Dodany: 13.04.2017 14:07|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Oszukać system


Na wiki w stylu mało encyklopedycznym o Zamek (Kafka Franz) można przeczytać tak:

"Na temat możliwości interpretacyjnych Zamku można by napisać kilka osobnych grubych tomów."

i parę zdań dalej:

"Jeśli chodzi o polską recepcję Zamku, to trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż większość polskich czytelników widzi w nim ciąg dalszy "Procesu" jako krytyki biurokracji, co jest przekonaniem błędnym, bowiem badacze są zgodni, iż przedstawiona tutaj biurokracja to tylko cieniutkie wieczko, pod którym kryje się prawdziwa głębia utworu."

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_(powie%C5%9B%C​4%87)

Nie wiem, czy moje wrażenia czy przekonania po lekturze są błędne, niemniej mam kilka spostrzeżeń. Niewątpliwie w "Zamku" krytyka biurokracji istnieje - nie jest to jednak satyra, raczej jakiś rodzaj biurokratycznej dystopii. Celnie są ukazane jednak nie tylko same kłopoty szarego człowieka zetkniętego z bezdusznością procedur, administracji, regulaminów, obowiązków urzędowych, ale także niezrozumiała (zapewne także dla Kafki) czołobitność wobec struktur tego typu:

"(...) pomimo całej skromności tego planu tkwiła w nim również i pewna zarozumiałość, gdyż mógł wywołać wrażenie, że chcemy urzędowi dyktować, jak ma sprawy personalne załatwiać, lub że wątpimy, czy urząd z własnego natchnienia potrafi powziąć najlepszą decyzję, choć pewnie dawno już ją powziął, zanim wpadliśmy na myśl, że należy coś tu przedsięwziąć." [272]

Jako żywo przypomina to faszystowski slogan Tutto nello Stato, niente al di fuori dello Stato, nulla contro lo Stato, „Wszystko w Państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu”...

Dodatkowo wskazane jest magiczne myślenie o mechanizmach państwowych, jakże bliskie wszystkim laikom, których moloch zaczepia:

"Wy, pokojówki, przywykłyście do podglądania przez dziurkę od klucza i stąd pochodzi wasz sposób myślenia, gdy ujrzycie naprawdę nic nie znaczący drobiazg, wnioskujecie o całości zarówno wspaniale, jak i fałszywie." [365]

Co do tego molocha: "Zamek" to także ilustracja tego, jak Hobbesowski Lewiatan pożera iluzoryczną "umowę społeczną" Locke'a. K. nie zgadza się na przestawianie go z kąta w kąt, jest jednak bezradny w obliczu przerastających go, niezrozumiałych sił. Co więcej, zderza się z potępieniem, gdy próbuje nawet nie wyłamać się z kieratu dziwacznych zasad postępowania, ale nawet gdy po prostu próbuje dowiedzieć się, czemu tak.

Tknęło mnie jednak coś więcej - K. wcale nie jest jedynie ofiarą systemu czy biurokracji! To nie jest jedynie plucie pod wiatr, nie walka ze zbywaniem i niejasnymi celami zewnętrznego boga-zamku. Bo czyż K. jest choćby rzeczywiście geometrą, za którego jest brany i się podaje?:

"K. zamienił się cały w słuch. A więc zamek mianował go geometrą. Z jednej strony było to dla niego niepomyślne, gdyż świadczyło o tym, że w zamku wszystko potrzebne o nim wiedziano, że rozważono układ sił i beztrosko podjęto walkę. Z drugiej strony jednak było również pomyślne, gdyż dowodziło, że - jak mniemał - nie doceniono go i że będzie miał więcej swobody, niż mógł to z góry przewidywać. A jeżeli uważano, że przez to protekcjonalne uznanie jego zawodu geometry będzie można trzymać go stale w szachu, to zachodziła pomyłka; (...)" [9]

Nie tylko w tej sprawie K. mąci - odbija kochankę Klammowi, Frieda zostaje jego narzeczoną, a tymczasem wcześniej mówi o przymusie powrotu do żony i dziecka!:

"Jeżeli odjeżdża się tak daleko jak ja od żony i dziecka, to chce się przynajmniej coś do domu przywieźć." [10]

Nie mam tu żadnych odpowiedzi, jedynie spostrzeżenia, wskazówki, kolejne znaki zapytania. Uważam jednak, że warto spojrzeć na tę książkę (przyznaję, że męczącą, szczególnie że w jej połowie zaczynamy mieć do czynienia ze strumieniem świadomości w wypowiedziach osób spotykanych przez K. na swej drodze) nie tylko przez pryzmat uciśnionej jednostki, krytyki biurokracji, klimatu klaustrofobicznego życia.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1387
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 25.04.2017 07:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Na wiki w stylu mało ency... | LouriOpiekun BiblioNETki
W Mury milczenia: Cena wyparcia urazów dzieciństwa (Miller Alice) zawarty jest interesujący rozdział pt. "Sztuka poetycka (cierpienia Franza Kafki)", gdzie "Zamek" jest odczytany m.in. jako opowieść o frustracjach dzieciństwa (Kafki).

"Mierniczy K. czuje się (jak dziecko Franz Kafka):
1) wydany na pastwę niezrozumiałych, niejasnych szykan;
2) poddawany stałym niekonsekwencjom;
3) przywoływany (potrzebny), a jednak bezużyteczny;
4) poddawany totalnej kontroli lub zupełnie nie zauważany i opuszczony;
5) upokarzany i wyśmiewany lub pełen nadziei;
6) obarczany niejasnymi zadaniami, które sam musi odgadnąć i
7) stale niepewny, czy odgadł prawidłowo.
Próbuje zrozumieć swoje otoczenie, znaleźć sens w tym chaosie, nieporządku, ale to mu się nie udaje. Kiedy sądzi, że jest wyśmiewanym, okazuje się, że inni traktowali go chyba poważnie, ale kiedy liczy na to, okazuje się głuptasem. Tak się często dzieje z dzieckiem. Rodzice nazywają to grą i bawią się, gdy dziecko na próżno szuka reguł tej gry, których nie chcą mu zdradzić, podobnie jak i filarów swej władzy. I mierniczy w "Zamku" cierpi z powodu niemożności przeniknięcia swojego otoczenia, jak dziecko bez wspierającej, bliskiej osoby; cierpi z powodu bezsensowności biurokracji (zasady wychowawcze), zawodności kobiet i chełpliwości urzędników." [257]

Kolejna, ciekawa interpretacja!
Użytkownik: Rbit 20.05.2017 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Na wiki w stylu mało ency... | LouriOpiekun BiblioNETki
W Umierając żyjemy (Silverberg Robert) główny bohater utrzymuje się z pisania prac studentom. Oto jedna z nich:

"Powieści Kafki

W świecie sennych koszmarów wykreowanym w "Procesie" i "Zamku" tylko jedno jest pewne – główny bohater, znacząco określany przez inicjał K., został z góry skazany na frustrację. Cała reszta jest niejasna i nierzeczywista. W czynszowych kamienicach pojawiają się sale sądowe, zagadkowi strażnicy pożerają cudze śniadanie, mężczyzna uważany za Sordiniego nazywa się Sortini. Główny fakt jest jednak bezsporny – K. przegrywa w swoich próbach zyskania łaski.

Obie powieści mają ten sam temat i podobną strukturę, w obu K. poszukuje łaski i zostaje postawiony wobec faktu, że nie zostanie mu ona udzielona. ("Zamek" jest nie dokończony, ale jego konkluzja wydaje się przejrzysta.) Kafka wprowadza swoich bohaterów w wir akcji na dwa różne sposoby. W "Procesie" Józef K. jest pasywny, aż do chwili nieoczekiwanego powrotu strażników, kiedy wydarzenia wstrząsają nim i zmuszają do działania. W "Zamku" K. jest od początku pokazany jako bohater aktywny, który podejmuje wszelkie możliwe próby dotarcia ze wsi do tajemniczego zamku. Jednak nie czyni tego sam z siebie, lecz zostaje wezwany, nie stanowi więc źródła akcji i z tego punktu widzenia, wydaje się równie pasywny, jak Józef K. Różnica polega na tym, że "Proces" rozpoczyna się we wcześniejszym punkcie strumienia czasu, właściwie w najwcześniejszym możliwym momencie. "Zamek" przestrzega antycznej reguły, która początek akcji umiejscawia in median res – K. odebrał już wezwanie i usiłuje dotrzeć do zamku.

Obie książki rozpoczynają się szybką akcją. Józef K. zostaje aresztowany w pierwszym zdaniu "Procesu", a jego odpowiednik – K. – już na pierwszej stronie przybywa do miejsca, które według niego jest ostatnim przystankiem przed wizytą na zamku. Od tego momentu obaj bohaterowie daremnie walczą, by osiągnąć swój cel. (W "Zamku" chodzi po prostu o to, by wejść na szczyt wzgórza; w "Procesie" K. najpierw próbuje pojąć naturę swojej winy, potem wpadając w rozpacz chce uzyskać uniewinnienie, choć bez zrozumienia.) Obaj w toku akcji coraz bardziej oddalają się od tego. "Proces" osiąga swój punkt kulminacyjny we wspaniałej scenie w katedrze – to chyba najbardziej wstrząsający fragment ze wszystkich powieści Kafki. Bohaterowi pozwolono zrozumieć, że jest winny i nigdy nie dostąpi przebaczenia. Następny rozdział opisujący egzekucję Józefa K. to tylko oczywista konsekwencja poprzednich wydarzeń. "Zamek", mniej kompletny niż "Proces", nie posiada punktu odpowiadającego scenie w katedrze (może Kafka nie potrafił takiego znaleźć?) i dlatego jest artystycznie mniej satysfakcjonujący niż krótszy, bardziej intensywny, ściślej skonstruowany "Proces".

Pomimo ich powierzchownej "nieartystyczności" obie powieści są zbudowane według fundamentalnego, trzyczęściowego rytmu tragedii, który krytyk Kenneth Burke zdefiniował jako – cel, namiętność, poznanie. "Proces" skrupulatniej zachowuje ten schemat niż niekompletny "Zamek". Cel – osiągnięcie uniewinnienia – jest ukazywany poprzez tę tak niszczącą i bolesną namiętność, jakiej może podlegać tylko fikcyjny bohater. Ostatecznie, kiedy Józef K. zostaje odarty z początkowego pełnego buntu, zaufania do samego siebie, zredukowany do przerażonej, nieśmiałej istoty i w sposób oczywisty gotów jest skapitulować wobec siły sądu – wtedy nastąpić powinien finałowy moment poznania.

Osobą, która doprowadza K. do punktu kulminacyjnego, jest klasyczna kafkowska postać: tajemniczy włoski znajomy, który po raz pierwszy odwiedza miasto i ma rozległe układy, dzięki czemu jest kimś ważnym dla banku. Spotykamy tu motyw, który przewija się przez całą twórczość Kafki: niemożność porozumienia między ludźmi. Chociaż Józef K. spędza pół nocy studiując włoski, by przygotować się do wizyty cudzoziemca, ten posługuje się dziwnym, południowym dialektem, którego Józef nie rozumie. Potem – końcowy efekt komiczny – obcy przechodzi na francuski, równie trudny do zrozumienia, a jego sumiasty wąs udaremnia wysiłki Józefa, który próbuje czytać z ruchu warg.

Kiedy K. dociera do katedry, zaproszony przez Włocha (który – co nas nie dziwi – nie stawia się na czas), napięcie rośnie. Józef wędruje przez zimny, pusty i ciemny budynek, oświetlony tylko migającymi z daleka promykami świec. Na zewnątrz coraz szybciej zapada noc. Potem wzywa go ksiądz i opowiada alegorię o odźwiernym. Ale dopiero gdy opowieść się kończy, dochodzimy do wniosku, że w ogóle jej nie rozumiemy. To nie jest prosta historyjka, jak się wydawało na początku. Teraz odsłania się jej złożoność i skomplikowana budowa. Józef i ksiądz długo nad nią dyskutują na wzór dwóch rabinów omawiających fragment Talmudu. Powoli jej implikacje stają się jasne i zarówno my, jak i Józef rozumiemy, że dostrzeże on "blask, jaki bije od wejścia do prawa", gdy jest już za późno.

Strukturalnie w tym momencie powieść się kończy. Józef uzyskał ostatecznie świadomość tego, że uniewinnienie jest niemożliwe, wina dowiedziona, i nie dostąpi on łaski. Jego poszukiwanie jest skończone. Ostateczny element tragicznego rytmu, poznanie, w wyniku którego kończy się namiętność, zostaje osiągnięte.

Wiemy, że Kafka planował dalsze rozdziały ukazujące rozwój procesu Józefa K. w jego różnych stadiach, prowadzących do egzekucji. Biograf autora, Max Brod, mówi, że książka może być przedłużana w nieskończoność. To prawda, natura winy Józefa K. nigdy nie pozwoliłaby mu dotrzeć do Sądu Najwyższego, podobnie jak drugi K. może wędrować aż do skończenia czasu, nigdy nie wchodząc do zamku. Jednak strukturalnie powieść kończy się w katedrze; to, co Kafka zamierzał jeszcze powiedzieć, niczego już nie dodałoby do samopoznania Józefa. Scena w katedrze potwierdza fakt, który znaliśmy od samego początku – uniewinnienia nie ma. Tym odkryciem akcja kończy się.

"Zamek", o wiele dłuższy i luźniej skonstruowany, nie posiada siły "Procesu". Rozwija się powoli. Cierpienie K. nie jest jasno zdefiniowane, a on sam nie stanowi silnej osobowości, tak interesującej z psychologicznego punktu widzenia, jak bohater "Procesu". Józef K., gdy tylko dostrzega niebezpieczeństwo, bierze sprawę w swoje ręce; K. natomiast szybko staje się ofiarą biurokracji. Droga bohatera w "Procesie" biegnie od początkowej bierności, poprzez aktywność, z powrotem do pasywnej rezygnacji, co następuje po epifanii w katedrze. W "Zamku" K. nie przechodzi tak ostrych zmian. Już od pierwszych stron jest aktywny, ale szybko gubi się w sennym koszmarze labiryntu podzamkowej wioski i coraz bardziej popada w poniżenie. Józef K. to postać niemal heroiczna, podczas gdy K. jest ledwo patetyczny.

Obie książki prezentują próbę opowiedzenia tej samej historii. Mówią o człowieku pozbawionym problemów egzystencjalnych, który nagle znajduje się w sytuacji bez wyjścia i po próbach uzyskania łaski, zdolnej go uwolnić, poddaje się. Z dzisiejszego punktu widzenia "Proces" to zdecydowanie większy sukces artystyczny. Jest dobrze skonstruowany, a autor przez cały czas kontroluje materiał. "Zamek" natomiast, a raczej fragment, który posiadamy, to potencjalnie znacznie ważniejsza powieść. Może się w niej zmieścić wszystko, co znamy z "Procesu", i jeszcze dużo więcej. Ale, jak sądzę, Kafka rzucił pracę nad "Zamkiem", ponieważ uznał, że nie ma wystarczających wiadomości, by ją kontynuować. Trudno byłoby mu uchwycić świat "Zamku", z szerokim brueghelowskim obrazem wsi w tle, z taką samą sprawnością, z jaką pokazał miejski światek "Procesu". W "Zamku" brakuje pośpiechu. Nie rozmyślamy zbytnio nad zagładą K., ponieważ jest ona nieunikniona. Józef K. walczy z bardziej namacalnymi siłami i aż do końca mamy złudzenie, że jego zwycięstwo jest możliwe. "Zamek" jest też zbyt ciężki – załamuje się pod własnym ciężarem, jak symfonia Mahlera. Można się zastanawiać, czy Kafka w ogóle posiadał pomysł na zakończenie powieści. Może nigdy nie chciał jej zamykać, każąc K, wędrować po coraz szerszych okręgach. Jego bohater nie miał osiągnąć nawet tragicznej świadomości faktu, że nigdy nie dotrze do zamku. Chyba tu leży przyczyna braku przejrzystej formy tej powieści; Kafka odkrył, że prawdziwa tragedia K., archetypicznego bohatera-ofiary, to nie jego finałowe poznanie własnej klęski, ale to, że K. nigdy nie zbliży się nawet do tej wiedzy. Mamy tutaj do czynienia z tragicznym rytmem, który przewija się przez całą literaturę, uformowanym, by lepiej zobrazować kondycję współczesnego człowieka (odrażającą dla Kafki). Józef K., który w zasadzie osiąga jakiś rodzaj łaski, uzyskuje też prawdziwy wymiar tragiczny. K. po prostu coraz bardziej tonie. Być może według Kafki jest on symbolem współczesnego człowieka, do tego stopnia przygniecionego ogólną tragedią czasów, że nie jest zdolny przeżyć tragedii na poziomie jednostki. K. – to postać patetyczna, Józef K. – tragiczna. Ten drugi jest znacznie bardziej interesujący, lecz autor lepiej chyba rozumiał sytuację tego pierwszego. A dla jego historii nie istnieje żadne zakończenie, może tylko banalny finał, jakim jest śmierć."
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 22.05.2017 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: W Umierając żyjemy główny... | Rbit
Dzięki za ten obszerny fragment - to także interesujące spojrzenie, choć nie dowiemy się pewnie, czy Kafka istotnie o tym wszystkim myślał, pisząc swe powieści. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie cechą wielkiej literatury jest mnogość interpretacji, które po lekturze rodzą się w głowach czytelników, którzy nie potrafią (oraz nie chcą) uwolnić się od myśli o niej.

Co do słów: "A dla jego historii nie istnieje żadne zakończenie, może tylko banalny finał, jakim jest śmierć", to gdzieś trafiłem na zdanie tyczące zakończenia, iż Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

A propos jeszcze słów "załamuje się pod własnym ciężarem, jak symfonia Mahlera" - jestem wielkim miłośnikiem Mahlera, jego symfonie znam tak z filharmonii, jak i z partytur, polecam monografię o jego twórczości Mahler (Pociej Bohdan) , ale nie do końca potrafię znaleźć jakąś symfonię "załamującą się pod własnym ciężarem" - cóż to może znaczyć?? Owszem, VI. symfonia "Tragiczna" ma prawdziwie porażający finał (i nie chodzi tu jedynie o jego rozmiary - 26 minut, czy zamykające symfonię paruminutowe smorzando, zaakcentowane potężnym akordem tutti w końcówce), lecz raczej jest to muzyka żywiołowa, motoryczna, w której nie ma zbędnej nuty czy frazy! Czymże jest więc owo "załamanie pod własnym ciężarem"?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: