Dodany: 26.10.2016 17:31|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

3 osoby polecają ten tekst.

W krainie ptaków i opowieści - Arczil Kikodze „Ptaki i ludzie”


Niewiele wiem o Gruzji, tyle tylko, że jest to niewielki górzysty kraj gdzieś na Zakaukaziu. Pisał o nim w swoich reportażach Ryszard Kapuściński, o wojennych zawieruchach po upadku radzieckiego kolosa było przez pewien czas głośno, ale i u nas wtedy było gorąco, więc te informacje przemknęły mi niemal niezauważone. Pozostało w pamięci kilka nazwisk, których nawet nie próbowałabym zapisać i obrazy Niko Pirosaniego.

Śladów Gruzji, wielkiej Gruzji, bo przecież o wielkości nie świadczy zajmowany obszar i liczba ludności, można (i trzeba) poszukiwać w przeszłości – jak dalekiej, dowiedziałam się dopiero czytając i idąc śladami znalezionymi w książce gruzińskiego pisarza Arczila Kikodze „Ptaki i ludzie”. Chociaż to literacka fikcja i dotyczy czasów współczesnych, to nie tylko ludzie i ptaki są jej bohaterami, lecz również historia i miejsca, zarówno twory natury jak człowieka. Trudno się oprzeć i nie podążyć za słowami by zobaczyć własnymi oczyma – choćby tylko na zdjęciach – pojawiające się w powieści obrazy.

„Ten moment za każdym razem przyprawia mnie o drżenie serca. Ostatnie wzniesienie, jałowy krajobraz, nagle pagórkowata wyżyna kończy się i stajemy na krawędzi niecki otoczonej płaskowyżem. Rozpościera się stąd widok na położony w dole Park Narodowy Waszlowani, coś w rodzaju afrykańskiej sawanny porośniętej jasnym lasem drzew pistacjowych”[1].

Pretekstem do ukazania piękna Gruzji, tym razem cudów stworzonych przez człowieka, staje się wypowiedziana z przymrużeniem oka opinia narratora o naturze obserwatorów ptaków:

„Obserwatorzy skrzydlatych stworzeń to szczególny rodzaj ludzi. Nie widzą nic poza ptakami, może czasem rzucą okiem na jakieś zwierzę… Wejdą na Wardzię i zejdą z powrotem, nie dostrzegając nic prócz kowalika skalnego i niebieskiego nagórnika. W Dawid Garedżi nie zapytają ani o wiek, ani o pochodzenie pustynnych fresków, będą się gapić na skalne wróble i kołujące po niebie sępy płowe i egipskie”[2].

Wróćmy jednak do ludzi…

Narratorem powieści i jednym z bohaterów jest bezimienny przewodnik – alter ego autora(?) – który oprowadza po gruzińskiej ziemi miłośników ptaków, którzy przybywają tam ze wszystkich stron świata jako do jednej z ostoi ptactwa wszelakiego w ilościach ogromnych, choć coraz mniej licznych dzięki ludzkim staraniom. Bohater lubi wysłuchiwać ludzkich historii, ale prawdziwym zaufaniem i przyjaźnią obdarza tylko niewielu. Wydaje się być zamknięty i nieco wycofany. Żyje w swoim świecie, do którego stara się nie dopuszczać zewnętrznych zawirowań, zwłaszcza politycznych. Bolesne doświadczenia sprawiły, że zupełnie zachwiała się jego wiara w ludzi. „Obawiam się, że to głównie zemsta i rewanż motywują ludzkość”[3] – stwierdza, w którymś momencie i trudno mu się dziwić wsłuchując się w historie, które opowiada i spoglądając na otaczającą nas rzeczywistość. Mimo barier, które zdaje się stawiać pomiędzy sobą i ludźmi, trudno nie odczuwać w stosunku do niego sympatii, bo jest w nim jakaś niewinność i łagodność, która chwyta za serce. W każdym razie ja go polubiłam.

Towarzyszem, który staje się słuchaczem jego opowieści o ludziach, którzy zamieszkują okolice ich wędrówek jest – również bezimienny – starszy mężczyzna przybyły z Anglii. Anglik budzi mieszane uczucia w narratorze a za jego sprawą i w czytelniku. Jak sam twierdzi był jednym z tych, którzy aktywnie przyczynili się do rozkładu Związku Radzieckiego; jest z tego niezmiernie dumny i wydaje się jakby oczekiwał od swojego przewodnika pochwał i podziękowań. Z jego punktu widzenia czynił jedynie dobro. Przewodnik ma jednak co do tego niejakie wątpliwości, które udzielają się czytelnikowi. W swoich poczynaniach ludzie „stamtąd” nigdy nie brali pod uwagę losu ludzi, którzy pozostawali za tzw. żelazną kurtyną, a który nie był godny pozazdroszczenia – cel uświęcał środki.

Narrator opowiada mu zatem o ludziach, tych żywych i prawdziwych, którzy mieszkają w jego kraju. Nie o mieszkańcach wielkich miast, lecz o tych, którzy pozostali na ziemiach swoich przodków i na kamienistych glebach orzą, sieją, wypasają owce… Upływający czas, zmieniające się władze właściwie nie mają dla nich znaczenia, bo najważniejszą sprawą jest utrzymanie się przy życiu. Wybuchające pomiędzy nimi niesnaski – poza Gruzinami żyją na tym obszarze Azerowie, Ormianie, Abchazowie, Mołokanie – dodatkowo komplikują i tak trudne życie. Być może bohaterowie tych opowieści nie są postaciami świetlanymi – jeden z nich należy do grona osób, które po upadku ZSRR zawłaszczały postsowiecki majątek i ziemię – trudno jednak niekiedy ich postępowanie całkowicie potępić i chociaż nie wzbudzają sympatii, to mogą wywołać swego rodzaju podziw dla swojej niezłomności.

„(…) pan na włościach, ziemianin. Był właśnie takim typem średniowiecznego feudała. Silną ręką władał przywłaszczonym majątkiem. Tylko że jego ziemie to były najbardziej nieurodzajne ugory, jakie można sobie wyobrazić. Latem jest tam gorąco jak w piekle, po prostu patelnia, na gliniastej ziemi nie rośnie nic, za to gnieździ się wszystko, co jest jadowite i gryzie. Jeśli był królem, to węży, pająków i skorpionów…”[4].

Przewodnik opowiada o twardych i bezwzględnych ludziach, którzy nie wahają się sięgnąć po karabin by bronić swoich praw i włości. A jednak, jednak w ich stalowych sercach gości nie tylko duma czy pycha, jest w nich miejsce także na współczucie i dobroć. Historia kalekiego Tomy przygarniętego przez takiego włodykę i opieka, którą otoczył go przybrany brat każą głębiej wniknąć w te stwardniałe dusze i szukać w nich miękkiego miejsca. Sam Toma, czy jednooki pasterz Ahmed, budzą zdecydowanie pozytywne uczucia – to ludzie, których każdy chciałby spotkać na swojej drodze.

A ptaki? Tych oczywiście w powieści nie brakuje i są obecne niemal na każdej stronie: piękne, wolne i nieuchwytne. Ale ponieważ przewodnik stwierdził: „(…) ptaki interesują mnie jako element świata, a nie jako osobne zjawisko…”[5] – więc niech pozostaną jedynie jako skrzydlate symbole górskiej krainy, którą dzielą – nie zawsze z korzyścią dla siebie – z ludźmi o podobnej do ich potrzebie nieskrępowania i niezależności.

Chociaż jestem skłonna przyznać rację Anglikowi twierdzącemu, że wolność jest czymś zupełnie innym od poczucia obcości i że nie należy żyć przeszłością, to jednak wydaje mi się, że mimo wszystko warto zachować ją w pamięci, szczególnie te piękne chwile. Mam nadzieję, że narrator jeszcze nie raz usiądzie wśród zielonych traw i nasłuchując odgłosów miłosnych zmagań żółwi poczuje obecność swojego przyjaciela.

- - -
[1] Ptaki i ludzie (Kikodze Arczil), przeł. Magdalena Nowakowska, Pogranicze, 2015, s. 22.
[2] Tamże, s.9.
[3] Tamże, s. 91.
[4] Tamże, s. 23-24.
[5] Tamże, s. 64.

Tekst także na moim blogu: http://okres-ochronny-na-czarownice.blogspot.com/


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 848
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: adas 03.05.2017 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewiele wiem o Gruzji, t... | carmaniola
Dawno nie czułem takie przyjemności, dziecięcej radochy z samego czytania, przynajmniej w literaturze nazywanej piękną. I momentami miałem wręcz poczucie winy, bo to też momentami książka o rzeczach strasznych, a i w tej mozaice tożsamości i narodowych mitów czają się rzeczy... niepewne. Tak, jak na 100 stron strasznie często musiałem korzystać z porad Google'a. I jak trochę się bałem zdolności autokreacyjnych autora, bo ta notka biograficzna wskazywała na supermena, to w samej treści jest może jeden moment, Berlin, kiedy trochę mi zazgrzytało. I trochę na siłę finał, tak by było 5,5 (może jeszcze będzie) albo i 6.

Ludzie i ptaki czy "Mity i ptaki"? Bardzo ładnie to ze sobą wymieszał. W jakimś stopniu każdy bohater jest archetypiczną postacią literacką, a to zwyczajni ludzie. Nawet staruszek Anglik.

Najgorzej skorektowana/zredagowana rzecz Pogranicza. I wiedziałem, że pisze o Llosie i jego nudnej powieści!;)
Użytkownik: carmaniola 04.05.2017 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno nie czułem takie pr... | adas
Prawda, że cudnie się czytało? ;-) Też spędziłam sporo czasu na poszukiwaniach w Sieci i... pamięci, bo o niektórych postaciach pojawiających się w książce już kiedyś czytałam. Co do bohatera i jego berlińskich poczynań to... sama nie wiem ile w tym autokreacji, trochę za dużo w tym wszystkim nihilizmu jak na człowieka tak aktywnego i zaangażowanego. Ale taki sposób odreagowywania ponurej rzeczywistości też jest możliwy. W każdym razie autor mnie kusi literacko i mam nadzieję, że to nie jedyna książka, która się na polskim rynku pojawi. No i Gruzja po tej lekturze kusi; zajrzeć głębiej i dowiedzieć się więcej.

PS. Tak, jego preferencje do literatury Latynosów też mi nie umknęły. I narzekania na złą i niepotrzebną powieść Vargasa Llosy też, ale nie doszłam, o którą powieść mu chodzi. ;-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: