Na wiki w stylu mało encyklopedycznym o
Zamek (
Kafka Franz)
można przeczytać tak:
"Na temat możliwości interpretacyjnych Zamku można by napisać kilka osobnych grubych tomów."
i parę zdań dalej:
"Jeśli chodzi o polską recepcję Zamku, to trzeba zwrócić uwagę na fakt, iż większość polskich czytelników widzi w nim ciąg dalszy "Procesu" jako krytyki biurokracji, co jest przekonaniem błędnym, bowiem badacze są zgodni, iż przedstawiona tutaj biurokracja to tylko cieniutkie wieczko, pod którym kryje się prawdziwa głębia utworu."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_(powie%C5%9B%C4%87)
Nie wiem, czy moje wrażenia czy przekonania po lekturze są błędne, niemniej mam kilka spostrzeżeń. Niewątpliwie w "Zamku" krytyka biurokracji istnieje - nie jest to jednak satyra, raczej jakiś rodzaj biurokratycznej dystopii. Celnie są ukazane jednak nie tylko same kłopoty szarego człowieka zetkniętego z bezdusznością procedur, administracji, regulaminów, obowiązków urzędowych, ale także niezrozumiała (zapewne także dla Kafki) czołobitność wobec struktur tego typu:
"(...) pomimo całej skromności tego planu tkwiła w nim również i pewna zarozumiałość, gdyż mógł wywołać wrażenie, że chcemy urzędowi dyktować, jak ma sprawy personalne załatwiać, lub że wątpimy, czy urząd z własnego natchnienia potrafi powziąć najlepszą decyzję, choć pewnie dawno już ją powziął, zanim wpadliśmy na myśl, że należy coś tu przedsięwziąć." [272]
Jako żywo przypomina to faszystowski slogan Tutto nello Stato, niente al di fuori dello Stato, nulla contro lo Stato, „Wszystko w Państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu”...
Dodatkowo wskazane jest magiczne myślenie o mechanizmach państwowych, jakże bliskie wszystkim laikom, których moloch zaczepia:
"Wy, pokojówki, przywykłyście do podglądania przez dziurkę od klucza i stąd pochodzi wasz sposób myślenia, gdy ujrzycie naprawdę nic nie znaczący drobiazg, wnioskujecie o całości zarówno wspaniale, jak i fałszywie." [365]
Co do tego molocha: "Zamek" to także ilustracja tego, jak Hobbesowski Lewiatan pożera iluzoryczną "umowę społeczną" Locke'a. K. nie zgadza się na przestawianie go z kąta w kąt, jest jednak bezradny w obliczu przerastających go, niezrozumiałych sił. Co więcej, zderza się z potępieniem, gdy próbuje nawet nie wyłamać się z kieratu dziwacznych zasad postępowania, ale nawet gdy po prostu próbuje dowiedzieć się, czemu tak.
Tknęło mnie jednak coś więcej - K. wcale nie jest jedynie ofiarą systemu czy biurokracji! To nie jest jedynie plucie pod wiatr, nie walka ze zbywaniem i niejasnymi celami zewnętrznego boga-zamku. Bo czyż K. jest choćby rzeczywiście geometrą, za którego jest brany i się podaje?:
"K. zamienił się cały w słuch. A więc zamek mianował go geometrą. Z jednej strony było to dla niego niepomyślne, gdyż świadczyło o tym, że w zamku wszystko potrzebne o nim wiedziano, że rozważono układ sił i beztrosko podjęto walkę. Z drugiej strony jednak było również pomyślne, gdyż dowodziło, że - jak mniemał - nie doceniono go i że będzie miał więcej swobody, niż mógł to z góry przewidywać. A jeżeli uważano, że przez to protekcjonalne uznanie jego zawodu geometry będzie można trzymać go stale w szachu, to zachodziła pomyłka; (...)" [9]
Nie tylko w tej sprawie K. mąci - odbija kochankę Klammowi, Frieda zostaje jego narzeczoną, a tymczasem wcześniej mówi o przymusie powrotu do żony i dziecka!:
"Jeżeli odjeżdża się tak daleko jak ja od żony i dziecka, to chce się przynajmniej coś do domu przywieźć." [10]
Nie mam tu żadnych odpowiedzi, jedynie spostrzeżenia, wskazówki, kolejne znaki zapytania. Uważam jednak, że warto spojrzeć na tę książkę (przyznaję, że męczącą, szczególnie że w jej połowie zaczynamy mieć do czynienia ze strumieniem świadomości w wypowiedziach osób spotykanych przez K. na swej drodze) nie tylko przez pryzmat uciśnionej jednostki, krytyki biurokracji, klimatu klaustrofobicznego życia.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.