Dodany: 01.07.2010 12:06|Autor: seremity

Gdy wiara jest silniejsza od rozumu


Irene przyszła na świat w poligamicznej rodzinie mormońskiej. Jako dziecko zaznała biedy i widziała, jak jej matka cierpi. Mimo to zaszczepione jej przekonania religijne skłoniły ją do zostania drugą żoną Vernona. Podjęcie tej decyzji nie było dla niej łatwe, prawie z niej zrezygnowała - miała poślubić swojego ukochanego, ale w wyniku jednodniowego opóźnienia ślubu z uroczystości nic nie wyszło - przyjechali jej krewni i przekonali ją, że nie powinna przeciwstawiać się religii...

Ostatecznie Irene zostaje żoną poligamisty, ślub musi brać potajemnie i przez długi czas nie może przyznać się do męża, na domiar złego jego pierwsza żona (przyrodnia siostra Irene) nie potrafi zaakceptować zaistniałej sytuacji (choć biorąc ślub, kazała Vernonowi obiecać, że będzie żyć w wielożeństwie).

Irene, tak jak jest matce, przychodzi żyć w skrajnej nędzy. Wiecznie brakuje wszystkiego. Co rok zachodzi w kolejną ciążę i jest jej coraz trudniej poradzić sobie z życiem w takich warunkach. Wielokrotnie zastanawia się nad odejściem i wielokrotnie z tego rezygnuje. W końcu, po urodzeniu 14. dziecka i dziesiątym ślubie swojego męża, ostatecznie postanawia odejść. Vernon bardzo się stara ją od tego odwieść, zabiera ją nawet na wycieczkę do Europy (co przy stanie jego finansów jest wielkim wyrzeczeniem), ale Irene ma już dość...

Ostateczne zakończenie historii jest dla mnie dziwne i nierealne. Nie wiem, czy mam wierzyć w to, że dalsze wydarzenia Irene przepowiedziano, oraz w jej religijne objawienie. No, ale w końcu to jej życie i może ona tak te wydarzenia odbierała...

Co do samej książki, zaskoczyło mnie, że jest taka wciągająca. Nie spodziewałam się, że tak bardzo mnie pochłonie, wszak jest to biografia i to osoby, która nigdy wcześniej nie miała niczego wspólnego z pisaniem.

Kolejnym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że Vernon nie chciał uprawiać z Irene seksu w innym celu niż prokreacja! Wiara w regułę czystości była w nim tak silna, że cały czas jej odmawiał (ona w końcu znalazła w pismach, że inne cele też są dozwolone, więc po paru pierwszych latach robił to także w innym celu). Myślałam, że idea wszystkich społeczeństw poligamicznych (jeden mężczyzna, kilka kobiet) opiera się na seksualnej dominacji mężczyzn, a tu taka niespodzianka...

Generalnie książkę polecam. Oczywiście nie należy się nastawiać na wielce porywającą powieść, ale na książkę o problemach, głęboko zakorzenionej wierze i życiu w bardzo trudnych warunkach materialnych. Niewątpliwym plusem jest to, że "Żona mormona" jest bardzo wciągająca, jak na tego typu książkę.



[recenzję umieściłam na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3184
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Daruma 28.09.2010 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Irene przyszła na świat w... | seremity
Verlan, nie Vernon ;-P Irene nie urodziła 14 dzieci tylko 13, jedna dziewczynkę przygarnęła ;-P Każda żona miała problemy z zaakceptowaniem pozostałych, nie była to tylko Charlotte; najbardziej "przewciw" była chyba właśnie Irene... Co do seksu - zwróć uwagę na to, że miał kilka żon, ciężko pracował, późno wracał do domu... Dodatkowo Verlan był wyjątkowy, Irene bardzo często to podkreśla. Przyznaje również, że poligamia z czasem i dla niektórych staje się boską przykrywką" dla cudzołóstwa (epilog).
Dla mnie pozycja naprawdę godna polecenia. Historia, która co kilka stron przeszywa dreszczem. Dużo osób zarzuca jej słabą narrację - jak dla mnie jest to jeden z atutów książki; historia opowiedziana nie przez zawodowego pisarza (choć autorka uczęszczała na kursy literackie) a kobiety z krwi i kości, która dla miłości i zbawienia w pewnym sensie zaprzepaściła sobie życie... Książka naładowana emocjami, mozna śmiać się i płakać razem z bohaterką. Miejscami czyta się jak s-f; naprawdę nie chce się wierzyć do czego zakochany (?) i przede wszystkim zahukany człowiek (od najmłodzych lat poddawana praniu mózgu...)jest zdolny.
Użytkownik: seremity 30.09.2010 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Verlan, nie Vernon ;-P Ir... | Daruma
Co do imienia zapewne masz rację. Ja mam antypamięć do imion, więc wcale mnie nie dziwi, że coś przekręciłam (widocznie byłam tak pewna, że nie zajrzałam do książki).
Dla mnie to, że Irene miała problem z akceptacją pozostałych żon, było tak oczywiste, że aż o tym nie napisałam ;)
Nie wiem, czemu niektórzy zarzucają tej książce słabą narrację. Dzięki temu, że to prawdziwe wspomnienia, książka jest bardziej poruszająca. Jeżeli zaś chodzi o samą narrację, to dla mnie jest normalna, a nawet prowadzona w sposób wciągający.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: