Książka bardzo polityczna
Recenzuje: Marta Rojewska (atram_ent)
To moje pierwsze spotkanie z Chyłką i Zordonem. Na pytanie, dlaczego zaczęłam od piątej części odpowiem w typowo kobiecy sposób: bo tak. Tym natomiast, którzy chcieliby wiedzieć, czy kolejność tomów jest istotna, odpowiadam: nieszczególnie; w fabule pojawiają się nawiązania do poprzednich części, ale w taki sposób, że wiadomo, o co chodzi, ewentualnie nie ma to większego znaczenia dla bieżącej opowieści.
Joanna Chyłka – prawniczka, partnerka w kancelarii adwokackiej Żelazny & McVay. Po licznych przejściach życiowych, czasem spowodowanych autodestrukcyjnym charakterem, a czasem niesprzyjającymi okolicznościami. (Pozornie) ignoruje wszystkich i wszystko, z życiowymi zasadami na czele. Odznacza się ciętym językiem, ironicznym podejściem do świata oraz doskonałą znajomością twórczości Iron Maiden i podobnych zespołów.
Kordian Oryński, zwany przez Chyłkę Zordonem – prawnik na progu kariery, czyli z wiszącym nad nim mieczem Damoklesa w postaci egzaminu aplikacyjnego. Miłośnik „kawopodobnych napojów” w postaci karmelowego latte na mleku sojowym (co daje Chyłce powód do nieustających drwin), papierosów i zdrowej żywności. Niegdyś aplikant Joanny, obecnie już nie, ale wciąż dla niej pracujący.
Chyłka zostaje zatrudniona do sprawy, przed którą większość prawników uciekłoby z krzykiem, jako że nie sposób takiej wygrać. W Warszawie zatrzymano Fahada Al-Jassama, w jego mieszkaniu zostały znalezione materiały wybuchowe, które miały posłużyć do przeprowadzenia zamachu w Złotych Tarasach, centrum handlowym w śródmieściu stolicy. Co więcej, zachodzi podejrzenie, że Al-Jassam to w istocie Przemek Lipczyński – adoptowany syn dwójki Polaków, który zaginął przed kilkoma laty w czasie wakacji w Egipcie. Sposób działania policji i służb pozostawia wiele do życzenia. Fahad nie dość, że milczy jak zaklęty w sprawie szczegółów swojego życia, to jeszcze wypiera się samego przestępstwa i związku z Lipczyńskimi. Chyłka i Oryński zaczynają własne śledztwo i przygotowania do procesu. W międzyczasie dzieje się wiele dziwnych rzeczy, kolejne osoby stają się obiektem napaści, a każdy, kto w tej sprawie się pojawia, ma niejasne intencje. Wynik procesu sądowego wydaje się z góry przesądzony.
Początkowo miałam wrażenie, że Mróz pisał tę powieść wiecznie się gdzieś śpiesząc i niejako z doskoku – krótkie zdania, jakieś takie pośpieszne właśnie. Z czasem się do tego przyzwyczaiłam i dochodzę do wniosku, że styl jest podobny do samej Chyłki – niezbyt staranny i porywczy.
W fabule pojawia się wiele nawiązań do bieżącej sytuacji politycznej w Polsce; główne dotyczą ustaw inwigilacyjnej i o konfiskacie rozszerzonej, a także kwestii polityki wobec imigrantów. Wspomniane ustawy, zmienione w 2016 roku z inicjatywy rządu, znacznie rozszerzają uprawnienia służb (policji, ABW itd.), pozwalając im na dużo większy nadzór nad obywatelem i ingerencję w jego prywatność. Zawarte w książce wątpliwości dotyczące zakresu zmian wpisują się w wieloletni spór o granice prywatności i możliwości działania państwa w sytuacji zagrożenia dla bezpieczeństwa wewnętrznego oraz przeciwdziałania przestępczości. Sytuacja imigrantów wyznających islam w Polsce oraz ksenofobiczne lub rasistowskie zachowania to kolejny gorący temat ostatnich miesięcy, ze względu zarówno na masowy napływ ludzi z tej grupy do Europy, jak i terroryzm będący efektem działania tzw. Państwa Islamskiego. Uczynienie przez autora tych dwóch kwestii osnową fabuły jest ciekawą formą zabrania głosu w dyskusji. Zwłaszcza że Mróz dosyć wyraźnie (choć ustami swoich bohaterów) podkreśla, iż mamy w kraju nad Wisłą wyraźny problem, skoro w pewnych (i to wcale nie niszowych) kręgach każdy muzułmanin jest traktowany jak potencjalny podejrzany o terroryzm.
Cóż więcej można powiedzieć... Generalnie jest to bardzo dobry thriller prawniczy o odpowiednim tempie akcji. W notce biograficznej na okładce (Czwarta Strona, 2017) jest informacja, że Remigiusz Mróz musi, dla własnego dobrego samopoczucia, napisać dziennie 10-15 stron – w efekcie w niespełna trzy lata ukazało się pięć powieści, każda licząca po 400-600 stron. Zadaniem dla mnie jest niewątpliwie przeczytanie pozostałych części – w celu sprawdzenia, czy są równie dobre, czy może lepsze od „Inwigilacji”.
Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Inwigilacja
Wydawca: Czwarta Strona, 2017
Liczba stron: 590
Ocena recenzenta: 5/6
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.