Jakiś czas temu oglądałam w telewizji program, który przedstawiał wytłumaczenie sytuacji opisanych w Biblii. Wypożyczając książkę Świderkówny miałam nadzieję na rozwinięcie tej tematyki. Jednakże, jak sama autorka wspomina już na początku, nie jest to cel główny tej pozycji. Nie zgadzam się z autorką, że próba logicznego wyjaśnienia przedstawionych sytuacji jest bezsensowna ze względu na to, iż osoby, które pisały Biblię, nie miały na myśli stworzenia kroniki czy też bibliografii, ale spisanie swej ideologii. Jednak w takim wypadku czymże różni się Biblia od chociażby mitologii greckiej? Dlatego właśnie cały zbiór można potraktować jako życzliwą, kolejną interpretację tekstów biblijnych, bez związku z prawdą historyczną. Życzliwą dlatego, iż ma trafić przede wszystkim do osób niewierzących, które żądne wiedzy pragną dowiedzieć się, czym jest Biblia, lub też początkujących wierzących, dla których Biblia wciąż w pewnych punktach stanowi zagadkę. Mnie jednak nie przekonuje argumentacja autorki, która, mam wrażenie, pragnie nam wmówić, że na przykład w tekstach biblijnych nakazana jest miłość do zwierząt i równouprawnienie. Jak to może być prawda, skoro wiadomo, że Kościół katolicki ma na ten temat totalnie inną teorię i praktykę? Dlatego właśnie książka może być traktowana twyłącznie jako ciekawostka, kolejna interpretacja Pisma Świętego, z, tutaj muszę to przyznać, bardzo dobrym wstępem rysującym ówczesną rzeczywistość.