Dodany: 20.10.2016 08:55|Autor: WiadomościOpiekun BiblioNETki

Festiwal Conrada już 24 października w Krakowie


Festiwal ConradaNiemal równocześnie z Targami Książki w Krakowie rusza Festiwal Conrada: jeden z najważniejszych festiwali literackich w Europie. Trwać będzie przez cały tydzień, od 24 do 30 października. Ósma edycja rezygnuje z głównego tematu, w zamian chce położyć nacisk na postawę organizatorów, artystów i czytelników – na intensywność.

„Koniec ze średnimi temperaturami, koniec z obojętnością, koniec z miałkością!” – niemal jak manifest rozpoczyna się informacja na stronie internetowej wydarzenia. Organizatorzy chcą kultury żywotnej, opowiadanej wciąż na nowo i z różnych punktów widzenia, na nowo także interpretowanej, wypowiadanej, doświadczanej. Mówią stanowcze nie obojętności wobec literatury. „Opowiadamy się zdecydowanie za coraz intensywniejszą żywotnością kultury światowej” – piszą na stronie.

 W tym roku wśród wydarzeń proponowanych przez organizatorów znajdują się lekcje czytania prowadzone przez m.in. Grzegorza Jankowicza, Małgorzatą Łukasiewicz czy spotkania z wybitnymi ludźmi związanymi z literaturą: naukowo jak z Ryszardem Koziołkiem oraz artystycznie ­– z Andrzejem Stasiukiem. Dyskusje poprowadzą m.in. Agata Bielik-Robson, Piotr Paziński czy Andrzej Leder. Wśród książek zaproponowanych do czytania nocą znajduje się Podróże zimowe (antologia; Perec Georges, Audin Michèle, Bénabou Marcel i inni) (czytają członkowie grupy OuLiPo), a pasmo filmowe wyświetli m.in. Pożegnanie jesieni w reżyserii Mariusza Trelińskiego.

Na zakończenie festiwalu, 30 października o 20:30 odbędzie się gala Nagrody Conrada, podczas której zostanie wręczone wyróżnienie za najlepszy debiut 2015 roku. Nagrodę przyznają czytelnicy w głosowaniu (można to zrobić na stronie festiwalu), wręczy ją natomiast kapituła pod przewodnictwem Michała Pawła Markowskiego. W tej edycji nominowani są: Sensu sens (Adamik Marek), Pani Stefa (Kicińska Magdalena), Uprawa roślin południowych metodą Miczurina (Murek Weronika),Dom z witrażem (Słoniowska Żanna), O pochodzeniu łajdaków czyli Opowieści z metra (Wiśniewski Tomasz (ur. 1987)). Galę poprowadzi Grzegorz Jankowicz.

Nagroda Conrada

Festiwal Conrada to największe międzynarodowe wydarzenie literackie w Polsce i jedno z największych w Europie. Organizowany jest przez Miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe oraz Fundację Tygodnika Powszechnego. Cel mu przyświecający  to przede wszystkim zaprezentowanie literatury światowej z całą jej różnorodnością kultur i doświadczeń, a także stworzenie miejsca spotkań i dyskusji pisarek i pisarzy, czytelników i czytelniczek, profesjonalistów oraz amatorów. Przestrzeń tę kreują liczne debaty, warsztaty, pokazy filmowe i teatralne, koncerty, wystawy, spacery literackie, gry miejskie i interaktywne zabawy – wszystkie te wydarzenia mają współtworzyć język do opowiedzenia współczesnego świata. Conrad Joseph (Conrad-Korzeniowski Joseph; właśc. Korzeniowski Józef Teodor Konrad) jest raczej symbolem festiwalu jako pisarz, który łączył odmienne tradycje, ale nigdy nie wymazywał granic – jako uniwersalny znak międzynarodowej komunikacji literackiej. Dyrektorzy festiwalu – Michał Paweł Markowski oraz Grzegorz Jankowicz – zapraszają do Krakowa, by na nowo podejmować pracę przekładu i rozumienia.

 

Więcej informacji o wydarzeniu, wraz ze szczegółowym programem, na oficjalnej stronie internetowej: http://conradfestival.pl

Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: Rbit 24.10.2016 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Niemal równocześ... | WiadomościOpiekun BiblioNETki
Dziś w radio słyszałem, że był jakiś skandal z zaproszeniem, a potem odwołaniem zaproszenia dla Prilepin Zachar
Niestety nie podano szczegółów, bo sprawa podobno jest szeroko znana i nie trzeba jej opisywać.
Tymczasem nic nie wiem. Może mnie ktoś oświecić, o co chodzi?
Użytkownik: Anna125 24.10.2016 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w radio słyszałem, ż... | Rbit
Cześć, znam tylko oficjalną wypowiedź pana Radziwinowicza, który miał poprowadzić spotkanie z Prilepinem w ramach festiwalu. Nie dziwię się, że chciałeś pójść, sama byłabym też ciekawa, co mówi, jaki jest i dlaczego. Odpowiedź na Twoje pytanie pod koniec tekstu. Oh, krakauerzy fajnie macie z tym festiwalem:).
Poniżej artykuł ( przepraszam, że sauté, lecz albo nie można, albo ja nie umiem zedytować o w bbnetce)
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnej prenumeraty, GW, autor Wacław Radziwinowicz, który miał prowadzić spotkanie z Prilepinem.

Zachar Prilepin: nacbol, ale pisarz wybitny. Szkoda, że nie chcemy z nim rozmawiać

Zachar Prilepin odwołany z Festiwalu Conrada, bo "krymnaszysta" i wielkorus. A dalibyśmy głos Gogolowi? Za antypolskiego "Tarasa Bulbę" można by mu odmówić. Tołstoj? On bił się na ochotnika w imperialnej wojnie na Kaukazie.

No to mamy skandal. Zachar Prilepin, autor wydanego w tym roku w Polsce "Klasztoru", był zaproszony do nas na dwa festiwale literackie. Pod koniec października miał być gościem najpierw Festiwalu Conrada w Krakowie, potem Słowiańskiej Wieży Babel w Poznaniu. Zaproszenia odwołano, gdy w połowie września przeciw obecności Prilepina zaprotestowali ukraińscy literaci. Też mieli być gośćmi obu festiwali i nie chcieli występować obok aktywnego "krymnaszysty" i stronnika rebeliantów z Donbasu.

Prilepin komentuje to, co się stało, sarkastycznym tekstem "Za naszą i naszą wolność". Przyznaje, że nie może ogarnąć swą "być może niewolniczą" wyobraźnią, czym "kierowali się wolni i niezależni ludzie". I przewiduje: "Teraz oni tam będą się spotykać w samotności, przedstawią sobie nawzajem wyłącznie ten sam jeden, a przez to jedynie słuszny punkt widzenia i rozstaną się w poczuciu pełnej satysfakcji".

Szkoda, że nie przyjedzie. Bo rozmowa z nim byłaby bardzo interesująca.

Kosmonauta z "Nowej Gaziety"
41-letni Zachar - w metryce Jewgienij - Prilepin mieszka w Niżnym Nowogrodzie, jak w młodości Maksim Gorki, radziecki superklasyk. Nic dziwnego, że gdy dwa lata temu "Klasztor" oszołomił rosyjskich czytelników, w Moskwie pojawiła się anegdota, że miasto nad Wołgą w przyszłości zmieni przynajmniej na jakiś czas swą nazwę na "Prilepin". Bo coś takiego już w niedawnej historii było. Jeszcze w 1932 r., na cztery lata przed śmiercią głównego pisarza bolszewików, otrutego najpewniej przez NKWD, Stalin kazał przemianować Niżny Nowogród na Gorki. Ta nazwa obowiązywała do 1990 r.

Prilepina zarówno władza, jak i opozycja miałyby za co i stawiać na piedestał, i chcieć się pozbyć.

Studia na filologii rosyjskiej przerwał, żeby zapisać się do szkoły milicyjnej. Potem zaciągnął się do OMON, odpowiednika ZOMO. Jako dowódca plutonu brał udział w obu wojnach czeczeńskich. Jedną z tych, jak mawiają w Rosji, "delegacji" na front opisał w książce "Patologie". To, co wyrabiają bohaterowie opowieści z "brodatymi" - Prilepin konsekwentnie tak nazywa Czeczenów - można zakwalifikować jako zbrodnie wojenne. A w życiu pozadelegacyjnym OMON-owcom często przychodzi się przepoczwarzać w "kosmonautów". W okrągłych hełmach z przyłbicami z pleksi, w ochraniaczach na łokciach i nogach, wyposażeni w długie szturmowe pałki rozpędzają demonstracje przeciwników władzy.

Z takim bagażem pisarz trafił do "Nowej Gaziety" i został szefem jej redakcji w Niżnym Nowogrodzie. Tej samej opozycyjnej "Nowej", w której zamordowana 10 lat temu Anna Politkowska opisywała okrucieństwa popełniane przez rosyjskich wojskowych na Kaukazie Północnym. Takie właśnie jak samowolne egzekucje i spalanie zwłok rozstrzelanych bez sądu "brodatych", których w Groznym dokonują OMON-owcy z książki redaktora Prilepina.

Związek Narodowych Republik Radzieckich
Jakby tego było mało, redaktor OMON-owiec jest jeszcze nacbolem.
Partia Narodowo-Bolszewicka korzeniami sięga lat tuż po przewrocie bolszewickim. Wtedy białym emigrantom, którzy przed komunistami schronili się w Niemczech, przyszło do głowy, że można by połączyć w jedno tradycyjny rosyjski nacjonalizm z ideologią czerwonych, pod warunkiem że ci wyrzekną się swego, w tym czasie fanatycznego, internacjonalizmu. I wtedy Rosja Radziecka stałaby się państwem realnego narodowego socjalizmu.

Oczywiście to było jak próba połączenia wody z ogniem, bo przecież ludzie Władimira Lenina nienawidzili dawnej Rosji z jej prawosławną, monarchiczną tradycją.

Idea szybko poszła w zapomnienie. Trwała w nim aż do upadku ZSRR i roku 1992. Wtedy, już w nowej Rosji, reanimowali ją pisarz Eduard Limonow i filozof Aleksandr Dugin, zakładając antykapitalistyczną, antyliberalną, antykremlowską, za to wielbiącą Stalina, po swojemu nacjonalistyczną i jednoznacznie proimperialną Partię Narodowo-Bolszewicką.

Konstrukcja to ideologicznie mocno karkołomna, ale "partstroitielstwo" w wykonaniu ekscentrycznego Limonowa nie mogło nie być artystyczną prowokacją. I tak flagą partii stał się czerwony sztandar z białym kołem w środku, w które wpisane są skrzyżowane młot i sierp. Nie tylko z daleka ten partyjny proporzec można wziąć za chorągiew III Rzeszy.

Równie bliskie hitlerowskim motywom jest wymyślone przez Dugina godło PNB - wykapana "gapa", czyli stylizowany orzeł nazistowski, tylko dwugłowy i z młotem oraz sierpem zamiast swastyki na wieńcu, który trzyma w szponach.

Znanym symbolem partii jest też "limonka". Taką nazwę, wziętą od nazwiska wodza partii, nosi gazeta PNB. A "limonka", cytrynka, to w Rosji popularna nazwa granatu obronnego F-1. Tego, który często widnieje na plakatach i ulotkach partyjnych.

Z takimi symbolami młodzi - bo to partia młodych ludzi - narodowi bolszewicy wychodzą na demonstracje i strasząc "burżujów" portretami Stalina, skandują pod wybijany na kotłach rytm hasło: "Reformy się skończą tak: Stalin, Beria, Gułag!".

Putinie, odejdź sam
Przy całej tej hucpie nacbole jeszcze niedawno byli żarliwie i otwarcie antykremlowscy.
Kiedy z pochodniami wychodzili na Twerską, wykrzykując: "Stalin, Beria, Gułag!", cierpła mi skóra. Ale mimo wszystko byli mi o wiele sympatyczniejsi od cynicznych rówieśników z Naszych, Idących Razem i innych putinjugendów. Bo nie zbierali się na głównej ulicy w centrum Moskwy, jak tamci, za bilety na koncerty, iPhone'y, iPady, perspektywę kariery i kremlowskie ruble. Odważnie szli na ścianę "kosmonautów" za swoje przekonania.

Dostawali lanie, szli do więzienia; niektórzy siedzą i dziś. Kilku po zatrzymaniu przez policję zginęło. I świat się o nich nie bardzo upominał. Tylko niezawodna Anna Politkowska w książce "Udręczona Rosja" napisała, że nikt za udział w protestach antyputinowskich nie był represjonowany tak jak nacbole.

Wśród 150 członków PNB skazanych za akcje polityczne byli choćby Olga Kudrina i Jewgienij Łogowski, którzy w maju 2006 r. wywiesili na fasadzie hotelu Rossija, naprzeciw okien kremlowskiego gabinetu prezydenta, wielki transparent z napisem "Putinie, odejdź sam". Kary spadały na aktywistów, którzy okupowali gabinet w administracji prezydenta, obleli majonezem szefa Centralnej Komisji Wyborczej Aleksandra Wieszniakowa, obrzucili jajkami hołubionego na Kremlu reżysera Nikitę Michałkowa.

Były też poważniejsze oskarżenia. Sam Limonow siedział w areszcie dwa lata za nielegalne posiadanie broni. Kałasznikowy, które u niego znaleziono, miały być potrzebne do wzniecenia powstania w zamieszkanych przez Rosjan regionach Kazachstanu.

Wizję zbrojnego powstania przeciw władzy znajdujemy i u Prilepina. Tytułowy bohater powieści "Sańkja", nieprzejednany wróg porządku panującego w Rosji, ukrywa się przed agentami FSB. Z towarzyszami nacbolami rabuje broń z arsenału OMON i siłą zajmuje gmach administracji obwodowej.

Powieść ukazała się dziesięć lat temu. Dziś, po zaostrzeniu przepisów o ekstremizmie, byłoby to chyba niemożliwe.

37 lat, wiek fatalny
Rosyjskim demokratom Prilepin też mocno się naraził, publikując "List do towarzysza Stalina". Ironiczny i rasistowski, a pisany "w imieniu liberałów", do których pisarz zalicza całą elitę biznesową i polityczną kraju.

"Rozdzieliliśmy między siebie kraj stworzony przez ciebie. Zarobiliśmy miliony na fabrykach zbudowanych przez twoich niewolników i twoich uczonych. Pieniądze wywieźliśmy za granicę, a tam postawiliśmy sobie pałace. Tysiące pałaców. A ty nigdy nie miałeś takiej daczy, ospowaty potworze. Sprzedaliśmy zwodowane przy tobie lodołamacze i kupiliśmy sobie jachty. Dlatego twoje imię nas świerzbi i nam dokucza. Chcemy, by nigdy ciebie nie było" - wypomniał Prilepin "liberałom" obrabowanie ojczyzny.

"Autorzy" listu przyznają, że Stalin "położył do mogił siedem warstw" Rosjan, by ocalić "nasze plemię". Udało się to tylko w Rosji "pod twoim parszywym skrzydłem", bo gdzie indziej "nas zbierali i spalali". "Nie chcemy być ci za to wdzięczni, wąsata suko" - wygrażają.

Okrzyczany antysemitą Prilepin bronił się koślawo. Raz tłumaczył, że list adresował do Putina i chroniących się pod jego skrzydłami miliarderów. Gdzie indziej opowiadał, że chciał "popełnić publiczne harakiri". Tłumaczył, że właśnie skończył 37 lat, a to dla pisarza w Rosji "wiek fatalny", w którym albo zabijają (jak Puszkina), albo "sami strzelają do siebie" (jak Majakowski).

Krym nasz
Aż nadszedł Krym i Prilepin przestał być antykremlowski, choć pozostał antysystemowy. Aneksję półwyspu i "ruską wiosnę" w Donbasie przywitał z entuzjazmem. Uznał to za znak, że ojczyzna wreszcie znalazła siłę, by sięgnąć po "swoje".

Dziś wielu jego towarzyszy z PNB z bronią w ręku walczy za tzw. Noworosję, czyli samozwańcze "republiki ludowe" - doniecką i ługańską. On sam zbiera i wozi na tereny rebeliantów pomoc humanitarną. Pojawia się na linii frontu. Blisko współpracuje z Aleksandrem Zacharczenką, przywódcą Donieckiej Republiki Ludowej, którego chciałby widzieć prezydentem całej Ukrainy.

Gogol non grata?
Pokręcona biografia Prilepina nie może jednak przesłonić tego, że jest on pisarzem znakomitym, spadkobiercą wielkiej rosyjskiej literatury. Wystarczy - jak u Bułhakowa - przeczytać kilka wybranych na chybił trafił stron "Klasztoru".

Przy całym szacunku do ukraińskich pisarzy i tragedii ich kraju rozszarpywanego przez Rosję organizatorzy z Krakowa i Poznania nie powinni byli wycofywać się z umowy. Spotkania z Prilepinem, człowiekiem, jeśli błądzącym, to żarliwym, szczerym i znakomicie formującym myśli, powiedziałyby polskiej publiczności sporo o tym, co rzeczywiście gra w duszy Rosji. Moglibyśmy skonfrontować z tym i swoje, i ukraińskie racje. Szkoda.

Szykowałem się na spotkanie z Prilepinem w Krakowie, które miałem prowadzić. I cieszyłem się, że porozmawiam z człowiekiem prawdziwym, szczerym i bliskim temu, co myśli dziś przeciętny Rosjanin. Prilepin przecież nie należy do hufca kremlowskich cynicznych propagandzistów, którzy zazwyczaj odzywają się publicznie w imieniu Rosji. A jego spojrzenie na sprawy i rosyjskie, i pozarosyjskie jest też dalekie od tego, co powtarzają często do nas zapraszani i mili nam rosyjscy demokraci.

Ciekawe, czy dalibyśmy głos Mikołajowi Gogolowi. Za antypolskiego "Tarasa Bulbę" można by mu odmówić. A Lwu Tołstojowi? On jako ochotnik brał udział w imperialnej wojnie na Kaukazie. A Fiodor Dostojewski? Ten Polaków, choć sam trochę Polak, nienawidził.

"Tu biją i rozstrzeliwują za byle co, a grypsujący znęcają się nad innymi więźniami. Ale łagiernicy nie tracą jeszcze ludzkiego oblicza, prowadzą poważne dyskusje, spotykają się za stołem przy małych ucztach. Piją czasem".
Użytkownik: Rbit 24.10.2016 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć, znam tylko oficjal... | Anna125
Dziękuję. Co prawda jechać na spotkanie nie miałem zamiaru, bo zbyt daleko, jednak "Sankja" na półce czeka na lekturę :)
Użytkownik: Anna125 24.10.2016 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. Co prawda jecha... | Rbit
Proszę :D. Też mnie to zaintrygowało i musiałam sprawdzić. Mnie z kolei ostatnio zainteresowały książki pewnego Irlandczyka, który ma strasznie mało ocen w bbnetce i popełniłam "harakiri" zamawiając wszystkie za wyjątkiem jednej. Jakbym miała książek za mało do czytania i czasu za dużo do ofiarowania :(.
Do Krakowa też mam daleko, a urlopu słownie "jeden" dzień pozostał. Swoją drogą, nie wiem, na co się ten urlop rozchodzi. Ciagle i jego, i czasu skąpo. Puszczają mi ostatnio pewną piosenkę o pośpiechu. Słowa: Danuta Wawiłow. Pierwszy singiel grupy Nie wiem gdzie, jednak ja "katowana" wolę ja w wykonaniu Arfik, Szybko. Poniżej link:
https://m.youtube.com/watch?v=FErsbjHE23o
Użytkownik: sowa 25.10.2016 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę :D. Też mnie to za... | Anna125
Jakiego Irlandczyka?
Użytkownik: Anna125 25.10.2016 14:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakiego Irlandczyka? | sowa
John Banville.
Użytkownik: sowa 25.10.2016 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: John Banville. | Anna125
A, to poznałam go (na razie) pośrednio - dzięki miniserialowi "Quirke"; bardzo dobry, polecam (Gabriel Byrne w głównej roli, trzeba mówić coś jeszcze? ;-D), chociaż przeraźliwie przygnębiający.
Użytkownik: Anna125 25.10.2016 18:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A, to poznałam go (na raz... | sowa
Nie trzeba więcej mówić (Byrne), nie wiedziałam nic o miniserialu :D. Spróbuję dotrzeć i obejrzeć. Szukałam w necie na podstawie, których ksiażek powstał serial lecz nie udało mi się dociec.
Banville z notek - może być "nierówny", lecz tym momencie nie wiem.

Z przygnębieniem dla mnie to zależy jak pisze. Wiesz świat jest smutny, wiele spraw nie toczy się zwykle tak, jak byśmy marzyli, wezwanie "carpe diem" ma również swój tragiczny wymiar. Ostatnio zastanawialiśmy się, czy życie nasze (ludzkie) to spirala wznosząca, czy sinusoida. Siedziałam z boku i pozycji zająć nie potrafiłam. Żadna z tych metafor nie wydaje mi się prawdziwą. Kolejne nie wiem, hm. Jednak kiedy dzisiaj zobaczyłam gęstą mgłę za oknem, z której wyłaniały się kontury to było to niezwykłe. Może coś w tym jest, że ważna jest każda chwila - wiem to banalne lecz jest w tym wartość, w momencie.
Użytkownik: sowa 25.10.2016 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie trzeba więcej mówić (... | Anna125
Irlandia, lata pięćdziesiąte, ponure sprawy, przegrany facet - w „Quirke'u” naprawdę mało komu jest do śmiechu, a już zwłaszcza głównemu bohaterowi. Nie wiem, jak się mają powieści do serialu.

Czasem jeden olśniewający moment może stać się przeciwwagą dla wielu pozbawionych blasku dni.
Użytkownik: Anna125 25.10.2016 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Irlandia, lata pięćdziesi... | sowa
A może to ciąg chwil wobec których przechodzimy obojętnie?
Użytkownik: sowa 25.10.2016 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: A może to ciąg chwil wobe... | Anna125
A da się żyć absolutnie każdą chwilą?
Użytkownik: Anna125 25.10.2016 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A da się żyć absolutnie k... | sowa
Absolutnie :DDD pewnie nie, a jednak... może...warto...spróbować...
Użytkownik: sowa 25.10.2016 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Absolutnie :DDD pewnie ni... | Anna125
OK, będziemy próbować :-).
Użytkownik: Anna125 25.10.2016 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: OK, będziemy próbować :-)... | sowa
:-), mgła była bezosobowa, a osobowo może "fajniejsze" albo równie "fajne" jak pogawędka. Jasne, że ryzyk-fizyk dudni w każdej naszej relacji z innymi i się zdarza. A może to też jest piękne, jeśli porażka? Nie wiem.
Co wiem? Przestanę głupio - mądrze filozofować i zabiorę się za czytanie wędrowniczek. Serdeczności od chomika.
Użytkownik: sowa 26.10.2016 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: :-), mgła była bezosobowa... | Anna125
Serdeczności nawzajemne :-).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: