Dodany: 24.11.2016 20:58|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

2 osoby polecają ten tekst.

Jergović "Wilimowski"


"Wilimowski" jest powieścią tylko dobrą. A może długim opowiadaniem? "Tylko", bo spodziewałem się czegoś naprawdę wielkiego. Z dwóch przyczyn.

Pierwsza jest dość oczywista - Jergović to w tej chwili chyba najważniejszy i najciekawszy pisarz postjugosłowiański, a co jak co, pisać to oni zawsze (czyli w Polsce od lat 70., kiedy się pojawiły na większą skalę przekłady, czasem niezrozumiale niezgodne z bratnią doktryną - kto czytał "Bohatera na ośle" ten wie, o co mi chodzi) potrafili, więc na taki tytuł to sobie trzeba nielicho zapracować. Choć uwaga - głoszę to zdanie niejako przedwcześnie, nie znając dwóch jego ponoć najistotniejszych książek, czyli "Srdy" i "Ruty", bo się zwyczajnie boję do nich zajrzeć.

Po tym co czytałem mogę jednak stwierdzić, że Jergović ciągle wraca do momentu, próbuje go literacko uchwycić, kiedy to co uznane za normalne i zwyczajne, nagle, niby niespodziewanie, zmienia się w swoje przeciwieństwo. Ten moment zmiany tyleż go przeraża, co fascynuje. I co ważne, niby pisze z perspektywy oddalonego czasem lub przestrzenią obserwatora, ale w jego książkach powraca przekonanie, że to się może stać w każdej chwili, i w każdym miejscu na świecie. I nawet można, choć nie ze 100% pewnością, prześledzić przyczyny, tyleż racjonalne, co nie, takiego "nagłego" wybuchu.

U Jergovicia te momenty wybuchu są niemal symbiotycznie związane z kwestią tożsamości. Dla pisarza konieczność ciągłego potwierdzania swej tożsamości jest zachowaniem szalonym, ale tryby współczesności kierują się swoją logiką i dlatego np. żeby "być Chorwatem", trzeba mieć za sobą chrzest, oczywiście w katolickim kościele, co tragikomicznie zrelacjonował w "Ojcu". Z tej perspektywy "Wilimowski" sprawdza się podwójnie, bo nie tylko dzieje się rok przed wybuchem (formalnie) drugiej wojny światowej, ale też za tytułowego bohatera ma człowieka (z) pogranicza.

I tutaj dochodzimy do drugiego powodu mej ekscytacji - za wyrośniętego bajtla byłem Ernestem Wilimowskim zafascynowany. Międzywojenny reprezentant Polski, chłopak etnicznie i kulturowo nie do sklasyfikowania, ofiara - ale czy też nie beneficjent? - przynajmniej dwóch narodów. Podobno jedyny Polak, który naprawdę mógł zostać najlepszym piłkarzem świata. Przeczytajcie ostatnie zdanie, powoli, w zasadzie każde słowo mógłbym opatrzyć cudzysłowem lub pytajnikiem, ale ta niepewność sądu tylko zwiększa jego legendę.

Nadal mam do niego słabość, rozumiem dlaczego akurat ta tożsamość ma na Górnym Śląsku silny potencjał mitotwórczy, ale teraz mam też wrażenie, że temu chłopakowi nadaje się dziś znaczenia, o jakich by nigdy nie pomyślał, choć - podobno - zdarzało mu się w późnych już latach fałszować życiorys. To jest kwestia na zupełnie inną notkę, tu muszę zaznaczyć - chorwacki (?, no właśnie...) pisarz akurat Wilimowskiego traktuje dość życzliwie i z taktem, może raz zanadto przyginając "go" do literatury.

Nie będę streszczał fabuły, choć nie do końca jest co - to krótka powieść, nie tyle chodzi w niej o akcję, a o nastrój; tyle zdradzę, że w centrum znajduje się mecz rozgrywany w czerwcu 1938 roku w Strasbourgu, wtedy - co istotne, jak podkreśla autor - akurat mieście francuskim, podczas mistrzostw świata, przegrany przez Polskę 5:6, po dogrywce i szaleństwie strzeleckim dwóch graczy, właśnie Wilimowskiego i czarnoskórego Brazylijczyka Leônidasa. I tu mój zapał opadł po raz pierwszy.

Jergović kilka razy naciąga fakty, chyba po to, by podrasować literacko swój utwór, niby nic wielkiego, ale dla człowieka, który czytał sporo o tym meczu (tu trzeba wspomnieć, że w 90% polska wiedza o tym meczu jak i międzywojennym futbolu to efekt ciężkiej roboty Andrzeja Gowarzewskiego, dziennikarza zasłużonego, choć specyficznego) jednak irytujące:

1. W meczu tym na jedenastu piłkarzy po polskiej stronie zagrało ośmiu polskich Niemców lub niemieckich Polaków, ale akurat Fryderyk Scherfke nie był Górnoślązakiem, a poznaniakiem. Podobno zresztą jego rodzina do Wielkopolski przybyła jeszcze za I Rzeczpospolitej, w akcji migracyjnej w połowie XVIII wieku. Podobno rzeczywiście był kierowcą w gestapo, ale podobno też wyciągał ludzi z transportów.

2. Składy podane przez pisarza są kompletnie wymieszane...

3. ... może dlatego, by móc efektownie zestawić Wilimowskiego z antycznymi herosami Leônidasem i Hérculesem. Tyle że Hércules nie był obrońcą, a napastnikiem (skrzydłowym), rywalizować z Ezim mógł, ale częściej walczył z nim piłkarz o nie tak efektownym przydomku: obrońca Domingos de Guia, ale lepszy piłkarz, do dziś wymieniany czasem w jedenastkach wszech czasów Brazylii. Jego syn, albinos, był klubową legendą, ale w kadrze się nie nagrał - w 74 przegrał spotkanie o brąz z Polakami.

4. Rywalizacja nie musiała się zakończyć w dogrywce, ba, nawet nie tego dnia, bo w przypadku remisu po 120 minutach odbyłoby się dodatkowe spotkanie.

5. Tu już powoli wstępujemy na obszar interpretacji, ale moim skromnym zdaniem autor przedwcześnie usuwa Wilimowskiego z "historii powszechnej" (to akurat cytat), bo był jeszcze jeden mecz, symbolicznie zapisany w historii Polski może nawet bardziej niż ten z Brazylią. 27 sierpnia 1939 roku, w "tę ostatnią niedzielę" Polska grała z Węgrami, wówczas absolutną światową czołówką i po jeszcze bardziej wariackim, sądząc z relacji, popisie Wilimowskiego, wygrała 4:2.

Może te drobnostki sprawiły, że nie potrafiłem też, tym razem, łyknąć wszystkich tez - bo momentami Jergović stosuje eseistyczne chwyty - autora. Są przepięknie napisane (przetłumaczone), co trzy strony można by urządzać wypiski, ale po chwili zastanowienia wzbudzały we mnie chęć buntu: "to nie do końca tak było! Chorwacie Drogi, jesteś czasem zbyt łaskawy dla mych przodków [bo to są moi przodkowie], ale czasem też zbyt bardzo upraszczasz wydarzenia...".

Ponadto Jergović pozostawił, znowu moim zdaniem, "Wilimowskiego" trochę niedopracowanego. Jak na opowiadanie otworzył zbyt wiele wątków, jak na powieść - zbyt szybko je uciął. Ale lubię wszystkich bohaterów, w jakimś stopniu nawet tych okrutnie skarykaturowanych wieśniaków. Co nie zmienia też faktu, że przeczucia pisarza względem, nazwijmy to: zwyczajnego okrucieństwa rzeczywistości, stają się znowu aktualne.

Bo Jergović to naprawdę pisarz ważny.

---
Wilimowski (Jergović Miljenko)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 527
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Pingwinek 28.01.2018 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wilimowski" jest powieśc... | adas
Wdzięczna Ci jestem ogromnie za wypunktowanie błędów autora. Ich kaliber rodzi we mnie pewien zawód. Choć książka niezaprzeczalnie ma swój urok.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: