroki śmierci, zabójstwa polityczne, tortury, LAOGAI, czyli obozy pracy – wszystko to tworzy historię państwa, ale też poszczególnych rodzin, a okrucieństwo czynów tym bardziej nas dotyka, im jest bliżej nas. Bardziej boli nas los ludzi, którzy mają twarze niż bezimiennych tłumów, nawet liczonych w milionach.

Jung Chang przybliża nam świat, którego nie znamy, bo przecież wiedza o Chinach nie jest u nas wiedzą powszechną; owszem, coś tam się wie, ale owo „coś tam” to często zaledwie marne stereotypy.

Pozycja ciekawie napisana, prawdziwa do bólu i nad wyraz obiektywna mimo tematu. Tytuły niektórych rozdziałów szokują, a ludzie, którzy żyli w państwie takim jak PRL czy podobnym z pewnością doskonale zrozumieją aluzje i te właśnie tytuły, jak choćby „Kiedy się chce potępić, dowody się znajdą” albo „Wąchanie pierdnięć obcokrajowców wśród zapewnień, że słodko pachną” – czyli nauka angielskiego według Mao. Fascynująca opowieść o tym, w jaki sposób jeden człowiek, Mao Zedong, na oczach świata zniszczył życie jednej czwartej mieszkańców Ziemi tylko dlatego, że miał taki kaprys.

Ciekawa, mądra, pouczająca książka: przekazuje wiedzę nie nudząc; to, co dla nas, Europejczyków, niepojęte i niezrozumiałe ukazuje tak, aby stało się fascynującą lekcją na temat Chin, na temat świata i natury ludzkiej!


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 310
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: