Dodany: 24.01.2017 12:53|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Książka: Obywatel kultury
Havel Václav

1 osoba poleca ten tekst.

Z teki wyjątkowego obywatela



Recenzent: Dorota Tukaj


Václav Havel to postać wyjątkowa i przez tę swoją wyjątkowość nieco poszkodowana: niewielu jest literatów, którzy zyskali tak dużą popularność za sprawą swoich dokonań pozaliterackich, podczas gdy ich twórczość pozostała na marginesie. Kiedy zajmował się głównie pisaniem dramatów, prawie nie wystawiano ich w jego ojczyźnie, i co za tym idzie, także w krajach ościennych; kiedy został prezydentem Czechosłowacji, a potem wydzielonych z niej Czech, więcej uwagi poświęcano jego posunięciom politycznym i życiu prywatnemu niż temu, co pisał.

W Polsce jego najbardziej znane utwory dramatyczne wydano m.in. w tomiku „Teatr” z 1991 roku, opublikowano też kilka zbiorów esejów. „Obywatel kultury” stanowi na tym tle nieco nietypową mieszaninę, zawierającą próbki najrozmaitszego gatunku prozy (szkice wspomnieniowe, eseje krytycznoliterackie i polityczno-filozoficzne, felietony, przemówienia wygłaszane podczas kadencji prezydenckiej, kilka miniopowiadań satyrycznych) i poezji, które wyszły spod pióra Havla w ciągu pół wieku, od lat 50. aż do końca jego prezydentury. Można się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby poukładać je w porządku chronologicznym, co pozwoliłoby czytelnikowi śledzić ewolucję warsztatu pisarskiego Havla w czasie, zamiast – jak to zrobił redaktor wyboru – podzielić na kategorie tematyczne. Z drugiej strony, i tak po przeczytaniu jesteśmy w stanie odtworzyć sobie w myśli fragmenty twórczej drogi autora.

Jak prawie każdy, kogo za młodu urzekła literatura, przyszły prezydent Czech zaczynał od wierszy. Przy czym, jeśli kiedykolwiek – jak to młodzi mają w zwyczaju – pisywał romantyczne peany na cześć pięknych niewiast, równie pięknej przyrody lub chwalebnej historii, ujęte w klasyczne metrum, to starannie zadbał, by nie zostało po nich śladu; pierwsze publikowane utwory poetyckie są całkiem współczesne w formie i bez śladu oklepanej tematyki, a niektóre, jak np. „Dwa listy” czy nieco późniejsze „Druga część »Zamku«” i „Słodko śpij”, urzekają umiejętnością zamknięcia celnych przemyśleń w stosunkowo lapidarnych słowach. Szybko jednak zarzucił ten gatunek, by eksperymentować z poezją graficzną, która w rzeczywistości była raczej grafiką z wykorzystaniem języka niż poezją sensu stricto; nie sposób nie docenić niektórych doskonałych pomysłów, np. ułożenia więziennej kraty z powtarzanego wielokrotnie słowa „wolność”, ale po kilku tego rodzaju rysunkowych żartach zaczyna człowiekowi brakować tekstu, który można by przeczytać, a nie obejrzeć. Pochodzące z dość wczesnego okresu kariery literackiej Havla pojedyncze teksty prozą (zwłaszcza „Azymut” i „Pięć bajeczek dla małych i dużych”) zdradzają zamiłowanie do absurdu, groteski, czarnego humoru, które, jak wiemy, znalazło pełniejsze odzwierciedlenie w jego sztukach teatralnych. Ale próbek twórczości dramatycznej tu nie ma. Przechodzimy więc do publicystyki, której dominujące motywy nie pozwalają nam zapomnieć, że, po pierwsze, autor przez całe życie pozostał człowiekiem teatru, po drugie – sporą część tego życia zmuszony był spędzić w kraju o systemie narzucającym artystom środki wyrazu i sposób myślenia, a nieposłuszeństwo karzącym szykanami (w tekście z roku 1986 Havel wyznaje: „już od siedemnastu lat moje sztuki nie mogą być w kraju wystawiane, a kiedy grają je za granicą, to od siedemnastu lat nie mogę ich zobaczyć”[1]). Idealnym odbiorcą tej części „Człowieka kultury” jest więc czytelnik, który interesuje się teatrem na tyle, by nie sprawiały mu dyskomfortu poznawczego dywagacje na temat technik scenicznych, jest dostatecznie dobrze zorientowany w realiach minionej epoki (i chociaż trochę w literaturze czeskiej z tamtych lat), ponadto zaś ma dostateczne poczucie humoru, by zorientować się, że „Publiczny Teatr Marzeń” i „W.P.K.A.” to teksty satyryczne, a nie wykładające serio poglądy autora. Dalej, powinien mu być nieobcy specyficzny język publicystyki krytycznoliterackiej, bo inaczej nie do przebrnięcia będą dlań fragmenty takie jak te: „(…) postrzegają rzeczy wyłącznie jako figury na szachownicy apriorycznego i w zasadzie abstrakcyjnego schematu dialektycznego”[2]; „Z kolei trendy lettrystyczne uwypuklają i demaskują szyfry komunikacyjne jako takie (…)”, „(…) dokonać systematycznej weryfikacji prymarnej płaszczyzny swych konwencji komunikacyjnych, tj. języka. Nie kwestionuje przez to funkcji semantycznej języka: odbiera mu tylko skonwencjonalizowaną semantykę (…)”[3].

Dla czytelnika nieidealnego także mimo wszystko coś pozostaje, bo prawie w każdym tekście trafia się jakaś myśl warta przeanalizowania, przytaknięcia, zapamiętania, na przykład:

„(…) istnieją filmy, w których – jak się zdaje – dominuje żarliwa chęć bycia sztuką, w miarę możliwości nowoczesną. (…) Ich usilna wola bycia sztuką emanuje z każdego kadru i – paradoksalnie – im mocniej owa wola emanuje, tym mocniej trącą fałszem i mniejszą autentycznością (…)”[4];
„Skoro telewizja wkracza do naszej kuchni z przypochlebiającym się szacunkiem dla jej atmosfery, to nie można się dziwić, że coraz częściej także nasza kuchnia musi wkraczać do telewizji; czerpiąc z banału naszego życia, telewizja pomaga ten banał tworzyć, a tworząc go, coraz więcej też z niego czerpie”[5];
„Czasem można się zetknąć z czymś, co należałoby nazwać sekciarskim stosunkiem do »kultury równoległej«, czyli z poglądem, że co nie krąży jedynie w maszynopisie lub nie zostało nagrane prywatnie, musi być złe – i że już sam fakt, że kogoś nie drukują, nie grają publicznie albo nie wystawiają, uważany jest za zasługę lub zaszczyt, podczas gdy zjawisko odwrotne zawsze i automatycznie znamionuje upadek moralny i duchowy, jeżeli nie wprost zdradę”[6];
i, na koniec:
„Pisarz może pisać o miłości, zazdrości, sukcesach życiowych, o ludzkich namiętnościach, przyrodzie, swoim dzieciństwie, o Bogu i o schizofrenii; może w swoich utworach filozofować, psychologizować, trzymać się faktów i wymyślać alegorie; może być opętany najdziwaczniejszymi i najbardziej wymyślnymi projektami estetycznymi – ale jeśli jest prawdziwym pisarzem, nigdy nie ucieknie przed jedną rzeczą. Przed historią. Przed sytuacją społeczną. Przed swoją epoką. Czyli, właściwie, przed polityką. Kiedy popatrzymy na wielkie dzieło literackie, zawsze wcześniej czy później stwierdzimy, że w jakiś sposób – choćby pośredni, zawiły i ukryty – mówi coś o historii społeczeństwa, o kulturze, cywilizacji, o ogólnym procesie duchowym czy społecznym. (…) Można wprawdzie na siłę stworzyć utwór literacki, który będzie udawał, że wszystko w nim się rozgrywa bez tła historycznego, »ot, tak sobie«, samo przez się, lecz taki nacisk – czy to dokonywany przez cenzurę, czy przez samego autora – zawsze zdecydowanie wychodzi utworowi na szkodę, ponieważ (…) pozbawia go w rezultacie wszystkiego: siły, autentyczności, wiarygodności, piękna”[7].

To właśnie te proste, wyraziste, mądre przemyślenia sprawiają, że do „Obywatela kultury” zajrzeć warto, choćbyśmy nawet nie mieli go przeczytać w całości.


---
[1] Vacláv Havel, „Daleko od teatru”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, w: tegoż, „Obywatel kultury”, wyd. Agora SA, 2016, s. 44.
[2] Vacláv Havel, „O dialektyce metafizycznej”, przeł. Jan Stachowski, tamże, s. 59.
[3] Vacláv Havel, „O konwencjach, informacji i kodzie”, przeł. Jan Stachowski, tamże, s. 89.
[4] Vacláv Havel, „Rozważania o półinteligencji”, przeł. Jan Stachowski, tamże, s. 69.
[5] Vacláv Havel, „Śpiewa cała rodzina”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, tamże, s. 110.
[6] Vacláv Havel, „Sześć uwag o kulturze”, przeł. Piotr Godlewski, tamże, s. 124.
[7] Vacláv Havel, „Krzyk olśnienia” przeł. Joanna Goszczyńska, tamże, s. 206-207.






Autor: Vacláv Havel
Tytuł: Obywatel kultury
Tłumacze: Piotr Bratkowski, Leszek Engelking, Piotr Godlewski, Joanna Goszczyńska, Tomasz Grabiński, Jacek Ilg, Andrzej S. Jagodziński, Zbigniew Machej, Jan Stachowski
Wydawnictwo: Agora SA, 2016
Liczba stron: 448

Ocena recenzenta: 4,5/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 975
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: